- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 maja 2019, 22:44
Hej dziewczyny jestem mama dwoch chlopcow mlodszy 3latek,starszy 6. pisze bo zastanawiam sie Jak u was wygladaja spotkania w gronie osob bezdzietnych co w tym czasie robia wasze dzieci zwlaszcza iak spotkanie nie jest u was w domu. Razem z moja rodzina spedzilismy weekend u bezdzietnych znajomych I w sumie bylo Tak sobie, znamy sie od dziecka wlasciwie I szkoda mi znajomosci, ale chyba juz wiecej nas dzieli niz laczy. Jesli przeczyta to osoba ktora nie ma dzieci to prosze obopinie Jak postrzega spotkania ze znajomymi I ich dziecmi.
7 maja 2019, 08:23
Nigdy? Jak nie mam z kim zostawić dziś, to przekładam spotkanie na inny dzień.Można nie mieć z kim zostawić dzieckaA co tu jest do rozumienia? Jak się umawia na kawę i plotki z koleżanką, to dziecko zostawia się pod czyjąś opieką, a nie ciągnie ze sobą, koniec, kropka. I gdybym miała dziecko, to tak bym wlasnie robiła, tu nie ma żadnej filozofii. Co innego większe spotkania - na takich dzieci mi zupełnie nie przeszkadzają, bo zawsze jest ktoś, z kim w danej chwili można gadać i kto nie biegnie za potomkiem.do tej pory ja bylam ta bezdzietna znajoma, fakt faktem nie rozumialam do konca I nie bylam do konca wyrozumiala, no bo jesli sie ich nie ma to sie nie zrozumie, koniec, kropka.
Az nigdy sie nie spotkasz lub raz na ruski rok, bedzie ci brakowalo spotkan. Poza tym zaczna sie telefony twoje lub osoby, ktora z dzieckiem jest. Na tyle sie znamy na ile nas sprawdzono a piszesz tak pewnie. To, ze napisalam, ze sie nie wie, dopoki sie dziecka nie ma to nie jest obelga.
7 maja 2019, 08:30
My też przez długi czas nie jeździliśmy na wakacje. Powodów było kilka:1.Ogrom rzeczy jakie trzeba wziąć: ubrania to pal sześć, bo zawsze sie bierze, ale jeszcze (w zależnosci od wieku dziecka) a to nocnik a to nakładkę na kibel, a to 2 wielkie paczki pieluch, jakieś zabawki, reklamówkę lekarstw (serio, wczesniej nigdy nic nie brałam a nagle trzeba wziać inhalator bo może się rozchoruje - to skąd wezmę bo przeciez nie kupię drugiego na wakacjach bo bezsensu, coś do inhalacji -bo na receptę, coś na oparzenia słoneczne, na komary, maść na odparzenia, woda morska, no masa, masa:P). Serio, w zależnosci od wieku, to był cały bagażnik rzeczy wszelakich2.Również w zalezności od wieku dziecka pytanie zasadnicze - co bedziemy robić i jak? Póki dziecko w wózku - to trochę ograniczone te wyjazdy, bo nie wszedzie z dzieckiem wjedziesz (ok sa nosidła i chusty, ale też na dłuższą metę upierdliwe) - całodzienne chodzenie po górach odpada, na plażę - też srednio - bo piach i dwa, że nie wystawisz niemowlaka na ostre słońce. Jak raczkuje - kurde po brudnych podłogach będzie łaził - kto wie co kto tam robił :P No trzeba miec oczy dookoła głowyW każdym razie pierwszy nasz wyjazd był jak młodsza córka miała 3 lata a i tak pojechali z nami moi rodzice, bo raz, że chcieli spędzić z wnukami trochę czasu a dwa, że my też chcieliśmy żeby urlop był wypoczynkiemTak się mówi, ale na prawde łatwiej ogarnąć się po prostu w swoim domu, gdzie masz wszystko pod ręką, nie musisz targac wszystkiego ze sobą, masz wszystko w mieszkaniu ogarniete pod dziecko, zaslepione kontakty, rzeczy niebezpieczne poza zasięgiem dziecięcych rąk itp. W nowym miejscu musisz zwracać uwagę na wszystko to, co w domu masz już po prostu ogarnięte. Teraz jest nam łatwiej, bo wiele rzeczy odpadło - nie trzeba wozić. Dzieci już odpieluchowane, nie sikają w majty, więc nie trzeba