Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Pleszkaa

kobieta, 31 lat, Dzicz

168 cm, 90.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 stycznia 2024 , Komentarze (13)

Ten uroczy dzień rozpoczęłam mailem w którym dowiedziałam się o przekroczeniu progu podatkowego, co oznacza, że będę musiała sporo dopłacić Państwu za prowadzenie firmy. 
Przekroczyłam próg podatkowy o... 130 złotych! NO PIĘKNIE! 🥵 

Przysięgam, że za każdym razem gdy zaczynam wychodzić finansowo na prostą, to pojawiają się jakieś dodatkowe opłaty, podatki, listy z urzędów z prośbą o wyjaśnienie miliona rzeczy.. 
Wróciłam z urlopu a tam 3 listy do odebrania z ponagleniami i groźbami o karze i konsekwencjach prawnych, ponieważ zapłaciłam o 16 złotych za mało do urzędu skarbowego.
Potem otwiera człowiek gazetę i czyta, że żona Kurskiego zarobiła w TVP1 ponad milion złotych w rok, a inny polityk kupił 42 mieszkania odkąd został posłem. 

Rok temu zmieniła mi się księgowa i źle poprowadziła księgowość mojej firmy. Boje się pomyśleć ile na tym stracę.. Wygląda na to, że kolejne dwa miesiące będę wychodziła ledwo na plus. Bardzo ciężko prowadzi się działalność jednoosobową w Polsce. 
Traktują Cię trochę jakbyś chciał coś ukraść, trochę jak wycierało i niemal każda sprawa urzędowa jest podszyta komunikatem, że JAKBY CO..  to kara! Opłata! Sąd! 
Aż odechciewa się pracy i motywacji brak...  

Z dobrych wiadomości, to jakoś idzie mi to odchudzanie. Zaczęłam niezobowiązująco ćwiczyć. 
Włączam sobie krótkie treningi fitness na YouTube (dosłownie po 3-6 minut jeden). 
Dobre dwadzieścia minut wytrzymuje. Zazwyczaj rano lub wieczorem przed prysznicem. 
Sprawia mi to frajdę, bo jest fajna muzyka i szybko czas mija. Ćwiczę jak mam czas, bez spiny wychodzą mi 3-4 treningi w tygodniu. 
Waga jednak stoi.. Nadal 92,4 kg. Ważyłam się dziś rano. Dopiero w poniedziałek mija tydzień i oficjalne ważenie, więc czekam. 😌

Były grzeszki. Jeden kawałek karpatki i czekolada z 3bitem. Po za tym jest w porządku. 
Myślę, że największym przełomem jest to, że przestałam kupywać słodycze w sklepie. 
Tylko jakiś serek lub jogurt i drobne owoce. Reszta zakupów na medal. 
Warzywa, zdrowa żywność, jak mięso to tylko bez antybiotyków i chowu klatkowego. 
Aż miło na taki kolorowy wózek popatrzeć. 


Ostatnio się chwaliłam, że mam świetny układ z moim lubym. Gotujemy na zmianę po dwa dni każdy. Układ wytrzymał dwa tygodnie.. 
Ja owszem gotuje i to bardzo zdrowo. Mój ostatnie swoje dwa razy zabrał mnie na jedzenie na mieście. Nie wyrobił się, potem się zle czuł. Nie robiłam mu wyrzutów (póki co) ale jak będzie tak wyglądał następny tydzień, to co to za umowa? 
Za pierwszym razem udało nam się skoczyć do włoskiej knajpy i jedzenie było dobre i zdrowe.
Za drugim jednak w pośpiechu, na ostatnią chwilę i oboje głodni więc KFC. 
Nie tracę jednak dobrego podejścia i myślę, że musimy się dotrzeć z nowym trybem życia. 
Dużo się pozmieniało. Inne zakupy, inne potrawy, inne obowiązki i podziały. Ciekawe co będzie dalej. 😁

15 stycznia 2024 , Komentarze (6)

Cześć kochane! Lepiej mi gdy piszę pamiętnik. Czuje, że nie jestem sama i traktuję to miejsce jak przyjaciółkę, której mogę się wygadać. Fakt jest taki, że jest tu wiele bolesnych dla mnie wpisów. Pisałam głównie w najtrudniejszych chwilach. Chcę to odczarować, bo ostatnio dzieję się u mnie wiele dobrego. Uczę się kochać siebie i pracuję nad wszystkimi demonami, które podążają za mną jak cienie przeszłości. 

