O mnie
Kiedy przed Sylwesterem zakładałam swój kostium byłam mhm..zirytowana(?), a na pewno bardzo zawiedziona,że znów nie mogłam wybrać stroju, który NAPRAWDĘ by mi odpowiedał. Bo wiadomo - tu boczki, tu sadełko, a tu uda niczym bale drewna. Przez głowę przemknęła mi myśl, że może najlepszym wyjściem jest pozostanie w domu w słodkim otoczeniu mych dobrych przyjacioł - ciastek i czekoladek :) Ale zaraz, zaraz - rejterada?! Zaszyć się w domu w wieku dwudziestu lat i przesiedzieć w nim do konca świata albo i jeszcze dłużej?! - hmm..brzmi kusząco, ale może lepiej wziąść byka za rogi i za rok bawić się w najlepszej sukience jak się znajdzie w sklepie?
Od tego momentu minęło 2 miesiące. Jestem lżejsza o (jak na razie)7 kg. Boczki zniknęły, sadełko się zmniejsza, nad udami jeszcze muszę popracować ;)
Niedawno dowiedziałam się o akcji Gazety, do której postanowiłam dołączyć. W grupie siła!
Więcej o mnie