Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Były sobie wakacje....
9 września 2008
Mój wyjazd przedłużył się o tydzień i wróciłam dopiero w niedzielę,w ostatni weekend zrobiliśmy sobie wycieczkę w góry,a teraz trzeba powrócić do szarej i nudnej rzeczywistości.A rzeczywistość jest tym gorsza,że przez okres wakacyjny zamiast mi ubyć to przybyło i waga pokazuje wstrętne 76 kg.Na wsi jakoś nie przeszkadzał mi mój wygląd,ogólnie czułam się tam bardzo wyluzowana a tutaj już mnie coś od środka męczy i psychicznie już się czuję gorzej.Wczorajszy dzień spędziłam na myśleniu co i jak powinnam zrobić,żeby pozbyć się tych wstrętnych 16 kg,pod uwagę brałam wykup diety Vitalii,ale coś mi się wydaje,że do takiej diety to ja się nie nadaję,nie podoba mi się takie gotowanie z wagą w ręku.Wczoraj włączyłam sobie płytkę z aerobikiem,ale nie bardzo mi przypadła do gustu,jakoś trudno mi było ruszyć swoje wielkie cielsko i ogólnie czułam się strasznie niezgrabnie ze swoimi żółwimi ruchami,szybko mnie to zniechęciło i wręcz zdołowało,ale z drugiej strony mocniej uświadomiło,że muszę coś ze sobą zrobić,bo mając 28 lat nie potrafię się ruszać,a kiedyś biegałam po dyskotekach i potrafiłam bawić się do rana.Wieczorem doszłam do wniosku,że pieniądze przygotowane na dietę przeznaczę na stepper skrętny,bo mój stary już wysiada i czasami nie da się na nim ćwiczyć,pod uwagę brałam rower stacjonarny,ale to już większe koszty a i tak nie jestem przekonana do takiego sprzętu,który zajmuje dużo miejsca.Na stepperze nawet ćwiczyłam,więc może jak kupię to się zmotywuję wreszcie!!!