Po pierwsze odpuściłam - Ostatni miesiąc odpoczywałam. Dużo spałam, dużo jadłam, mało się martwiłam i do niczego nie zmuszałam. Czuję się dobrze, ale przyznam że miałam również wyrzuty sumienia. Zawsze mam gdy odpoczywam. 
U mnie w domu jak ktoś odpoczywał, to było zle. Zawsze można było coś zrobić. Odpoczywanie było zle widziane. Dlatego teraz sama siebie karcę, gdy nic nie robię i równocześnie cieszę się gdy moi bliscy odpoczywają i mają czas dla siebie. 
Staram się zauważać takie momenty i się uspokoić. Czemu? Takie myślenie mi się odpala "Dobra, zamiotę, umyję naczynia, wyniosę śmieci i wtedy dopiero odpocznę". Jakbym musiała zasłużyć na chwilę dla siebie. 
To jest bardzo surowe traktowanie samego siebie. Aż żal mi siebie.. Ogarnę to!😁



Przytyłam 2 kilogramy! Miesiąc sobie pozwoliłam jeść co chcę i od razu waga hop skoczyła! 
Nie martwię się tym, bo już mam inne podejście do jedzenia i odchudzania - luźne.
Po co panikować i jeszcze karcić siebie? Stało się, teraz czas działać i będzie lepiej. 
Nadal mam wędkę, bo żołądka sobie nie rozszerzyłam. Zjem bardzo mało max 130 gram. 
To wychodzi pół kotleta, malutko ziemniaków i łyżeczka surówki. Lub jedna połówka bułki z warzywami i serem. 
Co się zmieniło po roku od operacji pomniejszania żołądka? Szybciej robię się głodna. 
Na szczęście nie tak szybko jak przed operacją, ale już pół dnia bez uczucia głodu nie wytrzymam. Zazwyczaj 2-4h po posiłku już odczuwam konkretny głód, ale tak powinno się jeść. Nie narzekam i staram się unikać słodyczy oraz kalorycznych dań. 🍩
O ćwiczeniach zapomnij... To temat na następny wpis. 

Słodycze - moja zguba w słodkiej postaci. To przez nie waga stoi, a nawet rośnie. Co z tego, że jem dobrze i zdrowo - skoro potem zjem sobie czekoladę, batonika i ciastko? Z 1200 kcal robi się 2600 i całe starania na marne. Próbowałam rzucić, nie dałam rady. 
Więc do końca miesiąca mam plan taki, że jem słodycze tylko przy jakiś okazjach (na szczęście zdarzają się rzadko) no i pozwalam sobie na słodkie serki. 
Nie przepadam za nimi, więc jak już jestem zdesperowana, to zjem to danio czy monte. 
Może to i głupie, ale działa! Bo czekoladę bym załatwiła w dwie godziny, a opakowanie monte męczę tydzień... I co najlepsze, to się sprawdza!😁

Ogarnęłam sytuację z moim lubym. (uff). Gdy się poznaliśmy oboje mieliśmy nadwagę, potem otyłość, potem znowu schudliśmy i znowu przytyliśmy. On również ma tendencje do tycia i ogromny żołądek. Nie raz jak ugotuje obiad, to zjada cały gar na jedno posiedzenie. Jak był młodszy i ćwiczył, to niczym się nie przejmował. Teraz jednak musiał dostosować tryb życia do trybu pracy i wieku. Wzięłam go do lekarza, bo zdrowie mu już siadało. Okazało się, że ma nadczynność tarczycy i problemy z ciśnieniem. Dostał leki, badania wyszły lepiej i razem teraz się ogarniamy. Ustaliliśmy fajnie, bo dwa dni ja gotuje, dwa dni on. Tylko obiad. Śniadanie i kolacja każdy w swoim zakresie. Sprawdza się. 👍


Będę się ważyła w poniedziałki i zobaczymy jak to wyjdzie. Jestem dobrej myśli. 
Ważę 92 kilogramy, a mój cel to 85! Nie pamiętam kiedy ważyłam mniej niż 85 kilogramów... Mój rekord to 88, który miałam jesienią. 🙂



14 grudnia 2023 , Komentarze (11)

Hej kochani! Ostatnie 3 miesiące to prawdziwa huśtawka emocji i wydarzeń. 
Na przemian super ogarnięte życie z ćwiczeniami, kontrolowaniem jedzenia i motywacją. 
Zaraz potem spadek na słodycze, lenistwo, okropny humor i zamartwianie się. 