brac zapasu ubrań. Prawda jest taka, że ubrania to pół biedy. Z dzieckiem do lat powiedzmy 2-3 jest tak, że czy jedziesz na weekend czy na 2 tygodnie, to ilość rzeczy do wzięcia jest prawie taka sama. Bo te ubrania, wśród tej całej sterty wszystkiego, to tylko ułamek :P Oczywiście sa ludzie, któzy się nie przejmują na zapas i biorą tylko niezbędne rzeczy, ale ja jestem z tych co mają wszystko na każdą okoliczność bo nie wyobrażam sobie biegania w nocy w nieznanym miejscu i szukaniu np apteki czy sklepu ;) Teraz też się nam łatwiej jeździ, bo dzieci są większe - zajmą się zabawą - trzeba tylko mieć na nich oko ale nie trzeba być z nimi 24h, ogarniać ich, zajmowac cały czas. Ale generalnie podsumowując, to nam się łatwiej wypoczywało w domu niż na wyjeździe - było to po prostu łatwiejsze do pewnego momentu. Poza tym cieżko mi sobie wyobrazić jakbyśmy na ten urlop mieli jechac z bezdzietnymi. To jest inny w ogóle level :) Ja sama nie majac dzieci, dużo sobie wyobrażałam i zazwyczaj te wyobrażenia okazały się błędne :PCo do tych wakacji, to szczerze mowiac tez nie bardzo bym miala chec jechac z dzieckiem, ktore jest "niegrzeczne", bo placisz ciezkie pieniadze, dluga podroz a nic nie odpoczniesz.. bedzie tak jak w domu, tylko w innym miejscu. Nie poplywasz, nie pojdziesz wieczorem na kolacje czy po gorach nie bardzo pochodzisz, no bo trzeba to dziecko pilnowac, niesc jak sie zmeczy, bedzie marudzic I humor ci zepsuje. Bylismy raz na wakacjach I bylo dziecko 4 letnie wlasnie, w efekcie oni sami z nim szli gdzies a my sami, tam gdzie z takim dzieckiem nie bardzo isc (z w/w powodow). Tzn nie mowie, ze wszyscy tacy sa, sa ludzie co podrozuja po swiecie z malymi dziecmi i nic im to nie robi. Kazdy sie sam musi przekonac.Ja również jestem bezdzietną lambardziadą, lubię dzieci, planuję w przyszłości, ale strasznie mnie irytuje, kiedy ktoś nie zwraca uwagi na swoje dziecko, ?nie panuje nad nim? - w kontekście nie zwraca uwagi na nie, gdy na przykład krzyczy w niebogłosy na środku sklepu czy w restauracji. Wśród znajomych jest tych dzieci niewiele, raz na rok mogę przeżyć nawet kilka na raz, ale najbardziej chyba ten brak rekacji mnie irytuje. Kiedy dziecko na przykład uderza czymś bardzo energicznie i długo w podłogę, a rodzic nie reaguje. Albo z lenistwa, albo przyjmuje taką taktykę i liczy, że dziecko się uspokoi (z moich obserwacji jest ona kompetnie nieskuteczna).A z drugiej strony - coś, co jeszcze bardziej mnie dziwi - że ludzie z małymi dziećmi bardzo się ograniczają, na przykład co do formy spędzania wolnego czasu czy wakacji i mówią: ?No my to nie możemy jechać na wakacje, bo Antek jest niegrzeczny, to by była udręka...? A to dziecko w rzeczywistości wcale nie jest takie nieznośne. Kompletnie tego nie rozumiem, ale może dlatego, że bardzo obawiam się zostania ?Madką-Polką? i w ogóle ?mamą-na-pełen-etat?. Aczkowliek może życie zweryfikuje moje podejście i tez zamknę się w domu, nie będę nigdzie wyjeżdżać, zrezygnuję z fryzjera, siłowni i kosmetyczki, ?bo dziecko?. ;)
O fajnieI, ze to lepiej rozpisalas ;) a jeszczenie a, propos lekow, to tezjest trzeba wiedziec przed wyjazdem gdziw jest w razie W jakis szpital czy lekarz, bo nigdy nic nie wiadomo :/
Albo trzeba szukac domkow, gdzie jest plac.zabaw i wogole atrakcje dla dzieci, na lezaczku sobie nie polezysz, chybaze, zeze na zmiane z mezem ;) nie wiem jak inni, ale ja mam zasade, ze jedno musi byc trzezwe (I tak nie pije ale czasem bym sie napila na wakacjach) itd....
