Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojtekewa

kobieta, 53 lat, Kolorowe Wyspy

164 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 marca 2018 , Komentarze (8)

Witajcie w piękne, słoneczne popołudnie - zaraz koniec weekendu i jutro znowu szara rzeczywistość. Dzisiaj mam zaplanowane popołudnie piękności: maseczka z oleju kokosowego ma włosy, z czarnej glinki na twarz, zrobić stopy i jeszcze dłonie bo ostatnio posypały mi się paznokcie, a skóra na rękach jest szorstka aż żal patrzeć. Dzisiaj kolejny dzień bez słodyczy już 19 ( a może dopiero) i jestem z tego dumna (dzisiaj na stole domowa szarlotka, kruchutka, lekko ciepla, z jabluszkami z przydomowego sądu). Tydzień zapowiada się pracowicie, do tego dochodzi wizyta u dietetyczki i jakieś sprawy urzędowe do ogarniecia. Życzę Wam słonecznej niedzieli, siły na nowy tydzień i zabieram się za czytanie Waszych pamiętników. 

2 marca 2018 , Komentarze (8)

Witajcie serdecznie

A to podsumowanie nie będzie za bardzo optymistyczne. Miesiąc przeleciał nawet nie wiem kiedy, dopiero lepiłam uszka, a już trzeba będzie myśleć o kolejnych świętach. Zdrowotnie bez szału choć sukcesem jest napewno fakt, że nie załapałam anginy czy grypy więc tu super. Dietetycznie różnie, raz czy dwa razy zaszalałami to wcale nie na tłusty czwartek raczej weekendowo i o dziwo chipsy, chrupy i inne tego typu przekąski, których tak wogole nie jadam. Wagowo bez szału, nie przytyłam SUPER, ale też nie schudłam jakoś szczególnie bo jeden kilogram to raczej porażka niż sukces. Psychicznie raczej słabo, no ale takie jest życie. Plany na marzec: nadrobić czytanie bo luty to też kicha w tej kwestii, zacząć próbować ćwiczyć, trzymać dietę, od Środy Popilecowej nie jem słodyczy więc tu BRAWO JA, pić nadal wodę choć ona już mi uszami wypływa, spróbować odszukać te różowe okulary, którymi patrzyłam na świat, bo jakoś głęboko się schowaly i nie mogę ich odnaleźć. A u Was jak podsumowanie lutego wyszło? 

Pozdrawiam Was mocno i trzymajcie się ciepło mimo mrozu za oknem 

25 lutego 2018 , Komentarze (6)

Witajcie moje Kochane w niedzielne popołudnie, za oknem świeci piękne słoneczko, ale mróz także trzyma. Od czwartku bolała mnie głowa i zastanawiałam się czy to od kręgosłupa czy jakieś przeziębienie mnie bierze. Odczuwałam także okropny głód - najgorzej było wieczorami- aż małż zapytał czy ma mnie pilnować z jedzeniem czy może zamknąć szafki i lodówkę na jakiś klucz. A to pachnąca kiełbaska, a to banan nie wspominając o chipsach czy popcornie - wszystko było moje. Nie muszę wspominać, jak zareagował mój żołądek, wyglądałam jakbym była w siódmym miesiącu ciąży (hehehe). Dzisiaj jest troszkę lepiej z bólem glowy i z apetytem, choć przytuliłabym coś dobrego. W zeszłym tygodniu upiekłam muffinki i nie zjadłam ani jednej więc byłam taka dumna z siebie. A dzisiaj moje młodsze dziecię po obiedzie na stół postawiło wiśniowe delicje oblane pyszną czekoladą a potem całą paczkę czekoladowych wafelków. Jeny jak to pachnie!! A ja? Nic ani jednego ciastka.... Jak narazie. Pozdrawiam Was ciepło i życzę miłego popołudnia. 

