Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1129214
Komentarzy: 37576
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 8 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 maja 2019 , Komentarze (26)

Witajcie Kochani 

Nadszedł piątek, nawet nie wiem kiedy zleciały te dni. Dzień ogólnie mija leniwie.... bez atrakcji 3 cio majowych. Rano zrobiłam trening , dziś wyszło 35 minut. Moi pomocnicy to gumy, ciężarki i kółeczko ;) heheheh było trochę elementów ze skalpela :) 


Jeśli chodzi o dzisiejsze posiłki, było tak 

ŚNIADANIE  :  jajka na twardo, rzodkiewki,ogórek, grzanki pomidorowe i standardowo magnez do picia ;) 

II ŚNIADANIE : twaróg z jogurtem ,cukrem trzcinowym i do tego truskawki i borówki ( raj w gębie) 

OBIAD  : pieczone ziemniaki, jajko sadzone( wieki nie jadłam ) i bigosik z młodej kapusty :) 

DESER : karpatka i kawka ( córka prosiła od tygodnia, więc zrobiłam, przecież nie samą sałatą i ćwiczeniami człowiek żyje ) 

KOLACJA : chleb słonecznikowy, łosoś, mozzarella, rzodkiewki i ogórek 


Popołudniu do ciasta i kawki była maseczka ;) 


I tak dzionek zleciał , bez rewelacji ale sympatycznie :) pogoda za oknem hmmm raz słońce a za chwilę deszcz. Dlatego też nic nie planowałam bo to nie miało sensu...w chwili kiedy chciałam jechać do miasta zaczęło padać, to stwierdziłam hmmm siedzimy w domku. 

To by było na tyle :) Udanego wieczoru i weekendu Wam życzę :) Pozdrawiam serdecznie :) 

2 maja 2019 , Komentarze (32)

Witajcie Kochani 

Kolejny dzionek jak dla mnie dobiega końca. Dzisiejszy dzionek uważam, udany w 100 % :) jestem z siebie mega dumna, wow jak mi  brakowało  tej dumy hihihihih. Ale teraz na poważnie ;) Najpierw menu dnia dzisiejszego 

ŚNIADANIE : chleb słonecznikowy z łososiem,rzodkiewka i magnez 

II ŚNIADANIE : nasiona chia, mus truskawkowy, borówki i płatki migdałowe

OBIAD : kasza kuskus, filet z torebki i buraczki 

KOLACJA : sałatka ( sałata lodowa, pieczarka marynowana, pomidor, ogórek, mozzarella, grzanki i łyżeczka majonezu ) 

Jeśli chodzi o wodę, udało się wypić 1.4 litra. A teraz dzisiejsza aktywność ;) 25 minut orbitreka i skalpel :) Wow, wow :) udało się razem wyszło 70 minut. 


Wstawianie  foto relacji, pozwala mi trzymać się w pewnych ramach. Ja wiem,że nie jest idealnie....Ale nikt z Nas nie jest idealny. Dlatego nie przejmuję się i działam dalej. 

Nie poddajemy się, działamy... Damy radę :) 

Wam przesyłam moją energię, gdyby ktoś miał spadek formy :) Trzymam za Was kciuki, do dzieła :) 

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam także na mojego instagrama ;) joannaaskajagoda :) 

1 maja 2019 , Komentarze (27)

Witajcie Kochani 

Dziś pierwszy dzień, powrotu...Od samego rana miałam dobry humor, po godzinie 8 zrobiłam trening. Udało się 45 minut z gumami i ciężarkami a tu macie focie ;) 

Taka sobie ja podczas ćwiczeń :) Jestem z siebie mega dumna :) 

Jeśli chodzi o dzisiejsze menu, przedstawia się ono tak 


ŚNIADANIE chleb z twarogiem, ogórkiem i rzodkiewka plus magnez ;) 

II ŚNIADANIE  makaron z twarogiem i truskawkami :) 

OBIAD  młode ziemniaczki w piekarnika, pierś z kurczaka pieczony w torebce i mizeria :) 

KOLACJA sałatka ( sałata lodowa, pomidor, ogórek konserwowy,twaróg wędzony,kurczak z torebki, grzanki i odrobina majonezu-----wiem to samo zło, ale nie zrezygnuję z niego całkowicie :) 