Sorry za literowki, tel mi szaleje
Edytowany przez 7 maja 2019, 08:31
7 maja 2019, 08:35
Nie wchodzę w Twoją sytuację rodzinną, bo wiem, że różnie się układa... Ale w takim razie nie chodziłaś nigdy do lekarza? Na zakupy? Co, gdybyś trafiła na przykład do szpitala? I jeszcze tak w ramach wyjaśnienia - gdyby moja przyjaciółka znalazła się w sytuacji, że zostaje z dzieckiem zupełnie sama, to nie tylko będę się z nią spotykać razem z dzieckiem, ale jeszcze zrobię wszystko, żeby jej pomóc i trochę odciążyć. Ale jeśli ktoś ma męża/partnera, innych bliskich, a nie potrafi wygospodarować dla mnie godziny bez "bombelka", to ja jednak podziękuję.Można u nie mieć nigdy. No ja nie miałam jaj były mniejsze, potem jak poszły do przedszkola to większość znajomych była w tym czasie w pracy.Nigdy? Jak nie mam z kim zostawić dziś, to przekładam spotkanie na inny dzień.Można nie mieć z kim zostawić dzieckaA co tu jest do rozumienia? Jak się umawia na kawę i plotki z koleżanką, to dziecko zostawia się pod czyjąś opieką, a nie ciągnie ze sobą, koniec, kropka. I gdybym miała dziecko, to tak bym wlasnie robiła, tu nie ma żadnej filozofii. Co innego większe spotkania - na takich dzieci mi zupełnie nie przeszkadzają, bo zawsze jest ktoś, z kim w danej chwili można gadać i kto nie biegnie za potomkiem.do tej pory ja bylam ta bezdzietna znajoma, fakt faktem nie rozumialam do konca I nie bylam do konca wyrozumiala, no bo jesli sie ich nie ma to sie nie zrozumie, koniec, kropka.
Kochana poczekaj, skad masz pewnosc, ze bedzie tak jak sobie zakladasz? A jak "trafi" ci sie dziecko, ktore bedzie zzyte z toba bardzo albo nawet ty nie bedziesz sie czula komfortowo zostawiajac go? Jest wieeeeele mozliwosci jak moze byc. Juz wiecej nie dyskutuje bo to bez sensu.
7 maja 2019, 08:39
Az nigdy sie nie spotkasz lub raz na ruski rok, bedzie ci brakowalo spotkan. Poza tym zaczna sie telefony twoje lub osoby, ktora z dzieckiem jest. Na tyle sie znamy na ile nas sprawdzono a piszesz tak pewnie. To, ze napisalam, ze sie nie wie, dopoki sie dziecka nie ma to nie jest obelga.Nigdy? Jak nie mam z kim zostawić dziś, to przekładam spotkanie na inny dzień.Można nie mieć z kim zostawić dzieckaA co tu jest do rozumienia? Jak się umawia na kawę i plotki z koleżanką, to dziecko zostawia się pod czyjąś opieką, a nie ciągnie ze sobą, koniec, kropka. I gdybym miała dziecko, to tak bym wlasnie robiła, tu nie ma żadnej filozofii. Co innego większe spotkania - na takich dzieci mi zupełnie nie przeszkadzają, bo zawsze jest ktoś, z kim w danej chwili można gadać i kto nie biegnie za potomkiem.do tej pory ja bylam ta bezdzietna znajoma, fakt faktem nie rozumialam do konca I nie bylam do konca wyrozumiala, no bo jesli sie ich nie ma to sie nie zrozumie, koniec, kropka.
Widzisz, może ja nie mam. Ale nie odbiera mi to chyba prawa do opinii. Bo mam też znajomych, z których większość ma dzieci. I jakoś nie mają problemu z wygospodarowaniem czasu na spotkanie.
Oczywiście nie twierdzę, że jak do kogoś idę, to ma dziecko wynieść z domu. Ale jednak w większości przypadków dziecko ma dwoje rodziców. I jeśli jest tak jak ktoś tu napisał, że matka lata za dzieckiem, a tatuś sobie gra w coś czy zupełnie wyłączony ogląda tv, to chyba coś jest nie tak...