Po pierwsze przestałam chodzić na siłownie i ćwiczyć - za sprawą mojego partnera. Mieliśmy umowę, że robimy to razem. Gdzieś po drodze się wykruszał, przekładał, aż w końcu i ja odpuściłam. 
Zauważyłam, że jak ja nie ćwiczę - to on też nie. A gdy ja to robię, to on też zaczyna, a pózniej przestaje i jeszcze mnie zniechęca. 

Teraz dałam mu jasno do zrozumienia, żeby coś ze sobą zrobił, bo ja idę dalej. Po swoje, po zdrowie.
Mój TŻ ma ostatnio spore problemy ze zdrowiem i nie chciał chodzić do lekarzy. Teraz się zapisał i czeka na terminy. 
A ja czekam na trochę wolnego... 



Biorę sobie wolne na połowę stycznia. Zamierzam wtedy porządnie się ogarnąć. 
Czas świąteczny sprawia, że pracuje o bardzo dziwnych i nie regularnych godzinach. Typu 12-20 lub 
13-22. Mam bardzo mało czasu dla siebie. Mogłabym kończyć wcześniej pracę, ale trudno mi się skupić i wiele zadań zajmuje dwa razy więcej czasu niż powinno.
Lubię swoją pracę, ale chcę popracować nad lepszą organizacją. Pewnie rzuciłabym te godziny i nawał roboty, ale wiem że muszę teraz zarobić dużo, bo przez dwa następne miesiące będzie mniej zleceń i klientów. 

Dokładnie rok temu odchudzałam się do operacji bariatrycznej. Pamiętam, że z 115 musiałam schudnąć do 106. To było takie trudne! Nie jadłam 2 dni przed trafieniem do szpitala, bo waga pokazywała 107 z kawałkiem, a ja się bałam, że mnie odrzucą. 
Teraz ważę 89 kilogramów i wyglądam jak zupełnie inna osoba. Jedynym problemem jest to, że od 3 miesięcy waga stoi w miejscu lub waha się o 2 kilogramy. 

To zaczęło się dziać dokładnie odkąd pojawiły się problemy w moim życiu i stres. Oczywiście, że to nie jest przypadek. Emocje = jedzenie. Nawet operacja z tym nie pomoże. Chwała Bogu, że nie przytyłam! 

Właśnie się za siebie zabieram i ogarniam się. Już przestałam jeść i kupować słodycze. W piątek pierwsze ważenie od 2 tygodni. Trzymajcie kciuki! 👍



Ostatnio przez pół godziny szukałam w Internecie sylwetki jaką ja chcę mieć. Ta jest najbliższa memu ideałowi. Jak Wam się podoba?

25 października 2023 , Komentarze (7)

Hej miło Cię widzieć. Waga waha się pomiędzy 90-89 kilogramów. Wyznaczyłam sobie cel, że na 88 kg biorę dwa dni wolnego i jadę do spa. 😇 Pora zrobić coś dla siebie. 

Pierwsza wizyta na siłowni była wspaniała. Ćwiczyłam z ogromnym zapałem i przyjemnością. Okazało się, że mam lepszą kondycję niż myślałam. Pojechałam wcześnie rano jeszcze przed 7 i było tylko kilka osób. 
Ja na bieżni, a przede mną w telewizorze puszczali kuchenne rewolucje z gorącą szarlotką z lodami.. 🍦😵
Wrażenia 10/10.



Drugi raz był równie fajny i miły. Było już więcej osób, głównie faceci i mi to bardzo odpowiadało. Nikt na nikogo nie zwracał uwagi. Ćwiczę w sumie na 4 urządzeniach. Bieżni, steperze, takim do ćwiczenia ud i rowerku na ręce, że pedałujesz i równoczesne ćwiczysz ramiona. 
Troszkę bolały nogi po za tym żadnych zakwasów. 

