Oczywiscie zdaje sobie sprawe, ze az taka szprycha nigdy nie bede, gdyz moje wrodzone predyspozycje mi na to nie pozwola (no grubokoscista ze mnie sztuka jest no), ale fajnie sobie pomarzyc i popatrzec na idealna sylwetke, co nie?:):)
Jesli chodzi o dietke, to sie nawet udalo. Vitaliusz podliczyl mi 1489 kcal, co uwazam za swoj sukces, zwlaszcza, ze nie chodze glodna:):). I wierzyc mi sie nie chce, ze mozna to osiagnac w tak latwy sposob - do tej pory wydawalo mi sie, ze jestem uzalezniona od zarelka i nie poradze sobie na diecie niskokalorycznej, a tu prosze, nie jest tak zle:):). A najpiekniejsze jest to, ze nawet mi sie podoba i ze nie czuje jakiegos przymusu, czy cos:):)
Zestaw cwiczen ten co zwykle, to juz 3 dzien 1 poziomu z Jillian Michaels. I teraz mam zagwozdke, czy powinnam cwiczyc nieprzerwanie przez 10 dni, czy tez moge sobie zrobic trzydniowa przerwe, tak jak i ze spacerowaniem? Oczywiscie mam zamiar jakos tam rozruszac kosci w miedzyczasie, jednak nie bedzie to taki rezim, jak od poniedzialku do czwartku. Moze troszke pojoguje lub cos w tym rodzaju:):). Trzeba o tym pomyslec powaznie, ale przyznam szczerze, ze taki uklad mi najlepiej pasuje...
Jutro biegne do szpitala na badania kontrolne w zwiazku z moja dolegliwoscia. Ciekawa jestem, czy tym razem dowiem sie czegos nowego, czy tez znow skonczy sie na dodatkowych badaniach i testach i odlozeniu konkretniejszych dzialan do nastepnej wizyty...:):). Uwielbiam szpitale i lekarzy....:(:(. Zyczcie mi powodzenia:)
Wczoraj polozylam sie przed 24, a dzis jeszcze nie tknelam nic slodkiego, wiec 3 dzien mojego wyzwania zaliczam do udanych:):). Pa!