22 lutego 2018 , Komentarze (18)

Witajcie moje drogie Vitalijki

Nakrzyczcie na mnie, nawrzucajcie mi, dowartościuje mnie, pocieszcie, dodajcie mi energii i siły bo dzisiaj to już apogeum mojego lenistwa i mojego : jak mi się nie chce!!!!. Boze spraw żeby mi się cchcialo, tak jak mi się  nie chce. Za oknem słońce, słoneczko, mrozik, a ja w pracy. I nie pociesza mnie, że jeszcze tylko 2 godziny i będę wolna. Dzisiaj wszystko mam na nie i nawet nie pociesza mnie świadomość, że po południu nie muszę nic ogarniać (poza lekcjami mlodszego), nic gotować, prać, sprzątać. Coraz częściej pojawia się na wadze 82 kg i nawet to nie jest powodem do radości. No cóż życie!!! W moim kalendarzu jest Dzień Narzekacza, jutro będzie lepiej. Pozdrawiam 

20 lutego 2018 , Komentarze (6)

Witajcie Kochane

Dzisiaj wtorek czyli kolejna wizyta u dietetyczki, tym razem szału nie było bo od ostatniej wizyty czyli dwóch tygodni spadł niecaly kilogram. Ale jest dobrze, że nie przybrałam bo o to nie trudno. Choć tak naprawdę starałam się pilnować diety, piłam hektolitry wody (mam już jej dosyć), nie jadłam slodyczy więc troszkę jestem zawiedziona. Jak sobie obiecałam od Środy Popielcowej nie jem słodyczy o chyba musiałam się nie lubić bo w niedzielę upiekłam całą górę muffinek: takich czekoladowych, pachnących, mięciutkich, w kształcie serduszek i babeczek, posypałam cukrem pudrem ...częstował wszystkich dookoła, a ja? Ani jednej sztuki!!! Brawo ja!! Lecę teraz Was poczytać i dalej się dietować. Życzę Wam miłego wieczorku i pozdrawiam.

15 lutego 2018 , Komentarze (10)

Witajcie Kochane

Dzisiaj u mnie było bardzo, bardzo slonecznie z lekkim przymrozkiem i zaczęłam się zastanawiać czy to już nadejdzie wiosna czy jeszcze zima postraszy? Rano jadąc do pracy widziałam ludzi, którzy biegali, szli na kije i poranne spacery. Na siłowniach coraz większy ruch więc na pewno zbilza się wiosna i trzeba będzie zrzucić kurtki, płaszcze i swetry. A tam zonk! Kilogramy balastu, nadbagażu, kochanego ciała, kół ratowniczych, oponek, mięśni piwnych itp. Ale nie ma co narzekać!!! Trzeba brać byka za rogi i się z nim mierzyć: dietą, ćwiczenia, ruch w każdej postaci, może jakieś zabiegi .... Ja na początek od niedzieli nie jem słodyczy i nie będę ich jadła do świąt (zobaczymy czy wytrwam, w zeszłym roku się udało więc dlaczego w tym miałoby być inaczej). Z ćwiczeniami to narazie ich nie podejmuje ze względów zdrowotnych, zaprzyjaźniłam się z dietą. Nie wspomnę już o mojej przyjaciółce wodzie. Na wagę spojrzę dopiero we wtorek więc zobaczymy czy moje małe kroki dadzą jakiś choćby malutki efekt. Dzisiaj jestem pełna optymizmu, energii i dobrego humoru. A jutro piątek, piąteczek, piątunio... Pozdrawiam.

11 lutego 2018 , Komentarze (9)

Witajcie Vitalijki i Vitaliusze:)

Nie pisałam, ale Was czytałam, jak radzicie sobie z dietą, ćwiczeniami, pracą nad sobą i swoim wyglądem. Czasem byłam pod wrażeniem, że mimo nawału obowiązków znajdujecie czas na siłownie, ćwiczenia w domu, czasem pod wrażeniem słów otuchy i dopingu. Ale też pod wrażeniem uszczypliwoci i zlosliwosci, ale zdaje mi sie, że nasz naród tak ma, żeby komuś dokopać. No dobra starczy tego biadolenia, a teraz co u mnie: walczę sama z sobą i nie poddaje się. Śniadania jem, diety się trzymam, choć w czwartek był oczywiście pączek, ale tylko jeden więc bólu nie ma. Co roku postanawiam sobie, że przez Wielki Post nie będę jadła słodyczy i to mi się udaje tylko teraz mam zagwostke. Jeżeli w tym roku także odpuszcze sobie słodycze, a w diecie będę miała ciastko czy czekoladę, to mam je zjeść czy nie? Bo przecież będę jadła zgodnie z dietą, ale niezgodnie z postanowieniem. Więc jak je zjem to złamie swoje postanowienie prawda?? Ale mam dylemat :):):) Dzielnie pije wodę minimum 3 litry+jakieś herbatki - pomijam kawkę i to jest mój sukces. Brawo Ja!!! Czy wspomniałam, że na wadze jest o 2 kg mniej? Kończę i lecę Was czytać. Pozdrawiam i miłego popołudnia i wieczorku.