Trzeci raz było najwięcej osób jak dotychczas. Pojawiły się typowe fitnesiary. Zadbane kobietki z full makijażem i w obcisłych strojach. Czułam na sobie ich wzrok, ale nie zamieniłyśmy ani słowa. 
Zrobiłam swoje i poszłam wziąć prysznic. Podczas wycierania się będąc jeszcze w kabinie usłyszałam jak dziewczyny rozmawiały. "Widziałaś jaka gruba była?" - "No... hahahaha". 
Zgaduje, że to o mnie.. 😉 Bo więcej kobiet przy sobie niż ja jedna nie widziałam. 

Wiecie co? Strasznie mnie to wkurzyło. Nie zabolało, nie oburzyło, ale zwyczajnie wkurzyło. 
Postanowiłam im wygarnąć i zapytać czy mają jakikolwiek rozum, żeby naśmiewać się z osób otyłych na siłowni.. Przecież to najodpowiedniejsze miejsce dla nich! 

Przez podobną sytuację kilka lat temu przestałam chodzić na siłownie. Tylko wtedy ważyłam ponad 100 kg. 
Byłam kilka raz i co drugi spotykałam się z jakimiś przykrymi komentarzami. Nigdy do mnie, zawsze od strony kobiet. Faceci mam wrażenie, że mają wywalone na to kto jak wygląda i jak ćwiczy. 
Zauważyłam, że babki strasznie się spinają. Starają się wyglądać perfekcyjnie, ciągle poprawiają stroje do ćwiczeń i włosy. Rozglądają się i lustrują każdą osobę. Widać jak porównują swoje sylwetki z innymi. 

Wyszłam im wygarnąć, ale już ich nie było. Nie mam pewności, które to akurat były. Wiem, że nie zdawały sobie sprawy, że ja jestem obok i to słyszę, ale jednak jest to przykre. 
Nie zniechęciło mnie to wcale. Pojutrze jadę znowu. 

Ta siłownia podnosi mnie na duchu, bo ostatnio z moim mentalem nie najlepiej. Pozdrawiam i ściskam! 

9 października 2023 , Komentarze (5)

Nie dawno miałam 30-ste urodziny. Czułam, że muszę przemyśleć swoje plany i dotychczasowe życie. 
Wyjechałam na kilka dni w las. Gdy byłam mała często jesienne poranki spędzałam w lesie. 
Idąc do szkoły przechodziłam przez mały lasek nieopodal domu. Wracając wybierałam drogę przez większy las pełen pięknych zapachów i dzikich zwierząt. 
Do tej pory w pobliżu zamglonego lasu czuje tęsknotę i spokój. 


Kiedyś wyobrażałam sobie, że mając 30 lat będę już mamą, będę miała męża i własny dom. 
A w praktyce dopiero ogarniam życie. Dopiero co odnalazłam stabilizację w pracy, równowagę w życiu i zaczęłam dbać o zdrowie. Jestem trochę z tyłu w porównaniu do moich rówieśników. 
Jednak wszystko zmierza ku lepszemu. No i dobre, że mam wspaniałego faceta z którym bardzo się kochamy.

Byłam u rodziców... Odwiozłam im dokumenty i teraz dosłownie nie mam NIC co sprawiłoby żeby ściągnęli mnie do siebie. 
Na miejscu oczywiście ani słowa o tym, że pozwali mnie o alimenty. Udawali, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Oczywiście znowu próbowali traktować mnie jak zastraszoną dziewczynkę, którą niegdyś byłam. Teraz wyznaczam jasno granice i na to reagują bardzo agresywnie. 


To definitywny koniec. Nie jesteśmy oficjalnie pokłóceni, ale podziękowałam im i powiedziałam, że nie mam zamiaru się z nimi kontaktować. Życząc wszystkiego dobrego - odeszłam.
 Niestety możliwe, że kiedyś jeszcze się spotkamy przy jakiś większych rodzinnych okazjach typu wesele, komunia czy chrzciny. Ponieważ rodzina, którą kocham i cenię, ma z nimi dobry kontakt. 
Całe szczęście, że takich okazji nie będzie zbyt wiele. 