7 maja 2019, 08:44
Kochana poczekaj, skad masz pewnosc, ze bedzie tak jak sobie zakladasz? A jak "trafi" ci sie dziecko, ktore bedzie zzyte z toba bardzo albo nawet ty nie bedziesz sie czula komfortowo zostawiajac go? Jest wieeeeele mozliwosci jak moze byc. Juz wiecej nie dyskutuje bo to bez sensu.Nie wchodzę w Twoją sytuację rodzinną, bo wiem, że różnie się układa... Ale w takim razie nie chodziłaś nigdy do lekarza? Na zakupy? Co, gdybyś trafiła na przykład do szpitala? I jeszcze tak w ramach wyjaśnienia - gdyby moja przyjaciółka znalazła się w sytuacji, że zostaje z dzieckiem zupełnie sama, to nie tylko będę się z nią spotykać razem z dzieckiem, ale jeszcze zrobię wszystko, żeby jej pomóc i trochę odciążyć. Ale jeśli ktoś ma męża/partnera, innych bliskich, a nie potrafi wygospodarować dla mnie godziny bez "bombelka", to ja jednak podziękuję.Można u nie mieć nigdy. No ja nie miałam jaj były mniejsze, potem jak poszły do przedszkola to większość znajomych była w tym czasie w pracy.Nigdy? Jak nie mam z kim zostawić dziś, to przekładam spotkanie na inny dzień.Można nie mieć z kim zostawić dzieckaA co tu jest do rozumienia? Jak się umawia na kawę i plotki z koleżanką, to dziecko zostawia się pod czyjąś opieką, a nie ciągnie ze sobą, koniec, kropka. I gdybym miała dziecko, to tak bym wlasnie robiła, tu nie ma żadnej filozofii. Co innego większe spotkania - na takich dzieci mi zupełnie nie przeszkadzają, bo zawsze jest ktoś, z kim w danej chwili można gadać i kto nie biegnie za potomkiem.do tej pory ja bylam ta bezdzietna znajoma, fakt faktem nie rozumialam do konca I nie bylam do konca wyrozumiala, no bo jesli sie ich nie ma to sie nie zrozumie, koniec, kropka.
Dzieci raczej mieć nie będę. A jeśli jesteś uzależniona od obecności dziecka, to jest to problem z psychiką, niestety. Poza tym takie uwiązanie nijak się ma do tego, co napisałam, czyli przykładowo wyjścia do lekarza. Ciągniesz dziecko ze sobą do dentysty albo gina? Czy może przestalas chodzić, "bo dziecko"?
7 maja 2019, 08:45
Nie wchodzę w Twoją sytuację rodzinną, bo wiem, że różnie się układa... Ale w takim razie nie chodziłaś nigdy do lekarza? Na zakupy? Co, gdybyś trafiła na przykład do szpitala? I jeszcze tak w ramach wyjaśnienia - gdyby moja przyjaciółka znalazła się w sytuacji, że zostaje z dzieckiem zupełnie sama, to nie tylko będę się z nią spotykać razem z dzieckiem, ale jeszcze zrobię wszystko, żeby jej pomóc i trochę odciążyć. Ale jeśli ktoś ma męża/partnera, innych bliskich, a nie potrafi wygospodarować dla mnie godziny bez "bombelka", to ja jednak podziękuję.Można u nie mieć nigdy. No ja nie miałam jaj były mniejsze, potem jak poszły do przedszkola to większość znajomych była w tym czasie w pracy.Nigdy? Jak nie mam z kim zostawić dziś, to przekładam spotkanie na inny dzień.Można nie mieć z kim zostawić dzieckaA co tu jest do rozumienia? Jak się umawia na kawę i plotki z koleżanką, to dziecko zostawia się pod czyjąś opieką, a nie ciągnie ze sobą, koniec, kropka. I gdybym miała dziecko, to tak bym wlasnie robiła, tu nie ma żadnej filozofii. Co innego większe spotkania - na takich dzieci mi zupełnie nie przeszkadzają, bo zawsze jest ktoś, z kim w danej chwili można gadać i kto nie biegnie za potomkiem.do tej pory ja bylam ta bezdzietna znajoma, fakt faktem nie rozumialam do konca I nie bylam do konca wyrozumiala, no bo jesli sie ich nie ma to sie nie zrozumie, koniec, kropka.
Do lekarza to albo z dziećmi albo jak są w przedszkolu. jeśli to było niemożliwe to wynajmowalam nianie. do szpitala to mam nianie kasy chorych. Na zakupy z dziećmi albo podczas przedszkola
Nie będę opisywać swojej sytuacji, ale to ze ktoś ma partnera u babcie to nie znaczy ze na Z kim dziecko zostawić. Mogą zwyczajnie nie zgodzić się na to.
