W piątek po przyjęciu dawki pembrolizumabu wybrałam się z córą na zakupy. Zabrałam potem z auta siaty, szalik, okulary przeciwsłoneczne... a zostawiłam torebkę. Wróciłam więc po nią. Wzięłam klucze ofkors, ale nie zamknęłam mieszkania. No. Taka roztrzepana i niemądra jestem po tym leku. Półczłowiek półgłówek kurde.
A fizycznie też jest dziwnie. Tak, ja już brałam pembrolizumab wcześniej, ale zawsze z chemią więc pod osłoną sterydów. Teraz jest czyste podanie, bez leków wspomagających. W piątek wieczorem po kroplówce po prostu padłam wykończona. Wczoraj się obudziłam z uczuciem potwornego zmęczenia. Ale polazłam do lasu mimo wszystko bo nie pozwolę, żeby dziad odebrał mi żyćko. Przynajmniej póki nie powalił mnie całkowicie!
Dziś dalej mam uczucie niemocy. Takie wiecie... jakbym spała o kilka godzin za długo. Ścisk w głowie i ogólne rozmemłanie. Ale na spacer znów pójdę. Świeże zimne powietrze dobrze mi zrobi.
A psychicznie jeszcze się nie pozlepiałam. Walczę z myślami, że się z tego dziadostwa nie wywinę. Pod czaszką tworzą mi się scenariusze rozmowy z moimi wiedźmowymi psiapsiółkami i instrukcje jak mają ułożyć świat beze mnie. Tak, głupie. Ale na razie średnio sobie z tym radzę.
Jestem na zwolnieniu lekarskim bo potrzebuję swobody by poukładać dalsze leczenie. We wtorek mam planowanie radioterapii, a w czwartek jadę znów na ONKO bo Doktorka chce zrobić jakieś dodatkowe ekstra badanie z krwi. Trochę naginając procedury więc muszę być przyjęta na oddział, ale nie mogę być w tym czasie leczona. Dlatego nie mogła mi pobrać krwi w piątek, gdy dostawałam pembrolizumab. Durna biurokracja. Co zrobić...
Tak się czuję jak prezentuje poniżej Toya. Łapki wystawione na świat, ale głowa zupełnie nieobecna...
A.
PACZEK100
1 grudnia 2024, 14:29Ciekawy efekt. Z każdą kolejną dawka pewnie będzie lepiej. Udanego.wietrzenia głowy w lesie;)
Tojotka
1 grudnia 2024, 20:56To chyba tak nie działa, że będzie lepiej. Ale już wiem czego się spodziewać. Dobrze, że podania będą w piątek, to w weekend zbiorę się do kupy.
Himawari
1 grudnia 2024, 12:56Dzięki, że o tym piszesz - moja mama ma te kroplówki od 5 lat, a nie miałam pojęcia, że mogą wpływać na samopoczucie (mama z tych, co nigdy się nie przyznają do słabości). Daj sobie czas, daj sobie las, i daj sobie dużo odpoczynku i ulubionych form relaksu 😘
Tojotka
1 grudnia 2024, 15:02Na pewno ten sam lek? Trudno mi w to uwierzyć bo z tego co wiem immunoterapeutyki stosuje się przez rok, maksymalnie przez 2 lata. One stymulują agresywnie układ odpornościowy więc ciężko sobie wyobrazić podawanie pembrolizumabu przez tak długi czas bez poważnych skutków ubocznych. Jest to stosunkowo nowy i bardzo drogi lek. Jedno podanie to koszt ok 16 tys. PLN i jest dostępny w Polsce refundacji tylko w kilku wskazaniach. Nie obraź się proszę za tę moją wątpliwość, ciekawa jestem czy faktycznie mamą dostaje pembro tak długo.
Himawari
1 grudnia 2024, 15:24Nie, ja się na tym nie znam zupełnie, to może być zupełnie inny lek, ale na pewno ma kroplówkę i na pewno w ramach immunoterapii. Dostaje ją regularnie od zakończenia radioterapii, czyli od pięciu lat
Himawari
1 grudnia 2024, 15:24Nie, ja się na tym nie znam zupełnie, to może być zupełnie inny lek, ale na pewno ma kroplówkę i na pewno w ramach immunoterapii. Dostaje ją regularnie od zakończenia radioterapii, czyli od pięciu lat
Tojotka
1 grudnia 2024, 20:55Mnóstwo serdeczności dla Mamy!
Himawari
1 grudnia 2024, 21:15I dla Ciebie również 😘
clio
1 grudnia 2024, 12:19Życzę Ci żebyś jak najszybciej sobie to poukładała i oczywiście, żeby dziad poszedł precz i był tylko ponurym wspomnieniem 😘
Tojotka
1 grudnia 2024, 20:54Już poszedł, teraz tylko niech nie wraca 🥴
barbra1976
1 grudnia 2024, 10:55Podczas choroby wszystkie rodzaje myśli przelatują przez głowę. I wszystkie są dozwolone. Z taką armią wiedźm trzymających za ciebie kciuki musi być dobrze. Kupa dobrej energii płynie do ciebie. 😘
Tojotka
1 grudnia 2024, 20:54Sie wie!
ojsetka
1 grudnia 2024, 10:13Krótkie dni, brak słońca, mglisto, deszczowo też ma wpływ na Twoje samopoczucie. Trzeba ten stan przetrwać. Słońca życzę❤️
Tojotka
1 grudnia 2024, 20:53Wszystkim nam się przyda i słonko i tulaski 😘
Zanettka24
1 grudnia 2024, 09:35Pozlepiasz się, na pewno. Trzeba czasu. Dużo sił życzę 🌞
Tojotka
1 grudnia 2024, 20:53Dziękuję, nie zamierzam zapłakiwać się na śmierć.
Berchen
1 grudnia 2024, 09:35szczerze, nie mam sensownych slow bo wszystko wydaje sie glupie, nie ma innego wyjscia jak trwanie dzien po dniu i wiara ze kazdy dzien to blizej zakonczenia leczenia. Tak przeszlysmy my ta droge. Pozniej zaczyna sie nowy okres z nowymi problemami, tak zeby nie bylo nudno. Wczuwaj sie w siebie i nie przeceniaj sil, mam na mysli samotne chodzenie gdzies daleko w las, organizm jest bardzo obciazony i ma prawo sie zbuntowac.Podziwiam twoja pasje foto grzybiarska, to cudne miec taki talent.
Tojotka
1 grudnia 2024, 20:52Tak, dzień po dniu. Ale pffff, już marzę o wiośnie i jeszcze nie zdecydowałam czy będą Taterki czy Białowieża. Czas pokaże.