Ta cała sytuacja z rodzicami i problemy w pracy wygenerowały ogromny stres. Zaczęłam się objadać. 
Od czasów operacji to pierwsza taka stresowa sytuacja. W ciągu dnia jadłam same słodycze i chipsy.
Zamiast obiadu, szybki burger z maka (jedzony na 3 razy)..  Nie mogłam się powstrzymać.
Wiedziałam, że robię zle i nie powinnam schodzić na tę drogę. Jednak tydzień mi zajęło przestanie. 
Przytyłam z 89 kg do 90,5 kg. 
Zapisałam się na siłownie. Dziś idę pierwszy raz. Muszę zacząć coś robić. Czuję, że to najwyższy czas zadbać o ciało i ducha.
Dlatego znowu zapisałam się na terapię. 

Biorę się za siebie! 👍


27 września 2023 , Komentarze (25)

Hej kochani! Na początku mojego pamiętnika często poruszałam temat rodziny, rodziców, domu. 
Cóż.. relacje z nimi były ciężkie i w miarę jak temat przepracowywałam, tak też nie czułam potrzeby go poruszania. 
Dostałam też dużo komentarzy pokroju "zapomnij o przeszłości, idz dalej", "nie myśl o złych chwilach", "wybacz rodzicom, ma się ich tylko jednych" itp. 

Nadal się z tym nie zgadzam, ale przyznaję, że sprawy rodzinne ułożyłam. Kontakt z rodziną miałam sporadyczny, często żaden. Odpuściłam wszystko dzięki terapii i doszłam do momentu gdzie życzyłam im dobrze. Dobrze - byle jak najdalej ode mnie. 😁

Potem przeszłam operację bariatyczną i schudłam niemal 30 kilogramów. 🏆
Tak bardzo wpłynęło to pozytywnie na moje życie, że mam je jak nowe. Dosłownie... Nigdy nie żyłam taką pełnią jak teraz. Często się mówi, że wszystko jest w "głowie", ale mi ewidentnie schudnięcie pomogło! To jest dla mnie lekarstwo, eliksir życia i szczęścia. 
Nie wiedziałam, że można żyć tak lekko i miło. Bez wiecznego myślenia o jedzeniu, głodu i diet.
A jak się wygląda! Kochani moi..  Ja zaczynam wyglądać jak inna osoba. Ludzie mnie nie poznają i są w szoku jak ja wyglądam.. 

Komplementów nie dostałam tyle nigdy. A rodzina jak mnie zobaczyła, to kopara im opadła i do tego momentu nie mogą się pozbierać. Spotkaliśmy się na weselu, wszyscy pytali jak schudłam, co robię, ile już, jak świetnie wyglądam itp. 
Potem dostawałam telefony z pochwałami i komplementami. 

Dostałam takiego kopa motywacji, że moje życie zaczęło wyglądać jak film tragicznego bohatera.
Dosłownie.. zaniedbana i schorowana 30-sto latka stoi w zagraconym i nie ogarniętym mieszkaniu.
Góra papierów na biurku czeka w pracy, w lodówce sam syf, ubrania jak u bezdomnego. 
Nagle się ogarnia i zaczyna dbać o siebie, ćwiczy, wychodzi z domu, sprząta na błysk całe mieszkanie, wyrzuca niemal kontener niepotrzebnych rzeczy i idzie na zakupy oraz do fryzjera. 


To wszystko wpłynęło bardzo pozytywnie na moje życie i pracę. A potem dostałam list od adwokata :) 
Rodzice pozwali mnie o alimenty...  

Pozwali mnie, ponieważ dowiedzieli się, że zaczęłam lepiej zarabiać i zaczęło mi się układać w życiu. 
Dla jasności, pozwali tylko mnie. 😵 Mojego brata i siostrę nie, bo z nimi mają spoko kontakt. 
A mnie "stać żeby im co miesiąc pomagać". Bo nie mam dzieci (jeszcze) i mam już mieszkanie.
Wyobraźcie sobie mój szok i niedowierzanie. Nigdy nie łożyli na moje utrzymanie i naukę, a teraz ja mam im pomagać finansowo... 
Sprawa niby rozwiązana i unieważniona. Głównie z tego powodu, że tylko ode mnie żądają pomocy. 
Ale w każdej chwili mogą ponowić swoje starania. 

