Poszłam do niego właściwie tylko po skierowanie na rezonans i rtg (i tak przy okazji na badanie gęstości kości) bo nie mam za dobrych doświadczeń z lekarzami z Medicover, a to jest mój korpo ubezpieczyciel. I bardzo miło zaskoczona byłam. Lekarz powyciągał, powykręcał, wysłuchał i poprzedni rtg obejrzał.
I tak, kostny wyrostek jest, ale nie wygląda na to, że daje sygnały bólowe.
Winowajcą raczej jest zwyrodniały mocno kręgosłup.
Plan: diagnostyka, kontakt z jednym z poleconych rehabilitantów. I powtórna wizyta, jak już będzie coś więcej wiadomo. Od jutra wszystko zaczynam umawiać.
I jeszcze na domiar złego rozkichałam i coś z gardłem nie bardzo, więc zabrałam korpo laptopa do domu i pracowałam z kanapy, nie lubię, ale bardzo doceniam ta możliwość. Marudziłam, kwęczałam, spałam dużo i wałowałam się jak nigdy.
Ale to już przeszłość. Dzisiaj całkiem, całkiem, nawet małą rowerową rundkę po parku zrobiłam - jak tam było pięknie 😍.
Złoty dywan z niezgrabionych pierwszy raz w tym roku liści, gdzieniegdzie kopczyki z liści z tabliczkami "tu mogą mieszkać jeże". A bardzo zaniedbany do tej pory teren nad Utratą zamienia się w super tereny rekreacyjne. Na razie bardzo "w trakcie", ale jak już będzie skończone, to ho, ho się zapowiada. Będzie część sportowa - boiska i różne place zabaw, alejki do jazdy na czym kto ma (raczej taki mały ktoś) i część spacerowa na dużym terenie za szpitalem Tworki. Stawy, ogromne, piękne drzewa, do tej pory niewidoczne prawie, niedostępne, zarośnięte krzaczorami powoli się odsłaniają.
Bardzo, bardzo cieszę się, że mam takie cuda tuż za rogiem.