Szybko minął ten weekend, ale jak jest pracowity to czas szybko biegnie.
wczoraj byliśmy u szwagierki i jej rodziny, ich sunia się oszczeniła i dostaniemy fajnego szczeniaczka czarnego jak węgielek, jest słodki i strasznie spokojny, nie goni tak jak rodzeństwo 😉 poza tym był grill, ale nie zjadłam tam nic oprócz kawy z mlekiem i wody bo szwagierka posypuje kiełbaski jakąś przyprawą i nie bardzo mi to smakuje. Ale z drugiej strony dobrze bo nie obzeralam się, pobiegłam ekstra za moim najmłodszym bo ma dwa latka i jeszcze nie umie wszędzie wchodzić i muszę go asekurować, więc ruch był, dzieci się wyszalały z kuzynami, i padły w domu po szybkiej kąpieli 😁 ja właściwie też padłam chwilę po nich bo też byłam wykończona 🤣
dietka jest cały czas dobra, zero cukrów, zero słodkich napojów, zdrowo i lekko. Efekty są już chyba widoczne trochę bo wczoraj strasznie mi się przyglądał szwagier, to chyba jakaś minimalna zmiana musi być. I dobrze, po to to wszystko robię, żeby się zmienić na lepsze a nie być cały czas pulpetem.
pozdrawiam!