Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alexsaskee

kobieta, 40 lat, Oslo

182 cm, 92.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 lutego 2019 , Komentarze (4)

W koncu sie doczekalam. Okres nadszedl...a wraz z nim spadeeeek wagi. No i git! Mozolnie, pod gore, ale do celu. Na dzis to 79,1. czyli juz prawie 78..:D Prawie. Grunt ze oddalam sie od 80+.

Z racji ze na silke nie poszlam i wcz i dzisiaj, to stwierdzilam ze opomiarowac sie mozna. A wiec wyglada to tak:


28.11 dzis roznica
Szyja 34 34 0
Biceps 29 28.5 0.5
Piersi 104 96 8
Talia 84 76 8
Biodra 106 103 3
Brzuch 103 94 9
Lydka 37 36.5 0.5


Razem cm 29

I tak patrzac w statystyki pomiarow na vitalli, to zaraz bede -  wymiarami - jak na wadze 75 kg. Co dziala motywacyjnie, musze przyznac, bo wagowo to az 4kg roznicy..

Trzezwosci zachowanie idzie o dziwo dobrze. Nie trzymamy w domu nic kuszacego, tylko bezalko browar. Slodkie tez bardzo minimalnie - bardziej paluszki, orzeszki czy owoce.

* * *

Poza tym V nie czuje sie ostanimi dniami najlepiej. Narzeka na serce, co mnie martwi..wiec dzis sama posprzatalam chate, ze znienawidzona lazienka wlacznie. A on, niczym krol spal do 14stej. Hahaha:D

Dzis kupilam bilet do Londynu. Czas wpasc z wizyta. Za miesiac V leci do domu, wiec ja jade na male zakupki, butelke szampana i ploteczki. Brakuje mi wolnosci zakupowej. I ludzi.Oslo to taka wioska..ehh. I to nie zebym byla jakas zakupocholiczka... ale okazjonalne zakupy nie online i wyjscie na lunch z kims to bylo po prostu fajne.

14 lutego 2019 , Komentarze (5)

i uda tez! Takie sie jakies jedrne zrobily!

Wczoraj to uslyszalam.i nie wiedzialam czy sobie V jaja robi czy faktycznie zauwazyl lepsza wersje nagosci w ostrym swietle lazienki. Komplementow na temat wygladu milo sie slucha. W koncu po czesci o to tu chodzi. Zeby ubrania dobrze sie ukladaly, zeby dobrze sie czuc i zeby najblizsze osoby zauwazyly progres, gdy on nastepuje.

Walentyki, dzien jak co dzien. Ostatnie lata mieszkalismy na pokoju, teraz wynajmujemy mieszkanie.. wiec moze kolejne walentynki spedzimy juz na swoim? Zobaczymy.  Tak wczoraj patrzylam na V lezacego kolo mnie i pomyslalam ze nigdzie indziej z nikim innym bym lezec juz nie chciala. Tyle w kwestii romansu:)

Czwartek zaczety aktywnie - dzis wioslowanie i katowanie rowerka stacjonarnego. Mokra koszulka i 600 kcal spalone. Ostatnio wyczytalam,ze w cardio nie chodzi o dlugosc ale jakosc wysilku. Stad np interwaly daja lepsze rezultaty. Wiec.zeby.nie bylo nudno pedalowalam ze zmiennym obciazeniem w tempie jak reszta biegla interwaly. Do ich muzyki. Ogien z nog strzelal!

W tym tygodniu mam wielka ochote na ryby. Juz pomijajac krewetki na kolacje.. mialam tez salatke.z lososiem na sniadania i dorsza na obiad. Jeszcze troche.i mi pletwy wyrosna;)

Pytanie modowe. Czy ktos z was nosi cygaretki? Bo mysle by kupic np biale albo pastelowy roz... ALE. Mam 182 cm wzrostu i czy to bedzie wygladalo jak spodnie z mlodszej siostry? Mysle ze moze zamowie z zalando albo mango z darmowa odsylka w razie czego..ale na urop bylby to fajny pomysl!

13 lutego 2019 , Skomentuj

Ser gouda jest pyszny!! Duzo lepszy niz np norweska Norvegia ktora to reklamuja na billboardach i w tv.. wlasnie otworzylam paczke i sie poczestowalismy. Mniam. Dobrze wiedziec. V bardzo podszedl polski ser krolewski. Potrafil wstac o 3 w nocy i niemala kostke sobie uciac.. ten jest podobny w smaku i kolorze wiec mysle ze wrocimy do niego znowu.

Wczoraj przelezalam cale popoludnie, zrobilam peeling, poklaistrowalam sie mazidelkami .. nagle drzwi sie otwieraja, wchodzi V i mowi: ale ty szczuplo wygladasz!!A zza plecow wyciaga bukiet 20 pieknych roz i czekolade... na moje zdziwienie ze to nie walentynki odpowiada ze urwal sie z pracy bo sie stesknil i nie mogl sie doczekac az wroci do domu. No wow! Czasami jak cos powie to naprawde ma tupniecie..:)

Piekne sa. Generalnie rzadko dostaje kwiaty, nie zebym narzekala bo nie czekam na nie jak z motyka na slonce. Jak sa jest milo, jak nie, tez jest OK. On czesto gotuje danie z kalafiora.. wiec sie smiejemy ze mam przeciez cauliFLOWER w lodowce:)

Okres dalej mi sie nie zaczal, wzielam tabletki na wywolanie i dalej nic.  Wiec poszlam na silke z rana, majac nadzieje ze to wymusi reakcje... nic z tego. Czekam dalej. Ale co pocwiczylam przed lustrem to moje. Wczoraj zamiast romansu ogladalam na yt jak prawidlowo cwiczyc posladki i barki.. dzis poszlam teorie zamienic w praktyke. No coz. Do wyciagu z linami nie podeszlam bo lustro bylo wolne, wiec umeczylam nogi i tylek wypadami i przysiadami a rece  i barki machaniem ciezarkami nad glowa #fantazyjna nazwa cwiczenia# . Szczerze mowiac krepuje mnie obecnosc innych osob, tak jedna czy dwie w podblizu to jeszcze ok, ale przy wiekszej ilosci czuje sie nieswojo. Bo mam wrazenie ze kazdy sie na mnie gapi.

Moze jak pojde wczesnie rano albo poznym wieczorem to jakos lepiej sie bede czuc bo ludzi mniej bedzie? Z tym ze wtedy juz tylko  na silowke, bo nie lubie robic cardio po wiekszym jedzeniu - czuje sie strasznie pelna i ciezka. No ale znowu w ndz sie zrywac z rana? Albo podwieczor? Czy mi sie bedzie chxialo...?prosciej byloby sie chyba przelamac i robic to jak chodze tam przed praca.. decyzje. Eeh.

Powinnam sie zmierzyc. ALE. Czuje i widze ze jestem opuchnieta, waga tez poszla w gore, wiec mierzenie dla samego mierzenia jest bez sensu. Poczekam kilka dni. I wtedy powinno to byc bardziej miarodajne.

12 lutego 2019 , Komentarze (3)

bo czasami tez trzeba nic nie robic. Rano pojechalam do ikeii bo ostatnio zbilam kilka szklanek wiec pretekst doskonaly to byl zeby w koncu jechac kupic nowe.. troche polazilam, kupilam co chcialam plus mala niespodzianke do lazienki - zestaw do przelania mydla do rak i kubek na szczoteczki i paste.I mimo ze mamy elektryczne to gdzies one musza stac przeciez..;)

Chcialam pozniej isc na silke ale czulam sie jakas taka sflaczala, jest mi niedobrze, wiec zjadlam obiad i skacze po yt lezac na kanapie.z o zgrozo ciasteczkami;) nawet tv nie chcial mi sie dzis wlaczyc. Niedlugo musze zjechac pranie wstawic .. a potem chyba sie poloze wczesniej. Wczesniej czyli jak juz sie wypierze i wysuszy.. chyba ze jednak na silke skocze ... ehh chyba jednak nie. 

Znowu sypal snieg jak wracalam do domu. Piekna zima.Przez okno.

Obejrzalabym jakis romansik...tylko co by tu wlaczyc?

11 lutego 2019 , Komentarze (6)

Okres nadchodzi wielkimi krokami.. czuje jak puchne, i wszystko, nawet gumka do wlosow mnie wkurza... wiec niech sie juz zacznie to bedzie swiety spokoj.. mimo niedospania i lenia, wstalam przed 10 i na silke poszlam. Po raz kolejny piramida na biezni. Tym razem koncowka z 14 km/h .. doslownie na oparach! Tak mi przeszlo przez mysl, jak  zle postawie noge to wywine orla z predkoscia swiatla.. ale nic takiego sie nie stalo. Jest moc! Po interwalach wypady z ciezarkami na nogi i cos na boczki z 5kg obciaznikiem ..  i godzina zleciala raz dwa. 

