Powoli wracam do świata żywych. Okres w trakcie świąt oraz moja introwernyczna natura przy 15 osobach przy stole (przez 2dni) zmiażdżyły mnie.
w środę byłam na skraju załamania. ... słabą mam psychikę i odporność na bodźce.
☆☆☆
Mimo że nie wiedziałam co ubrać na wigilię to cieszę się że udało mi się zmieścić w bluzkę z pierwszej randki (5.02.2022) Mąż nie umiał oderwać ode mnie oczu ☺️
Nie ważę się ani nie mierzę bo jestem cała spucnięta. Wypadłam z rytmu nie podjadania, a to dodatkowo wpływa na przybieranie na masie... :(
Dzis juz zaczelam robic podsumowanie starego roku oraz spisywać cele, marzenia i projekty na 2025.
W niedzielę wstałam o 7ej aby zrobić peeling całego ciała i depilację, bo zarastalam jak niedźwiedź. Następnie myjnia dla autka i kupiłam czapkę na zimę.
Dwa miesiące temu znalazłam super zimową czapkę za 50zł którą po tygodniu zostawiłam w pociągu. Wczoraj znalazłam dokładnie tę samą za 129 . Ja się pytam co tu się wydarzyło??
ostatecznie wzięłam inną ...
ok południa upiekłam ciasto i zabraliśmy się z mężem za ubieranie choinki na dole u rodziców.
było z przygodami.
np. Okazało się że brakuje lampek i podnóżek miał już dość eksploatacji. Podjechałam więc do sklepu na szybko i przeżyłam szok. Nie było gdzie zaparkować a w sklepach ogrom ludzi mnie zmiażdżył. Jako introwertyk zostałam wydrenowana w 3minuty.
... praca i gotowanie do 22ej
Nie wiem jak już siedzieć aby kręgosłup nie bolał. Doprowadza mnie on do łez...
dieta, woda, bez cukru, bez słodyczy, jozka i aktywność - idealnie
wyszliśmy z mężem na biegową randkę ... zabrał mnie na górki których nie nawidzę. Dla niego to był spacerek a ja umierałam.
trasa 9km i 133m podbiegów 🥵
☆☆☆
tego dnia koszmarnie bolała mnie głowa jedyną przyczynę jaką dostrzegam to odstawienie cukru.
musiałam poratować się tabletką.
☆☆☆
Wieczorem odebrałam swój prezent z paczkomatu 🥰
buty do biegania po śniegu ale przede wszystkim na październikowe biegi przełajowe z mężem.
Terminarz kupilam poraz pierwszy w 2018 mam z nim same dobre wsponinia przygotowujac sie do pierwszego połmaratonu. Cel na rok 2025 to 4 połówki aby w 2026 przebiec pierwszy maraton 🤞🥰
oraz scrable dla nas ale one trafią pod choinkę.
♡♡♡
4/90 czwartek
Szaleństwo tego dnia było ogromne. O 22ej wyciągałam ciasto z piekarnika a ja jeszcze nie zrobiłam jogi. Nie ogarnelam kartek swiatecznych i czekała na mniensterta garów... odpuścilam aby o 22.30 być w łozku.
Nie słodzenie, szybki marsz, woda, idealnie.
gdy zabierałam się za obiad o 16tej na moim liczniku było dopiero 700kcal 🙈 zobaczylam w lodowce ulubione ciasto i odpuściłam bardzo kontrolowanie. Jeden kawałek z 4. Sernika pistajowego.
☆☆☆
5/90 piątek
Rozkminiam czy w poniedziałek zobaczę coś mniej na mierce krawieckiej... staram się, pilnuję...
Ciasto zabieram na wigilię do pracy.
ciasto jogurtowe z owocami. Polecam 🥰
☆edit.
Piątek: byłam jak mały motorek do godziny 13tej. Potem zaczął mnie mulić nadchodzący okres i zmęczenie. Wydawało mi się że mam sporo energii aby zrobić trening biegowy, jożke i zrobić kartki świąteczne.
Efekt:
Nie zrobiłam nic. Oprócz paru kartek po których pisałam jak kura pazurem.