Wody udało się 1,5 litra ;) Dzień kończę ogólnie w dobrym humorze, chociaż jest małe ale.... ale o tym nie chcę pisać, aby nie psuć sobie humoru :) hahahah

Mam nadzieje,że Wasz pierwszy dzień nowego miesiąca równie dobrze się zaczął :) 

Pozdrawiam serdecznie :) 

30 kwietnia 2019 , Komentarze (25)

Witajcie Kochani 

            Czas na podsumowanie kwietnia, nie wygląda podsumowanie rewelacyjnie. Cóż na 30 dni tylko 13 było aktywnych . Czyli 18 bez aktywności, niestety choroba mnie zmogła i wygrała. Ale czasami tak bywa, tego nie da się zaplanować.... tzn nie da się zaplanować dni bez choroby. Tak jestem zła, a nawet wściekła, ale co to da??? Nic nie da,że się trochę wkurzę.A wręcz przeciwnie może mi to zaszkodzić. Dlatego spinam dupkę i działam dalej. 

          Dziś zrobiłam pewna analizę, a mianowicie... Do wyjścia z nadwagi zostało mi 5,22 kg. Czyli aby ważyć 58 kg. Do takiej wagi póki co dążę,aby wyjść z nadwagi.  Przy dobrych wiatrach, powinno mi to zająć co najmniej 5 tygodni. Czy wychodzi 1 kg tygodniowo. Hmmm niby łatwe i do zrealizowania. Ale mi to ciężko coś idzie.. Jednak nie dałam sobie sztywno 5 tygodni, ale nie oznacza to też tego,że będę bimbała te 5 tygodni . Oczywiście postaram się spiąć poślady. Oczywiście dziękuję Wam za kopniaki :) Wiedziałam,że na Was można liczyć :) hahahahah 

          Zrobiłam sobie plan na maj, nie jest jakoś wyszukany i wydaje mi się,że jest do zrealizowania. Pewnie nie jedna osoba sobie pomyśli,że to pikuś do realizacji. Ale dla mnie nie do końca...Będzie to wymagało ode mnie silnej woli... 

        No to teraz do sedna sprawy, czyli plan na maj. Postanowienia

1. Ograniczenie słodkiego ( oby dni bez słodyczy było jak najwięcej ) Chociaż wiem,że pierwsze dni będą z wpadką ( córka zażyczyła sobie karpatkę ;) a ja uwielbiam ) 

2. Ograniczenie słonych przekąsek

3. Pić minimum 1.5 litra wody (czystej wody) 

4. Aktywność 5-6 razy w tygodniu

5. Planować menu ( Postaram się planować na dwa dni wprzód) 

6. Chciałabym wrócić do cykania fotek menu. Pamiętam jak to mnie trzymało w ryzach. 

          Wiem,że jeśli będę planowała sobie menu ( głównie mam na myśli obiady) to nie wpadnę w pułapkę, łapania czego popadnie. Na obiadach najbardziej polegam...wierzę,że dam radę, wszystko siedzi w głowie ;) 

        A teraz z innej beczki... gdzieś tam w głowie planowałam sobie majówkę... No i dupa... po jakiego grzyba planowałam. M pojechał w trasę, w niedzielę i zostaje u Niemca .... bo jutro u nich święto. No i najwcześniej w domu będzie w sobotę. Jestem zła, wściekła... i boję się,że to też w jakiś sposób zaważy na moim początku majowym... Nie będę o tym myślała, zajmę się sobą.... Spędzę ten czas z córką...albo zrobię sobie SPA... Zrobię wszystko aby odgonić myśli o kolejnych dniach w pojedynkę. 

    Dobrze Kochani, to by było na tyle ;) Ja zmykam poczytać co u Was i jak Wasze podsuwania kwietniowe i plany na maj :) 

           Pozdrawiam cieplutko :) :) 

29 kwietnia 2019 , Komentarze (28)

Witajcie Kochani ;)

Przychodzę z potwornym bólem głowy :( No bo jak człowiek ma się dobrze czuć i być zdrowym....Rano wychodzisz, pada deszcz, wieje wiatr...A gdy wracasz popołudniu to świeci słońce, piękna pogoda :( 