Aha no i jeszcze coś. Rodzice i rodzeństwo uważają, że to "nic takiego się nie stało" i ja bez powodu się oburzam i urywam z nimi kontakt. 😁
Dopiero teraz zaczynam dochodzić do siebie po tym wszystkim.. Staram się zabezpieczyć prawnie. Przyznam, że przez tą sprawę wszystko inne zeszło na dalszy tor i tylko TO zajmowało mi głowę.
Jutro stanę na wagę i spróbuje wrócić do pracy. Dam znać jak mi pójdzie. 

13 sierpnia 2023 , Komentarze (4)

Hej dziewczyny. Muszę wam opowiedzieć co mnie się działo w ostatnim czasie. Minęło pół roku od operacji zmniejszenia żołądka. Z 115 kg schudłam do 91 kg i waga zatrzymała się na długo...  

Do pół roku po operacji przysługuje Ci sanatrium. Pojechałam do lekarza, opowiedziałam co i jak i poprosiłam o skierowanie. Na miejscu okazało się, że zgubili moje dokumenty...  Musiałam jeszcze raz zapisywać się do przychodni zdrowia. 
Straciłam 4 gdziny czekając w kolejkach aby załatwić wszystko na nowo... 

Uff... Udało się, dostałam skierowanie. Panie z recepcji mają je wysłać gdzie trzeba. Dzowniłam 3 razy i "zapominały".. Dopiero za 4 razem wysłały to skierowanie dalej. 
Ja szczęśliwa, że odpoczne, odżyje, będę w sanatrium! 

Dostaje list i...  orzucili mój wniosek bo... LEKARZ SIĘ POMYLIŁ i wystawił mi to skierowanie na "otyłość", a nie "pooperacyjny pobyt w sanatrium". 
Chociaż wyraznie tłumaczyłam i mówiłam, opisywałam tę operację i tak dalej. To gość mi wystawił jako powód otyłość XD...   A ja mu 3 razy powtarzałam, że pooperacyjne do pół roku po operacji można się zgłosić i zostać. 

Zgadnijcie co... Oni to tak długo wysyłali, że już minął termin. Ja się odwołalam i nic z tego.. Bo minęło pół roku. 
No super..  Myślałam, że jak płacę takie gigantyczne podatki na dłużbę zdrowia, to chociaż skorzystam... Nic bardziej mylnego. 

Mam też dobrą wiadomość. Po tym wszystkim się pochorowałam. Chyba z stresu i przemęczenia, bo ostatnio za dużo wzięłam na swoje barki. 
Totalnie straciłam apetyt po tej chorobie i waga znowu ruszyła w dół. Obecnie ważę, 87 kilogramów i jest to mój niesamowity rekord. 
Ważyłam tyle mając może 17 lat.... :D 

12 czerwca 2023 , Komentarze (8)

Hej dziewczyny, to już chyba oficjalne. Waga zatrzymała się u mnie na 92kg. W sumie schudłam 23kg od operacji bariarycznej. 
Teraz waga powinna spadać średnio 2-3 kg w miesiąc. Chociaż wiele osób twierdzi, że najlepiej kilogram. 
Mi udało się schudnąć z 92,9 do równych 92 kg i działam dalej. Muszę się bardziej przyłożyć, bo już nie idzie tak łatwo. Opracowałam sobie plan na cały czerwiec. 
Dam znać na koniec miesiąca jakie będę miała rezultaty. 

Przez cały czerwiec będę: 
- Liczyła kalorie każdego dnia. 
- Jadła do 1700 kcal dziennie. 
- Robiła 7 tysięcy kroków każdego dnia. 
- Piła minimum 1,5l wody. 
- Brała witaminy. 

Od czasu do czasu włączę również w to ćwiczenia. Nie chcę tego pisać, bo nie mam co do nich pewności. Wczoraj jak ćwiczyłam, to zaczęły nawalać mnie plecy. Do tej pory nie mogę się za bardzo schylać.. 😵 
Póki co robię rower i długie spacery. Namówiłam mojego, żebyśmy każdego dnia robili razem dłuższy spacer. Pochwalę się Wam, że od kilku dni robię blisko 10 tysięcy kroków. To daje jakieś 6km. 
Nie chciałam umieszczać w planie czegoś do czego nie będę pewna. Więc te 7tysięcy kroków to takie minimum. 

Tak się cieszę...  W końcu odzyskałam swoją twarz. "Odtłuściła" się i wyglądam totalnie inaczej. Dostaje dużo komplementów. Często ubieram sukienki i czuje się swobodniej. Miesiączka mi wróciła już mam ją co miesiąc. 
To fantastyczne, bo przez ostatnie 5 lat miałam jedną miesiączkę na jakieś 3 miesiące.. 

Niestety... Musiałam obciąć moje długie i gęste włosy. Moja profilowa miniaturka nie jest przypadkowa. Już jako dziecko zainspirowana Ogniem i Mieczem zapuszczałam włosy. 
Po operacji zaczęły mi bardzo wypadać. Podcięłam je dwa razy, ale stały się bardzo rzadkie i suche. 
W końcu z grubego warkocza do pasa, zostały mi cienkie włosy do ramion. 
Stosuje witaminy na włosy, wcierki, masaże, olejowanie. Zobaczę czy odzyskam moje wspaniałe włosy. Dam znać, póki co mija dopiero miesiąc tej pielęgnacji. 

Powiem Wam, że się wkurzyłam. Ostatnio razem z moim zangażowaliśmy się w pomoc jego rodzinie. Woziliśmy ich w różne miejsca, sponsorowaliśmy jakieś drobiazgi, organizowaliśmy fajne wypady. Ja to się totalnie zangażowałam. Finalnie wyszło tak, że zostaliśmy trochę wykorzystani i odsunięci gdy już sytuacja się uspokoiła. 

A moje dobre serce i szczodrość została potraktowana jako słaby charakter. Ogólnie wyszłam na osobę, która lubi wszystko stawiać, szastać kasą i łatwo ją wykorzystać.. 😀
Przyznam, że była to bardzo szybka i dobra lekcja życia. 

Od tamtej pory skupiam się tylko na sobie i naszym związku, na rozowju i tak jest lepiej. 


30 maja 2023 , Komentarze (13)

Hej kochane dziewczyny! Zaczyna mi lecieć 6-ty miesiąc po operacji i o zgrozo PRZYTYŁAM!... Jak to możliwe? 

Z własnej winy. Nastały u mnie w rodzinie imprezy. A to kawka, lody, ciasto, tort i słodycze. Zawsze mało, bo żołądek zmiejszony, ale jednak. 
A było już tak pięknie... 91,9 waga pokazała.. Tydzień pózniej (czyli teraz) wróciłam do 92,9 kg. No i wody nie piję. 

Czy ma ktoś SPOSÓB działający, na picie wody? Probowałam chyba wszystkiego. Pije i zapominam..  Przez to mam z 3 dni w tygodniu gdzie piję książkowo 3 litry wody i kolejne 4 dni gdzie dobijam ledwo do jednego litra. 

Jak zobaczyłam tą wagę to się przeżegnałam i wzięlam do roboty. Dwa dni już się biorę za tę robotę. Kupiłam sobie wagę taką nowoczesną z aplikacją i mierzeniem innych rzeczy. Wchodzę i telefon pika, a potem mam wszystko ładnie rozpisane. W tym wielkimi czerwonymi literami ODWODNIENIE! Siedzę teraz z butelką wody gdy to piszę. 
Piję, piję.. dam radę. 

Bielizna stała się na mnie za mała. Musiałam kupić sobie nowe biustonosze i majtki. Kurtki i bluzy za duże.. To fajne, ale i drogie! 😁 Informuję, że włosy nadal nie najlepiej, wypadają, ale już mniej niż w zeszłym miesiącu. 

Wzięłam się za ruch. Mam teraz taką rutynę. Wstaje rano, ogarniam się, ogarniam trochę mieszkanie i jadę na działkę. Pracuje tam godzinę minimim i wracam do domu. Potem pracuje normalnie 5-8h, i wieczorkiem jadę na rower.
Staram się też codziennie wyciągać mojego na jakiś spacer, ostatnio trochę się zastał i plecy mu dokuczają. 

Mam cel te 90-89 kilogramów.. Już czerwiec. Czerwiec to miesiąc gdzie już na pewno osiągnę poniżej 90 kg! 
Nie wierzę w to i się ekscetyuje. Wiecie, że ja totalnie nie pamiętam kiedy ważyłam mniej niż dziewiedziesiąt? Nie pamętam.. 

