Przyfarciłam jak mało kiedy. 19.01 lecieliśmy z moim do Niemiec. Oczywiście na dowód, bo nawet do głowy mi nie przyszło, żeby brać jakiś inny dowód tożsamości. Odprawa przeszła bezproblemowo tylko na koniec Panienka zwróciła mi uwagę, że 24.01 mój dowód traci ważność. No matko jakie szczęście, że nie lecieliśmy 5 dni później bo bym się została na lotnisku... Najchętniej olałabym temat nowego dowodu skoro 4.07 wychodzę za mąż i znowu będę go zmieniać, ale mój stwierdził, że jak wygramy w loterii w przyszłą niedzielę Citroena to bez dowodu nam go nie dadzą :D no i ten argument do mnie przemówił i idę dzisiaj załatwiać formalności :D
Jeżeli chodzi o dietę - trzymam się grzecznie, @ przyszła też grzecznie i czekamy cierpliwie na sobotę na dzień ważenia :)
Idę czytać co u Was :)
Pozdrowienia
sierpien2013
29 stycznia 2013, 02:21fuksa miałaś :D no i dobrze. Faktycznie śmiesznie wyrabiać dowód na pół roku no ale wygrana nie może się zmarnować :)
nattaliie
28 stycznia 2013, 10:54hahahaha:)))) nie lubie formoalności zwiazanych z wymiana róznych dowodów....te babki w okienkach doprowadzaja mnie do szału - tu podpisze, To da....ehhhh:) Ja czekam na @...i pewnie waga albo stanie albo pojdzie w góre...no ale....to tylko pare dni:)