Ja ogólnie czuję się już lepiej, jeśli chodzi o męczący kaszel. Przesypiam noce a dokładnie 2 noc przespałam na leżąco :) Jupi :) Ale trening dziś odłożony przez ból głowy. Dlatego kwiecień już sobie daruję i wracam od maja. Ojjj zła jestem na siebie, ale cóż każdemu zdarza się rozchorować :( Grunt to dojść do siebie i na spokojnie wrócić do aktywności. Jeśli chodzi o posiłki, wszystko cały czas notuje, ale jakos brak mi weny na cykanie fotek :( i tu ubolewam, bo to one trzymały mnie w ryzach :( Dlatego poproszę solidnego KOPNIAKA ;) w zadek :) hahahahaha 

Ale nie poddam się, będę walczyła do uzyskania celu. Wiem,że jeśli zepnę pośladki, to jeszcze w tym roku zgubię te ponad 5 kg, które dzieli mnie od celu. Trzeba wierzyć :) To połowa sukcesu :) 

To by było tyle na chwile obecną. Nie będę Was zanudzać, bo nic się nie dzieje... Jak już będzie aktywność, to się pochwalę :) hehehe

Ale zapraszam Was na mój kanał na yt ;) Oto dwa linki jestem ciekawa Waszych opinii jeśli chodzi o pudełko BeGlossy. W drugim filmiku możecie zobaczyć moje niedzielne SPA domowe :) Miłego oglądania :)

https://www.youtube.com/watch?v=fMXO_NrXjk4&t=2s

https://www.youtube.com/watch?v=Ud96XzQWF8o&t=34s

Pozdrawiam serdecznie :) 

26 kwietnia 2019 , Komentarze (25)

Witajcie Kochani 

Już od kilku dni zbieram się aby coś napisać i jakoś nie mogę.... Co zacznę, to nie daję rady skończyć... Choroba powoli ustępuje, dziś druga noc kiedy to śpię na leżąco a nie na siedząco. Tak tydzień w sumie spałam na siedząco, bo tak mnie dusił kaszel w nocy :( Ale powoli zaczyna być dobrze. Niestety aktywność póki co jeszcze odstawiona na bok. Ale od maja ruszam, tzn taki jest plan. Wczoraj coś próbowałam ćwiczyć i zaczęłam się dusić :( myślałam,że oczy z orbit mi wyjdą. Dlatego sobie darowałam. I pomyśleć, tak się rozłożyć po myciu okien :( tego jeszcze nie miałam. 

Staram się trzymać w miarę ok michę, od 3 dni. Bo niestety przez chorobę waga w górę 2,7 kg :( Dziś już mniej bo 2,2 kg ;) Także wracam na dobre tory. Nawet woda wraca, bo ostatnimi czasy to tylko była herbatka z cytrynką, imbirem i miodem. Także nie ma tragedii. Nie jestem strasznie załamana. Najważniejsze to wyzdrowieć i wrócić do aktywności :) I będzie dobrze :) 

Co jeszcze... od poniedziałku dziewczyny wracają do szkoły. Ale w sumie tylko na dwa dni i przerwa majowa. Planowałam jakiś mały wypad nad morze, bo w niedzielę minie mi z M  7 lat :) Wow jak to zleciało. Ale nie wiem jak będę się czuła i jaka pogoda będzie ;) Się zobaczy. 

Aaaa i bym zapomniała miałam wstawić przepis na sernik z kaszy jaglanej ;) Przepraszam,że tak późno. 

Składniki 

- 100 g suchej kaszy jaglanej

- 1 szklanka wody

- 1 szklanka mleka 

- 5 łyżek słodzidła ( miód, cukier, ksylitol) co kto uważa

- 2 jajka 

- 1 łyżka masła 

- 250 g twarogu 

owoce np. truskawka 

Kaszę wypłukać, aby pozbyć się goryczki. Ugotować w wodzie i mleku, dodać słodzidło, masło. Poczekać aż ostygnie. dodać jajko, twaróg i zmiksować na gładką masę. Wylać do foremki, na wierzchu ułożyć owoce. Piec 40 minut w temp. 170 stopni. Oczywiście czas zależy od tego jaki macie piekarnik ;) należy kontrolować ;) 

Smacznego życzę :) W razie niejasności proszę pytać :) odpowiem :) 

Pozdrawiam cieplutko i koniecznie musze nadrobić wasze wpisy :) Buziaki 

19 kwietnia 2019 , Komentarze (22)

