Chyba jakoś to sobie opracowałam, ale będę zdawać relację na bieżąco.
Przed chwilą ugotowałam ryż i warzywa żeby zabrać je ze sobą na uczelnie.
Rano zjem, później 2 śniadanie też, ale mam dylemat co z obiadem. Na uczelni mamy stołówkę z bardzo domowym jedzeniem. Jak myślicie lepiej zjeść ciepłe, domowe niż w ogóle. Prawda? Zawsze mamy kilka opcji do wyboru. Jasne, że nie będę wybierała schabowego, pieczonych ziemniaków itd... ale jakoś tak wiem, że nie do końca będzie to tak, jak ma być.
Dzisiejsze menu:
- śniadanie: serek wiejski z połową pomidora
- 2 śniadanie: jabłko
- obiad: warzywa gotowane, pierś z piekarnika
- podwieczorek: 3 wafle ryżowe posmarowane serkiem, z chudą wędliną i kiszonym ogórkiem
- kolacja: (raczej wypełniacz po treningu) warzywa gotowane
Aktywność:
- bieganie
(od jutra uczelnia więc codziennie dojdzie około 40 minut marszu na uczelnie i z powrotem)
Ważenie coraz bliżej. Czuję dreszczyk emocji...
Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...
MissPiggi
6 stycznia 2014, 20:32Wg mnie zdecydowanie lepiej zjeść coś ciepłego niż wcale;) A pieczone ziemniaczki wcale złe być nie muszą;) Obyś jakoś ogarnęła:)
-inna-
6 stycznia 2014, 20:06no to jest to ... dylematy dotyczące 'mniejszego' zła ;)
ToBeMyself
6 stycznia 2014, 19:58No właśnie niestety nie. Będę się starać na tyle na ile dam radę wybierać najzdrowszą opcję :) Trzymam kciuki za ważenie :)
fokaloka
6 stycznia 2014, 19:54Znam ten ból, też często zastanawiam się czy lepiej zjeść obiad w naszej domowej stołówce czy żywić się kanapkami (czytając tą część odniosłam wrażenie, że studiujemy na tej samej uczelni ^^ ). Czasami dobrze zjeść coś ciepłego, jakąś zupę czy coś nie bardzo kalorycznego :)
Halincia01
6 stycznia 2014, 19:51Też odczuwam te emocje przed ważeniem (10.01) , a nie masz opcji podgrzania gdzieś jedzenia?