18 maja 2023 , Komentarze (15)

Hej kochani. Maj to piąty miesiąc po mojej operacji bariatrycznej. Moje życie wygląda całkowicie normalnie. 
Jem niemal wszystko, tylko w bardzo małych ilościach. 

Na przykład ostatnio byłam na pizzy. Tylko zamiast zjeść 3 kawałki, zjadłam pół. Podobnie jest ze słodyczami. 
Od czasu do czasu pójdę do kawiarni lub zjem coś słodkiego. Tylko nie w ilościach "pół placka" lub "cała paczka ciastek". 
A jeden kawałek, czy dwa ciastka. 
Najlepsze jest to,  że czuje się najedzona i spełniona. Nie ma tego uczucia jak podczas każdego odchudzania, że tego ciastka nawet nie "poczułam", bo mogę tylko dwa.. 
Jak zjem te dwa ciastka, to mam dość i jestem zadowolona.

Sprawa ma się inaczej z chipsami. Myślalam, że miłość do nich mi minie. Jest wręcz przeciwnie. Mogłabym je jeść i jeśc.. Dlatego unikam ich jak ognia. Staram się, żeby żadna paczka nie znalazła się w pobliżu.

Życie po operacji jest fajne. Nie zjem nic powyżej 110 gram.
Nie wypiję nic powyżej 120 ml. Szybciej się najadam i nie czuje długo uczucia głodu. Dla przykładu.. Nie zjem jednej kanapki na raz, ale jak zrobię sobię pół godziny przerwy, to mogę ją spokojnie dołączyć. 
Staram się unikać takich akcji. W ten sposób dużo osób po operacji znowu tyje. Można sobie ponownie rościągnąć żołądek. Po prostu jedzą mało, ale w dużych ilościach. 
Od czasu do czasu pojawiają się takie historie na grupach bariatatrycznych i ja się tego bardzo boje. 
Łatwo stracić tą kontrolę. 

Mój typowy jadłospis wygląda tak: 
śniadanie: 100 gram skyra waniliowego. 
II śniadanie: mała kanapka z wędliną, ogórkiem/pomidorem i chudym serem. 
lunch: kawa z mlekiem + owoce/przekąska/ mały lód waniliowy, jakaś sałatka z mięsem.
obiad: grillowane warzywa i kurczak z sosem jogurtowym.
kolacja: skyr/zupa krem/jajko z odrobiną tostowego pieczywa.

Wszystko max 100 gram. Czasami jak czuje, że to za mało i jestem głodna to po porstu jem. 
Trochę bigosu, kanapkę, frytki z piekarnika lub jakieś białko.

Gdy jestem zalatana, to właściwie muszę się pilnować aby coś zjeść. 
Są jednak dni (podczas miesiączki, która mi wróciła) że mam ogromny apetyt i ten głód fizyczny pojawia się szybciej. 

Każdego dnia zjadam 1500-1700 kcal. Kaloryczność zalecana przez chirurga. Muszę liczyć kalorię, bo jak tylko przestaję to...  Pozwalam sobie na zbyt wiele.
Walczę z tymi złymi nawykami cały czas. Miałam takie dni, że zamiast jeść posiłki zdrowe i z białkiem, to żyłam na kawie oraz słodyczach. Jest mi wstyd, że miałam kilka takich skoków w bok. 

Twierdzę, że gdyby nie operacja to:
1. Poddałabym się z 100 razy. 
2. Miałabym już kilka efektów jojo za sobą. 

Chodzi o to, że od ponad miesiąca waga stoi jak zaklęta. Podsumowanie miesiąca na aplikacji jasno wskazuje, że jem średnio 1640 kcal dziennie. Zaczęłam jezdzić na rowerze i codziennie robię około 8 tysięcy kroków. 
A waga... No cóż.. Właściwie cały kwiecień było 94-93 kg. 
A maj 93-92kg. Dziś rano było 92,2. 
Ważę się, raz na 3-6 dni. Czytałam, że takie zastoje się zdarzają, ale zaczynam się martwić. 

Mega mnie to zmotywowało i zaczęłam pić wodę jak szalona i więcej się ruszać. Dam Wam znać czy pomogło.. 
Tylko 2 kg dzielą mnie od wiekopomnej wagi, najniższej od ponad 10 lat! 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.