W dniu dzisiejszym motywacja byla wizja urlopu w maju. Cieple kraje.. uffff..kostium ladnie skrojony i bez fajd!! Ale zeby tak wygladac wpierw trzeba to wypracowac. Do  19 maja jeszcze dobrze ponad 3 miesiace, wiec jest to realny cel...

Tymczasem kanapa, i zaRaz do pracy..

9 lutego 2019 , Komentarze (3)

Mimo ze dzis sobota, wstalam juz przed 9. Sniadanie i dzida na silke. Plan byl prosty - cwiczenia ze sztanga. Problem w tym ze w sob SATS przezywa prawdziwe oblezenie. I czego by sie nie chwycic, w ktory kat nie pojsc, zawsze ktos tam juz jest lub jest tuz obok. Wiec poszlam powioslowac..  po 30min mialam dosc, zwolnilo sie lustro wiec raz dwa, i bylam tam ja;)

Bez sztangi, ale z ciezarkami, wiec wypady i przysiady na nogi zrobione. Kilka cwiczen na barki i klate tez. Krotko, intensywnie. I na temat. Relaxik w saunie zaliczony. Wychodzac spojrzalam na zegarek - zeykle o tej porze dopiero przychodze na silke w weekend. A tu prosze, juz po. Tak wiec w tym tygodniu 4 wyjscia na silke wpadly. Jest motywacja.

Zeby tej motywacji starczylo na ostatni dzien pracy... jutro niedziela, wiec w koncu nie nastawie budzika i odespie zakwasy.

Milego weekendu!

Ps. A wieczorami takie widoki ciesza oko!

8 lutego 2019 , Komentarze (1)

Zeby spalic 1kg tluszczu trzeba spalic 7000 kcal? Ja niby wiedzialam... wiedza to jedna a praktyka swoje. Czyli zakladajac 3 wyjscia na silke w tyg..Po dajmy na to 700 kcal ... zajmie mi to prawie miesiac... co by sie w sumie zgadzalo ze stanem obecnym;)  jak pieknie by bylo stworzyc taki deficyt kcal w tygodniu.. 4 tyg i pozamiatane.. hahah.. tymczasem orka. 

Zakwasy powoli ustepuja, wiec juz dzis wrocilam na bieznie i rower. Ustawilam biegowa piramide. Czyli bieg i odpoczynek zeskakujac z biezni w szybkim tempie konczac na tempie zawrotnym i tak:

30sec biegu i 15 sec odpoczynku x 3

45sec biegu i 30 sec odpoczynku x 4

1min biegu i 30 sec odpoczynku x 5

45 sec biegu i 30 sec odpoczynku x4

30sec.biegu i 15 sec odpoczynku x 3.

Na koniec, biegnac 12,5 km/h bieglam juz na oparach.. ale dobieglam. Victory! Pozniej rowerek stacjonarny i 30min interwaly ogladajac yt #lubie sledzic kosmetycznych ulubiencow azjatyckich, tym bardziej ze wcz wplynela wyplata...# Rezultat? 700 kcal spalone i mokra koszulka. Plan wykonany. Serio jak pomysle ze na 1kg spadku 10x musze pocisnac.. to chyba odejme cos z miski, zeby ten proces odrobine przyspieszyc. Nie mowie tu o niczym radykalnym, bo i tak juz nie pije nic slodzonego,  odstawilam alko, ale moze zamiast curry na kolacje zjem salatke? Z krewetkami rzecz jasna:) tylko te indyjskie salatki sa takie hmmm.. nie za bardzo..bardziej poszatkowane warzywa na talerzu niz realna salatka. No ale zapytam dzis chlopakow..kto pyta nic nie traci.

Chwila relaksu na kanapie. I niedlugo do pracy.. snieg dalej lezy..bardzo przyjemnie sie wraca z pracy.Jest tak jasno. No chyba ze pada i zacina po oczach, wtedy to srednia przyjemnosc:)

6 lutego 2019 , Komentarze (5)

Tak! Tak! Tak!

Wrocilam do lask 7x! Niby niewielkie odbicie od 80 ale jak cieszy oko. Od teraz w myslach mysle o sobie 7x nie 80 kg zywej wagi. I dziala to znakomicie na psychike. Jak widac interwaly chcac czy nie, spowodowaly poruszenie na szklanej. Poruszenie w dobrym kierunku:) i to cieszy!!

Wczorajsze ciezarki daly mi popalic, ledwo zwleklam sie z lozka zeby wstawic rano pranie. Nogi sa tak ciezkie, ze czuje je nawet jak leze.. a wiec z silowni nici. Z dywanowki tez, bo obudzilam sie tak glodna, ze pierwsze co to do kuchni wparowalam i wyczarowalam..

Krolewskie nalesniki z malinami i podpieczonym kaki. Przepyszne! Po czym wrocilam do lozka i ogladam youtube. Za oknem sniezyca.. moze przestanie padac nim bede sie zbierac do roboty..

5 lutego 2019 , Komentarze (2)

Dzien wolny...taaa wolny, nie wiem kiedy. Wstalam po 9ej.. pojechalam na lumpowe zakupy.. wypatrzony w necie plaszcz udalo mi sie znalezc! Jeden jedyny w sklepie. Rozmiar S. I ja w niego weszlam. Oversize jest cool!! Piekny kolor, piekna dlugosc i piekna cena! Nie zaplacilabym za niego pelnej ceny, absolutnie NIE #1599 krn# , za 599 ktore faktycznie dalam uwazam zakupy za bardzoo udane. Tym bardziej ze kupilam jeszcze sweter .. jak szalec to szalec. Wyglada tak

Zobaczymy jak sprawdzi sie na wiosne. Stwierdzilam ze powoli zaczynam inwestowac w rzeczy lepszego gatunku. Po domu moge nosic wycieruchy, ale na ulice ciuchy musza sie nie kudlic, nie wyciagac, nie spierac i dobrze lezec. Zeby nie bylo nieporozumien, juz teraz bardzo rzadko cos kupuje bo zwyczajnie malo rzeczy mi sie podoba..

Miedzy sklepowym biegiem po ciuchy obiad, owoce, wpadl czas na silke.  Tym razem powazne lustro bylo wolne. Czemu powazne?bo staly tam duzeee sztangi..i ketle..i laweczki. Wiec wspominajac body pumpa sprzed kilku lat, chwycilam drazek i sie dzialo. A sam drazek wazyl dobre 8kg..wypady, wiosla, przysiady... skrety tulowia z obciazeniem, sklony.. wznosy nad glowa.. 35minut intensywnego machania w zupelnosci wystarczylo. Piekly mnie nogi, nie moglam zrobic kolejnego wymachu czy przysiadu. Czuje rece, barki, plecy..i rzecz jasna uda. Uff..

Kanapa i herbata imbirowa.. i dzien sie konczy. I nawet nie wiem kiedy to zlecialo..

4 lutego 2019 , Komentarze (2)

Czasami jak wszystko idzie jak isc powinno, w tepmie w jaki samo chce,ale idzie.. czasami ochota na cos nadchodzi..i wlasciwie czemu by sie nie skusic? Odstepstwa sie zdarzac musza, bo inaczej bym zwariowala. Tak wiec, wczoraj wpadly domowe frytki z batatow i miska ( bo pojemnosc 500ml miala:D) galaretki pomaranczowej z bananami i kaki... a na gorze bita smietana. Alez to bylo dobre. Wieki nie jadlam galaretki, ze o bitej smietanie juz nawet nie wspomne, Bo nawet nie pamietam kiedy to bylo... 

Tak czy inaczej moja chcica na slodkie zostala zaspokojona:D 

Tydzien zaczelam od silowni. Znowu wlaczylam interwaly a aplikacji, i ZNOWU cos poszlo nie tak. Tym razem spadl mi tel i musialam go szukac pod bieznia... grunt ze nie pekl. i tym razem dopielam swego. Ukonczylam trening. Jesus... nie pomyslalabym ze moge biec z predkoscia 13km/h. A jednak! A jednak potrafie! I to nie takie hop siup na 15sek ale 2x po dobrej minucie. Jak lania doslownie:D

Dobilam sie 30min rowerem i tak oto 700 kcal spalone.

Jutro jade na male zakupki. Znalazlam plaszcz ktory mi sie podoba i mam nadzieje ze bedzie w Mango, bo jechac 55min w jedna strone to juz nie przelewki...Jak nic nie kupie, wroce chyba na piechote, tak wsciekla ze nim sie obejrze bede w domu...

Tymczasem zegnam sie w rytmie  Ellie Goulding - Love me like you do - uwielbiam ksiazki Greya:D. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.