Witajcie
Drugi dzień Świąt a mnie nosi. Dosłownie Obudziłam się około 8 zjedliśmy śniadanie, każdy inne :) Później posprzątałam, przygotowałam do obiadu. Obrałam ziemniaki, ogórki na mizerię.Usiadłam z dupką. Tak się zeszło,że zjadłam drugie śniadanie ;) Później wyszłam troszkę na podwórko się przewietrzyć. Mimo,że wietrznie to mi to nie przeszkodziło. Z samego rana padało, kropiło i tak na zmianę. Dopiero w południe pogoda się zrobiła ładna, słoneczna.
Obiad zjedliśmy razem we czwórkę :) Niestety jedzenie wspólnych posiłków to u nas rzadkość. Dlatego zebrałam wszystkich dziś do kupy :) hahaha. Po obiedzie standardowo umyłam naczynia, usiadłam w fotelu i zasnęłam. Pół godziny trwała drzemka. Wstałam jak nowo narodzona. Pokręciłam się po domu i zabrałam za trening. 30 minut łącznie---ekstra figura Ewy Chodakowskiej. Lekko nie było, już po 10 minutach język miałam na podłodze :) hahahahaha.
Tak sobie myślałam, bo od dziś wkracza nowe wyzwanie Ewy....Chciałam dołączyć, ale niestety stwierdzam,że nie lubię już robić ćwiczeń pod dyktando. Męczy mnie to. Nie oznacza to,że nie będę ćwiczyła. Bo będę, ale postaram się wybierać ćwiczenia. Ogólnie lubię ćwiczenia Ewy, ale będę sama sobie ustalała co i kiedy chcę ćwiczyć :)
Jestem z siebie dumna,że spięłam dziś pośladki i ruszyłam do ćwiczeń :) Byłam zmęczona i szczęśliwa jednocześnie :) Teraz popijam kawkę i planuję jadłospis na jutro. Powiem Wam,że sama nie wiem co bym zjadła. Niby przeglądam SD bo jeszcze ma abonament, ale na nic nie mam ochoty :( Dosłownie na nic. Dlatego poczytam co dobrego macie w menu :) może coś mnie natchnie :) Hehehehe.
Dzisiejszy jadłospis:
ŚNIADANIE: siemię lniane, 2x chleb żytni, sałatka jarzynowa, ogórek małosolny
II ŚNIADANIE: sernik na zimno
OBIAD : ziemniaki, zrazy, mizeria
KOLACJA : sałatka --sałata lodowa, pomidor, oliwki, twaróg wędzony, grzanki, majonez.
Zastanawiałam się czy coś mi będzie po ciemnym pieczywie, ale czułam się ogólnie ok. Po zjedzeniu pomidora też jest ok. Nie jem już tak często jak kiedyś, ale co jakiś czas skosztuję.
Powiem Wam,że sama się sobie dziwie,że mam takiego powera. Mimo że mam okres, trening zrobiony i jeszcze mi mało. Zdradzę Wam coś.... Zrobiłam już 12 treningów, dwa treningi były jeszcze w marcu. Bo Postanowiłam sobie,że zacznę od kwietnia..... Jednak zaczęłam dwa dni wcześniej i jestem z siebie dumna.Jakby nie było to połowa miesiąca , no prawie hihihihi ;) Tabelka się zapełnia :) Brawo JA. Dla jednych 30 minut, to może być nic.... ale z drugiej strony lepsze 30-40 minut treningu niż siedzenie z dupką na kanapie :) Prawda?!
Trzymam za Was kciuki, za Wasze kg po Świętach hihihi. Oby nie było za dużo nadprogramowych kg. A nawet jeśli będą to walczymy dalej, aby się ich pozbyć :) Głowa do góry, cycki do przodu i jedziemy :)
Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :*