Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 58 lat, Wałbrzych

162 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 października 2015 , Skomentuj

Myślę, że sporą motywacją do trzymania diety jest oglądanie siebie w samej tylko bieliźnie. Najlepiej by było zrobić sobie zdjęcie i powiesić na drzwiach do kuchni, czy lodówki :) 

W ubraniu jest ok. jak dla mnie. Trochę krągłości jak to u kobiety być powinno. Kiedy wciągnę brzuch to już w ogóle całkiem,całkiem. I w zasadzie jak tak się przyjrzeć, to po co mi to całe odchudzanie, te męki, głodzenie się. 

Ale jak  spojrzę na siebie bez ubrania... A fuj, co za babon, przydałoby się jednak schudnąć tu i ówdzie.

I do razu mam motywację do wyrzeczeń.

Polecam.

30 października 2015 , Komentarze (3)

Powiem tak... małe grzeszki możemy sobie same rozgrzeszyć, o ile potrafimy potem wkomponować je w dietę.

Zjadłam wczoraj 200kcal batonika i cierpiałam z tego powodu głód do końca dnia, obcinając kaloryczność wszystkich posiłków. Opłaciło się. Dziś waga pół kilograma w dół ;) kurcze i to mimo tego wczorajszego niebiańsko słodkiego batonika :) Jestem w szoku.

To dopiero dwa tygodnie diety, dokładnie dwunasty dzień, a mi spadło już 2,5 kg. Nie ćwiczę (spaceruję), trzymam sie diety 1300kcal. Chodzę często głodna, pije 2,20- 2,70l wody i dwa razy nagięłam dietę żeby móc zjeść eksperymentalne, dietetyczne ciasto, no i trzeci był ten mniam batonik :) Da się!

Zdarza mi się zjeść czasem troszkę więcej wagowo niż w jadłospisie.A to banana kawałeczek by zostało, więc dodaję, a to żurawinę, płatki owsiane czy kakao dodam do jogurtu. Czasem gram czy dwa więcej makaronu na obiad. Nic sie złego nie dzieje z tego powodu, wiec nie przesadzajmy, że trzeba się tak strasznie rygorystycznie trzymać diety.

Jem co trzy godziny, pięć posiłków, nie podjadam. Wieczorem kolacje jem po dwudziestej i potem już nic. O 23-ciej spać.

Myślałam o tym, żeby zmienić plan na 1400kcal, ale po dzisiejszym ważeniu chyba jednak zostanę przy moich 1300 :) Pogłoduje, ale szybko schudnę.

29 października 2015 , Komentarze (3)

Plan był taki... iść po zakupy do Biedronki- 15 min. spacerkiem. Wrócić piechotą, z obciążeniem i pod górkę- spalić więcej niż trochę kalorii.

Chciałam dobrze, wyszło jak zwykle, nie do końca z mojej winy. 

Po wejściu do sklepu, poczułam, że robi mi sie słabo. Zakupów miałam niewiele, więc na szybko zrobiłam i do kasy. Tam poczułam, że do omdlenia mało brakuje i wzrok mój padł na pokusę nie do odparcia, czyli moje ulubione batoniki adwokatowe.To trochę rozproszyło moją uwagę i oddaliło od omdlenia. Może cukier mi spadł, stąd ta słabość- pomyślałam żeby sie rozgrzeszyć z batonika, który już trzymałam w dłoni. Pobieżny rzut oka na etykietke, hmm, tylko 40g, kaloryczności nie zauważyłam, druk był za mały. Dałam do skasowania ten batonik i zjadłam zaraz po wyjściu na powietrze. Żeby tylko jak najszybciej mi ta słabość minęła. Troche ochłodził mnie wiatr, więc zadowolona po niebiańskim wprost smaku, który zabił wyrzuty sumienia, zaczęłam iść do domu. Niedaleko zaszłam, kiedy zaczął mi dokuczać kręgosłup. Lekarz mówił- nie dźwigać. 

No i tak moje plany poszły sie walić na całego. Zamiast na piechotę, wróciłam do domu autobusem. Mały plus tej całej eskapady jest taki, że wracając musiałam kupić chleb w piekarni i tu już nie uległam pokusie, choć pączki i ciastka z kremem kusiły.

Zjedzony wcześniej batonik, jak sie okazało w domu, po skrupulatnych obliczeniach, dostarczył mi 200 nadprogramowych kalorii, które będę musiała jakoś obciąć z pozostałych dzisiejszych posiłków. Ale warto było ;)

Co do prawie omdlenia, to słabość minęła, pozostał ból głowy, czyli przyczyną był najprawdopodobniej spadek ciśnienia, które zazwyczaj mam niskie.Trudno, żeby nie spadło jak przed wyjściem wypiłam wiadro kawy i dwie szklanki wody i zdążyłam to wszystko wysikać.

29 października 2015 , Komentarze (1)

Mam czego chciałam. Wczoraj łakomstwo i nieopanowanie w jedzeniu serniczka, dzis 300 gram do przodu na wadze.

I nie pomogło, że to dietetyczny sernik i nie pomogło że wypiłam więcej wody niż przewidziane.Tuptanie na bieżni z prędkością większą niż zwykle też nie pomogło. Ech,głupia ja. Dziś sumiennie tylko to co w jadłospisie. W piątek mam kontrolne ważenie, musi być mniej niż dziś.

W planach mam wypróbowanie jeszcze jednego ciasta, ale chyba poczekam z tym do przyszłego tygodnia. Niech się waga ustabilizuje.

28 października 2015 , Komentarze (3)

piekłam według przepisu stąd --> sernik

tylko 130 kcal na 100 gram, wiec sobie dzis pozwoliłam na wiecej niz troche słodkości. Smakuje prawie jak klasyczny, zwłaszcza kiedy postał troche w lodówce.

Ciekawe jak jutro będzie z wagą, ale co tam. Czasem trzeba sobie pofolgować, żeby mieć siłę dalej walczyć z nadwagą.

Zaraz idę potuptać na bieżni to trochę kalorii spalę :)

28 października 2015 , Komentarze (3)

Dziś mam dzień na słodko. Na śniadanie twaróg z miodem, na drugie koktajl bananowo-czekoladowy, na podwieczorek i kolacje będzie dietetyczny sernik, który właśnie upiekłam.

Do wypicia mam dziś tylko 2,2l wody, to na luziku dam rade, zwłaszcza, że już pięć szklanek za mną.

Teraz tylko byle do obiadu wytrzymać, potem jakoś zleci. A na obiad mój ulubiony makaron z pieczarkami. Super menu na dziś, az sie chce byc na takiej diecie.

Bywam głodna,oj bywam. Ale zauważyłam że w tych momentach dobrze jest sie czyms absorbujacym zająć. Chocby zrobieniem porządku w szafie:) wtedy sie nie mysli o jedzeniu i głód gdzies znika.

28 października 2015 , Skomentuj

po kilkudniowym zastoju,dzis nareszcie jest postęp. 700g mniej :) Byc moze to zasługa tego specyfiku na usuwanie nadmiaru wody,niewazne. Najwazniejsze ze znow mam mniej balastu.

Wczoraj nie dałam rady wypic 13stu szklanek wody,zostało 1,5szkl.ale jak widac nie ma to znaczacego wpływu na odchudzanie.Poza wodą piłam wczoraj czerwona herbate i dwie szklanki rumianku,jogurt tez w to picie wliczam.

Załozyłam sobie,ze jesli schudne 2 kg, nagrodze sie pączkiem. Potem jednak doszłam do wniosku, ze  ma on zbyt wiele kalorii i nie jest wart zaprzepaszczenia tego co osiągnęłam.

Syn mnie meczy zebym zamówiła pizze... uwielbiam, wiec sie bronie jak moge, ale w zasadzie moze udałoby mi sie nie ulec pokusie?? Coraz lepiej mi to wychodzi. Ciastka z kremem staja sie powoli aseksualne, koło bananów tez zaczynam przechodzic obojętnie ;) Kiedys nie do pomyslenia.

27 października 2015 , Skomentuj

oczywiscie,to moje- nic nie schudłam,nic nie przytyłam, tyczyło sie ostatnich kilku dni, nie diety od poczatku. A od poczatku szło pieknie. Codziennie sie wazyłam i codziennie było mnie mniej. Dwa kilo poszło w kilka dni, zeby sie skusic na dwa nadprogramowe banany i... 400 gram na wadze przybyło.Teraz waga stoi w miejscu, buu. Takie dni ,zwłaszcza kiedy następują po sobie są sprawdzianem naszej silnej woli. Przetrwam ten okres, moze jutro po porannym ważeniu sie znów usmiechnę do wagi? ;)

Zmykam spac, to najlepszy czas, bo sie nie mysli o jedzeniu, a często o nim myślę.

Kiedy spię, to nie grzeszę ;)

27 października 2015 , Komentarze (3)

nic nie schudłam,nic nie przytyłam.Drugi tydzień na smacznie dopasowanej . Kupiłam wspomagacz odchudzania,który usuwa nadmiar wody z organizmu.Po dzisiejszej dawce wody 2,5 litra przydałoby sie jej nie zatrzymać w sobie. Staram sie rygorystycznie przestrzegać diety,choc mam koszmarna ochote na słodkie.Mały, a moze duzy sukces... bedąc w markecie nie uległam pokusom i nic słodkiego nie kupiłam.Wracajac specjalnie wybrałam droge omijająca szerokim łukiem piekarnie,która kusi mnie zawsze.Ech moje ukochane paczki i ciastka z kremem ;) Musze sie póki co zadowolić bananem,który mam czasem w diecie,miodem, czy zurawiną.

Jutro mam w planach pieczenie dietetycznego sernika,wiec troche diete nagnę ;) Musze powypróbowywac przepisy na dietetyczne ciasta, żeby w świeta nie opychac sie niczym wysokokalorycznym

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.