Z nerwow czy wracam do pracy i na jak dlugo, czy tez nie dostalam okres. Tzn tak mi sie wydawalo. Ale jak na razie to tylko male plamienie i bol na owulacje. A do pracy nie wracam do konca roku. I nie wiem czy cieszyc sie czy nie. Postojowe wiec pelna para.
Poki co postanowilam zacisnac troche pasa i wysylac V na zakupy. przynajmniej dopoki nie poleci do domu, czyli max za niecaly miesiac.
Zeby dolozyc sobie stresu,i wiecej bolu i wypadajacych wlosow - zapodzialam gdzies portfel. Dalabym sobie reke odciac ze wrocilam z nim z zakupow, i odlozylam go w jakies glupie miejsce.. no ale nie moge znalezc a przeszukalismy wczoraj kazde miejsce - a jest to male mieszkanie. Wiec karty poblokowalam. Bede musiala prosic dawna wspollokatorke z UK zeby wyslala mi nowe karty kiedy juz tam dotra.. norweski bank ma mi wyslac karte w ciagu uwaga OSMIU dni. No chyba sa niepowazni.
Dzis pol dnia siedzialam nad jezykiem. Az mnie leb rozbolal. Ale ksiazka przeczytana, odcinek ulubionego serialu obejrzany - choc ciezkooo bylo tam duzo zrozumiec - cwiczenia ze sluchu zrobione i dobre 2h na duolingo przesiedziane. Uznaje to za calkiem produktywny dzien