Jestem zła. Totalnie zamulasty czas od 19- 2ej w nocy...
tak, w dodatku nie wyspana bo ok 21ej zjadłam czekoladę. Miałam koszmarne ssanie. Ehh.. to nie tak miało być...
rano weszłam do biedronki na pkp szukając czegoś na 3 posiłki i... wybrałam bezpieczną opcję: 3 Bułki z serem i szynką oraz 2 jogurty proteinowe. Na kolację zjadłam rozgrzewający barszcz.
dzień bez słodycz, bez słodzenia, na pociąg i z zrobiłam spacer szybkim marszem, wieczorem wcisnęłam 15min jogi.
dzień zapchany po brzegi, w dodatku świat psychiczny wali mi sie na głowe... mam ochotę zniknąć. ...
potrzbuje urlopu i miłości.
stwierdzilam nie tylko w głowie (bo to wiem od dawna) ale też w sercu że slodycze nie zapełnią mi moich emocjonalnych głodów... to nie tędy droga.
Zerknęłam do moich zapisków i ostatnio biegałam regularnie w kwietniu. Zrobiłam wtedy 96km... to było pół roku temu... 🫣 ból kolana i bioder odebrał mi siły na przygotowywania do maratonu.
Pomiędzy miałam zrywy... Mam nadzieję że tym razem wracam na dobre bo wszystkie projekty pokończone. Mogę odsterowywać się po pracy lub poprostu wyprowadzać siebie wieczorem na trucht lub trening. Mogę zająć się sobą.
Dla większej mobilizacji i radości z biegania : kupiłam sobie spodnie ocieplane. Są super. Mają sporo kieszeni. Nie zbierają sie w trakcie biegu przy kostce. I są mega miłe i komfortowe jak na dzisiejsze 0°C. Nigdy takich nie miała bo zawsze Januszułam.
*Decathlon: Leggnisy do biegania Kiprun 500 Warm. Rozmiar L. Złapałam jeszcze w promocji za 119zł.
Miał być interwał ale nie czułam się na siłach. Zrobilam bieg spokojny.
Moje nogi vs jej nogi...
ona pewnie jest wyższa i to porównywanie nie ma sensu ale z drugiej strony widzę ile pracy przede mną.
Byłam na weekend u rodziców. Jeszcze nigdy nie zdradziłam mojej mamie swoich najgłębszych tajemnic. Żałuje że to zrobiłam. Już wolę to niezrozumienie mnie niż próbę naprawiania i wmawiania mi że źle myślę oraz własnych przekonań. Ciężar i trudności z jakimi się mierze tak mnie spięły że od poniedziałku boli mnie cały kręgosłup :(
Od ostatniego posta zmieniło się:
Zapał, cel i konsekwencja mojego męża w wykonywaniu planu biegowego pociągnęly również mnie do rozkmin.
On robi plan 10km w 50min a ja potrzebuje jakkolwiek wrócić do biegania. Więc pomyślałam że możemy razem wychodzić na trening tylko z tym że oboje będziemy robić go w swoim tempie bez presji.
Za nami drugi raz. I obojgu nam się spodobało. Bycie sobie nawzajem trenerami.
jeśli chodzi o dietę. To jest średnio/słabo. Nie przejadam się, ale też się nie pilnuje i gotuje w kratkę.
wczoraj zjadłam późną kolację i jestem cała opuchnięta. Ciężko spałam. Czuje że zbiera mi się potrzeba tygodniowego L4...
zaczęłam też mierzyć się co tydzień. To dla mnie ważniejszy wyznacznik niż waga.
rumianek, poranna joga, pakowanie jedzonka i o 6.40 już na pkp.
dzień aktywny: grabienie liści - czuje mocno lewe biodro :( zrezygnowałam z wioślarza choć i tak nie wcisnęłabym go w ten dzień wieczorem.
byłam tak głodna że zapomniałam zrobić zdjęcia. Mam to z kolacji poniedziałkowej męża jak zrobiłam mu burgera z kotleta mielonego z frytkami i warzywami.
ja zjadłam na obiad odgrzewanego kotleta z bułką z ziarnem i z warzywami, bez sosów i sera oraz bez frytek.
z pkp wróciłam piechotą przez co ładnie zrobiłam 15 820 kroków w sumie w ciągu dnia.
Woda na plus. A kalorie nie liczyłam. Na moje oko wyszłam zdrowo na zero kaloryczne.