Witajcie Kochani

Ja tylko na chwilę, chciałabym najpierw złożyć Wam życzenia wielkanocne. Abyście spędzili je w gronie rodzinnym, w cudownej atmosferze. Oczywiście mokrego dyngusa i bogatego zajączka ;) 

Mnie niestety dopadła niemoc... zachciało mi się mycia okien, przedwczoraj. Umyłam 14 okien i padłam :( Wczoraj przed południem czułam się troszkę lepiej i pomyślałam, zrobię trening. Pykło 30 minut i to mnie dobiło. Niestety :( Teraz też nie czuje się za dobrze,trening póki co odpuszczam. Dziś udało się zrobić schab i bitki na jutro. Jak M wróci z trasy to pojedziemy na zakupy, bo co nieco jeszcze muszę kupić.... No i może uda się kupić prezent urodzinowy, bo jeszcze nic nie wybrałam :) Jutro z rana pojedziemy do miasta poświęcić zawartość koszyczka... Aaaa dziś jeszcze wieczorem dziewczyny będą ozdabiały pisanki :) Po kościele, pojedziemy na cmentarze i do domu. Zabiorę się za żurek i chyba nic więcej :( Nie mam siły, ani  ochoty . Kompletna niemoc. Nawet dom nie jest posprzątany.....Poza oknami 14 się udało umyć ale zostało jeszcze 5, których nie tykam. W nosie. 

No nic miałam wpaść tylko na chwile i zmykam dalej się kurowac ;) 

Buziaki dla Was :)  

16 kwietnia 2019 , Komentarze (54)

Witajcie Kochani ;) 

        Tak jak w tytule, jestem o rok starsza ale trwam. Tak skończyłam 36 lat,retyyyyyyy. Czuje jakiś smutek, spowodowany wiekiem. Wczoraj miałam zrobić dzień przerwy od treningu, bo urodziny. Ale nie... wczoraj wpadło 40 minut orbitreka i byłam z siebie dumna :) Woda ładnie bo 1.5 litra. Wkurza mnie tylko opryszczka, bo wirus wdał się na całego. 

       Dziś również trening zrobiony 30 minut z gumami i ciężarkami. Też bardzo mi się nie chciało, boooo.... Bo miałam niezły trening nóg, a mianowicie od początku ;) rano jechałam do urzędu pracy i stwierdziłam,że pojadę autobusem. Nie chciałam samochodem bo rano straszne korki. Zawiozłam dziewczyny do rodziców i pojechałam autobusem....zanim zostałam przyjęta trochę minęło i niestety nie zdążyłam na żaden autobus w powrotnym kierunku. A najbliższy miał być za 40 minut. Dlatego postanowiłam,że wrócę pieszo ;) Jak pomyślałam,tak zrobiłam. Przeszłam ponad 10 tyś kroków z urzędu do rodziców, czyli dobre 10 km. Oj miałam dosyć. Ale dałam radę . Dobrze,że jutro nie muszę nigdzie rano wcześnie wstawać, to będę miała chwile na regenerację i sen. 

       No i cóż by tu jeszcze napisać. Tabelka z aktywnością zapełnia się. Nie jestem przygotowana do świąt..... kompletnie nic, nie mam zrobionego :( Wiecie, co.... ja nawet nie czuję,że mają być święta. Nie wiem czy tylko ja tak mam. Nawet prezentów nie mam i nie będę kupowała. Jedynie chrześniaczka dostanie... Dziewczyny może coś słodkiego symbolicznie.... Ostatnimi czasy bardzo dają się obie we znaki, dlatego nie będzie prezentów. Chyba,że jak wróci M z trasy pod koniec tygodnia, to coś Im kupi. Ale wkurza mnie takie tuszowanie wszystkiego, przez Niego....i udawanie,że wszystko jest ok, dzieci idealnie grzeczne itp.... 

