- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (176)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1118806 |
Komentarzy: | 37528 |
Założony: | 17 kwietnia 2012 |
Ostatni wpis: | 5 lutego 2025 |
Postępy w odchudzaniu
Taki był piątek...i sobota....
Jak minął piątek?
Uważam ten dzień za udany...Ciężki ale udany. Już od samego rana wiedziałam,że ten dzień nie będzie należał do lekkich :) Rano jechałam na Komisję, dostałam świadczenie na 4 miesiące, teraz tylko muszę poczekać na uprawomocnienie się decyzji. Nerwy były siedziałam w gabinecie jakieś 40 minut...oglądał mnie,badał...przyglądał mi sie :) a później zaczął stukać w klawiaturę.Podczas gdy wszystko wypisywał siedziałam na krześle,i tak sie zasiedziałam,że nie mogłam wstać z krzesła i się wyprostować. Szłam jak jakaś emerytka. Uśmiałam się bo Pan M czekał na korytarzu i słysząc te głosne stukanie myślał,że pan z komisji robi mi masaż,albo mnie leje...bo taki hałas był. Po komisji pojechaliśmy po znajomego który pomaga przy schodach...Dużo pracy jeszcze przed Nimi, ale jestem dobrej myśli.Chłopcy skończyli około 21-ej. Odwieźliśmy kolegę i poszliśmy z dziewczynkami na miasto, na fontannę...Miło było tak przytulic się przy grającej fontannie. Nie byliśmy długo bo było zimno a i zaczęło padać. W domku byliśmy ok 23-ej. Kąpiel i spać :)
A dziś od rana od nowa...ja z dziewczynkami szybkie zakupy,a Pan M w tym czasie pojechał po kolegę i później po Nas i szybko do domu,aby zaczęli jak najszybciej robić schody... Wczoraj trochę pogoda pokrzyżowała szyki bo z porannej duchoty pogoda zmieniła się w burzę i pioruny :( Ale tak ogólnie samopoczucie ok. Mimo,że w domu był hałas, kurz i jest syf totalny :( ale jakoś to wytrzymam,oby tylko były już schody :)
MIŁEJ SOBOTY :) SŁONECZNEJ
Dziś jest dobrze...samopoczucie ok, humor ok, pogoda za oknem ok, dziewczynki grzeczne...Wszystko jak widać ok...Mało tego dziś ruszyła akcja "schody". Tak Pan M rozpoczął prace ....schody w toku. Fajnie by było gdyby do soboty skończyli...ale zobaczymy jak to wyjdzie...
Pan M na poprawę samopoczucia które ostatnio mi doskwierało...kupił mi dwie torebki :) Kochany jest.
Posiłkowo daję radę...dziś jest 19-sty dzień kiedy to notuję posiłki...jestem w szoku, bo szczerze mówiąc myślałam,że może kilka dni będę notowała i zapał minie... Staram się też w miarę regularnie wstawiać fotki na stronkę...Jasny obraz pokazuje mi co jadam, ile piję...Widać wszystko czarno na białym. Oby ta duma moja nie zanikła :) i ten zapał aby dalej trwał :)
Miłego dnia
Na poprawę samopoczucia ...prezent?
Taki prezent od Pana M.... na poprawę samopoczucia hmmm Kochany jest...bo moje ostatnie zachowanie pozostawia wiele do życzenia :( ale pracuję nad tym :)
W poniedziałek weszłam z nadzieją na lepsze...Tak był nowy tydzień, nowy miesiąc...ale dziś pobujało huśtawką :( niestety w złym kierunku. Ja chyba nie nadaję się na bycie Matką. A może przeoczyłam to co ważne w wychowaniu dziecka. Poświęciłam się pracy, aby utrzymać rodzinę...i teraz za to płacę. Dziecko w sekundę potrafi wyprowadzić mnie w równowagi. Nie docierają do Niej słowa. A ja już nie daję rady...Przeoczyłam wychowanie własnego dziecka.Przeoczyłam czas który zaczął Ją kształtować. Gdybym wiedziała inaczej bym pokierowała swoim losem... Teraz ma 10 lat... wiek buntowniczy...i z każdym dnie jest gorzej... Boję się, bo zachowanie młodej wpływa na Moje relacje z Panem M. On już zaczyna mieć tego dosyć... tej mojej durnej reakcji. Fochów...krzyku... przyznaję poddałam się dziecku. To ja powinnam dyktować warunki a nie dziecko. A tu powoli zaczyna być odwrotnie. Boję się co to będzie gdy wrócę teraz do pracy. Pozostawienie Jej u Moich rodziców nie wchodzi w grę...bo całkiem stracę nad Nią kontrolę i wychowanie przejdzie obok...
Przeraża mnie to wszystko...Chciałabym aby to był sen... A może to moje odchudzanie jest niepotrzebne... Może przez to taka jestem nerwowa, łatwo mnie wyprowadzić z równowagi...często z bezsilności płaczę. Może powinnam przestać się odchudzać... jeść jak świnia...przestać dbać o siebie...może wtedy będę wspaniała..kochana itp.
Może znowu warto pomyśleć o wizycie u psychologa? Chociaż nie wiem czy to coś da...A może dopada mnie starość...