30 stycznia 2018 , Komentarze (8)

Witajcie moje Towarzyszki 

Dzisiaj mijają dwa dni od ostatniego wpisu i jakoś się trzymam tzn diety. Przestrzegam posiłków, z jedzeniem śniadania to tak różnie, nie podjadam, nie ćwiczę, nie ważę się. Kurcze samo na ,,nie". Za to pije wodę, której mam dosyć! Bulgocze mi w brzuchu i się przelewa więc myślę, że wszyscy słyszą tę orkiestrę dętą. Nie pozwala spokojnie przespać nocy: kładę się około 23.30, o 2 już idę do łazienki, o 6 ponownie, a o 6.15 trzeba wstać. Zanim wyjadę z domu wypije szklankę tej wody z cytryną, przyjadę do pracy i zalewam dzbanek (ponad litr) i piję, piję i piję. Przyjeżdżam do domu i co robię? Przygotowuje sobie wodę! Nie lubię ziół, żadnych pokrzyw, czystków, rumianków, białych, zielonych, czerwonych herbat, pojawia owocowa, a najbardziej lubię czarną. Tylko, że po takiej ilości wody nie bardzo mam miejsce na herbatę. Średnio dziennie wypijam jej ponad 2,5 litra. Dla jednych to dużo, dla innych to mało, ale dla mnie to ocean. Dzisiaj wpadłam do mojej Pani dietetyk omówić kwestę moich 1200 kalorii,  powiedziałam o swoich obawach, pytałam co dalej jak waga się nie zmieni ... W sumie stanęło na zwiększeniu ilości kalorii do 1500 (odniosłam wrażenie, że niechętnie się zgodziła) i zobaczymy co się będzie działo przez najbliższe trzy tygodnie. 

P.s. dzisiaj zjadłam ciastko belvita,  które miałam przepisane w diecie, było pachnące, kruche i przepyszne i nic mnie nie obchodzi, że może jest niezdrowe, zawiera gluten, tłuszcz i coś tam jeszcze. 

Pozdrawiam Was mocno i lecę czytac jak Wam idzie.

29 stycznia 2018 , Komentarze (15)

Witajcie

Dzisiaj rozpoczynam kolejny tydzień walki o lepszą siebie. Ale co oznacza ,,lepszą"? Zeszły tydzień (od środy, bo we wtorek byłam u dietetyczki) jem zgodnie z rozpisaną dietą: a więc pięć posiłków, śniadania, bez słodyczy, za to z ogromną - jak dla mnie- ilością wody, bo zawsze jest ponad 2,5 litra, do tego dochodzi jeszcze kawa, herbata czy inne płyny. Raz czy dwa razy byłam na bieżni, ale staram się codziennie iść na spacer czasem to 40 minut, a innym razem 1 godzina czy 1,5. Nie ważyłam się przez ten czas więc nie wiem czy waga się zmniejszyła zobaczę we środę. Ale czy lepsza ja to znaczy szczuplejsza? Nie, absolutnie nie! Lepsza ja to znaczy weselsza, uśmiechnięta, mająca czas nie tylko dla innych, ale przede wszystkim dla siebie. Na książki, spotkania, wspólną grę z dziećmi... A może podejmę trud nauki czegoś nowego? Szydełkowanie? :):):). Czytam Wasze pamiętniki jak dzielnie walczycie i nie poddajecie się. I tak trzymać! Pozdrawiam Was serdecznie, życzę Wam uśmiechu, energii i siły w realizacji Waszych marzeń i celów.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.