        Zapraszam serdecznie na nowy  filmik " denko" czyli recenzja kosmetyków.  

https://www.youtube.com/watch?v=EsUr3Ga8UAw&t=1s

  Pozdrawiam :) 

13 kwietnia 2019 , Komentarze (33)

Witajcie ;) 

Wczoraj kładąc się spać, zastanawiałam się ... co ciekawego zgotuje mi szklana dziś rano. I wiecie co???? tego się nie spodziewałam :)


Dawno takiego dużego spadku nie miałam. Szczerze to spodziewałam się spadku max pół kilo. Chociaż ostatni tydzień waga wahała się między 63,5 a 63.7 kg  Ufff tyle za mną, ale też sporo przede mną ;) dam radę, nie poddam się. Będę walczyła o dalsze spadki. Ten dzisiejszy zagrzał mnie do walki. Niestety dziś bez aktywności, bo przed południem pojechaliśmy do Bydgoszczy w konkretnym celu,a wróciliśmy z niczym ;) Tak bywa. Późny powrót do domu, późny obiad w chińskiej restauracji. Później odbiór dziewczyn od Moich rodziców i powrót do domu. Gdy tylko dotarliśmy a było to około 17. Wzięłam się za zrobienie sernika na zimno i sernika z kaszy jaglanej mniammmmmm. Posmakowałam kawałek. Bardzo dobry :) Coś innego. No i jakos tak zleciało,że na trening nie miałam siły. Mało tego jeszcze mi wyskoczyła opryszczka i cholera jednak w taki miejscu wyskoczyła,że pewnie jedzenie będzie ograniczone :( Buuuu. Szyko zaaplikowałam plasterek, zobaczymy czy coś da. 

Jutro spodziewam się gości, ale czy przyjadą zobaczymy. Ogólnie samopoczucie moje kiepskie :( Być może spowodowane tym,że wyskoczyła opryszczka, być może zmianą cyfry wieku :( ale to nie tylko to. 

No to by było na tyle ;) Do następnego razu :) Pozdrawiam serdecznie :) 

12 kwietnia 2019 , Komentarze (26)

Witajcie Kochani 

Jak myślicie, jaka jest odpowiedź z tytułu??? TAK :) Tak to udany dzień,ale tylko treningowo ;) Ogólnie samopoczucie do czasu treningu, czyli popołudnia, było fatalne. Rano załatwienie kilku spraw, później zakupy w kilku sklepach, bo w jednym nie znalazłam wszystkiego. Jak już wszystko  z listy udało się kupić, czas do domu. Podczas powrotu M rzucił,że na obiad zrobimy grilla.... Hmmm mi średnio przypadł ten pomysł do gustu. Ale z racji tego,że jakiś tydzien temu kupiliśmy kiełbaski, kaszanki i zostały po poprzednim grillu...to zgodziłam się. Bo Oni by wszystkiego nie zjedli. Ale zjadłam wszystko w granicach kaloryczności ;) także ufff. 

Tak wyglądało dzisiejsze menu 

ŚNIADANIE    chleb słonecznikowy z hummusem ( juz dawno nie jadłam, a jak wczoraj zobaczyłam  w Biedronce, musiałam kupić ) obowiązkowo magnez ( piję go już od 10 dni i drętwienie lewej strony troszkę ustało ) 

II ŚNIADANIE  jabłko 

OBIAD  grill ( kaszanka z cebulką mniammmm dałam całą cebulę do jednej kaszanki ---uwielbiam), karkówka i ogórek kiszony. I tu niestety wciągnęłam kromkę chleba pszennego :) ale cóż nic się nie stało ;) 

KOLACJA  koktajl truskawkowy ( oj tego mi było trzeba ) 

Cienka kolacja bo obiad był syty i czuję go do teraz hehehhe

Trening zrobiony 35 minut, dziś towarzyszyły mi gumy i ciężarki :) hahaha był ogień :) Cieszę  się,że dałam radę ;) kolejny dzień zrobiony :) jutro jeszcze jeden trening i cały tydzień będzie zaliczony. Hmmm jutro tez dzień ważenia i mierzenia mmmmm ciekawe  co mi zgotuje los hihihihi. Ale nie myślę o tym ;) co ma byc to będzie hihihhhihi. 

Wieczór zaliczony, zrobiłam sobie maseczkę węglową ;) pazurki pomalowane i jest git :) Mogę już nawet iść spać. 

Troszkę przeraża mnie fakt,że za kilka dni kończę 36 lat :( buuuuu No nic przeżyję i wytrwam :) hahahah 

Wam życzę dużo siły, wytrwałości. Nie poddawajcie się, walczcie :) Pozdrawiam 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.