7 maja 2019, 08:49
Dzieci raczej mieć nie będę. A jeśli jesteś uzależniona od obecności dziecka, to jest to problem z psychiką, niestety. Poza tym takie uwiązanie nijak się ma do tego, co napisałam, czyli przykładowo wyjścia do lekarza. Ciągniesz dziecko ze sobą do dentysty albo gina? Czy może przestalas chodzić, "bo dziecko"?Kochana poczekaj, skad masz pewnosc, ze bedzie tak jak sobie zakladasz? A jak "trafi" ci sie dziecko, ktore bedzie zzyte z toba bardzo albo nawet ty nie bedziesz sie czula komfortowo zostawiajac go? Jest wieeeeele mozliwosci jak moze byc. Juz wiecej nie dyskutuje bo to bez sensu.Nie wchodzę w Twoją sytuację rodzinną, bo wiem, że różnie się układa... Ale w takim razie nie chodziłaś nigdy do lekarza? Na zakupy? Co, gdybyś trafiła na przykład do szpitala? I jeszcze tak w ramach wyjaśnienia - gdyby moja przyjaciółka znalazła się w sytuacji, że zostaje z dzieckiem zupełnie sama, to nie tylko będę się z nią spotykać razem z dzieckiem, ale jeszcze zrobię wszystko, żeby jej pomóc i trochę odciążyć. Ale jeśli ktoś ma męża/partnera, innych bliskich, a nie potrafi wygospodarować dla mnie godziny bez "bombelka", to ja jednak podziękuję.Można u nie mieć nigdy. No ja nie miałam jaj były mniejsze, potem jak poszły do przedszkola to większość znajomych była w tym czasie w pracy.Nigdy? Jak nie mam z kim zostawić dziś, to przekładam spotkanie na inny dzień.Można nie mieć z kim zostawić dzieckaA co tu jest do rozumienia? Jak się umawia na kawę i plotki z koleżanką, to dziecko zostawia się pod czyjąś opieką, a nie ciągnie ze sobą, koniec, kropka. I gdybym miała dziecko, to tak bym wlasnie robiła, tu nie ma żadnej filozofii. Co innego większe spotkania - na takich dzieci mi zupełnie nie przeszkadzają, bo zawsze jest ktoś, z kim w danej chwili można gadać i kto nie biegnie za potomkiem.do tej pory ja bylam ta bezdzietna znajoma, fakt faktem nie rozumialam do konca I nie bylam do konca wyrozumiala, no bo jesli sie ich nie ma to sie nie zrozumie, koniec, kropka.
Odpisze. Nie jestem uzalezniona, podalam przyklad, jakie sa mozliwosci. Jednak nie powiem, ze o nim nie mysle, gdy jestem daleko I tego sie nie da kontrolowac ale tego nie zrozumiesz, bo nie bedziesz miec dzieci, tak samo nie znajdziesz sie w sytuacji, ze twoj misio okazal sie tym grajacym w gry ojcem dziecka ;) nigdy nie wiadomo. (Moj nie gra, odpowiadajac na pytanie).
7 maja 2019, 09:18
O fajnieI, ze to lepiej rozpisalas ;) a jeszczenie a, propos lekow, to tezjest trzeba wiedziec przed wyjazdem gdziw jest w razie W jakis szpital czy lekarz, bo nigdy nic nie wiadomo :/ Albo trzeba szukac domkow, gdzie jest plac.zabaw i wogole atrakcje dla dzieci, na lezaczku sobie nie polezysz, chybaze, zeze na zmiane z mezem ;) nie wiem jak inni, ale ja mam zasade, ze jedno musi byc trzezwe (I tak nie pije ale czasem bym sie napila na wakacjach) itd....Sorry za literowki, tel mi szalejeMy też przez długi czas nie jeździliśmy na wakacje. Powodów było kilka:1.Ogrom rzeczy jakie trzeba wziąć: ubrania to pal sześć, bo zawsze sie bierze, ale jeszcze (w zależnosci od wieku dziecka) a to nocnik a to nakładkę na kibel, a to 2 wielkie paczki pieluch, jakieś zabawki, reklamówkę lekarstw (serio, wczesniej nigdy nic nie brałam a nagle trzeba wziać inhalator bo może się rozchoruje - to skąd wezmę bo przeciez nie kupię drugiego na wakacjach bo bezsensu, coś do inhalacji -bo na receptę, coś na oparzenia słoneczne, na komary, maść na odparzenia, woda morska, no masa, masa:P). Serio, w zależnosci od wieku, to był cały bagażnik rzeczy wszelakich2.Również w zalezności od wieku dziecka pytanie zasadnicze - co bedziemy robić i jak? Póki dziecko w wózku - to trochę ograniczone te wyjazdy, bo nie wszedzie z dzieckiem wjedziesz (ok sa nosidła i chusty, ale też na dłuższą metę upierdliwe) - całodzienne chodzenie po górach odpada, na plażę - też srednio - bo piach i dwa, że nie wystawisz niemowlaka na ostre słońce. Jak raczkuje - kurde po brudnych podłogach będzie łaził - kto wie co kto tam robił :P No trzeba miec oczy dookoła głowyW każdym razie pierwszy nasz wyjazd był jak młodsza córka miała 3 lata a i tak pojechali z nami moi rodzice, bo raz, że chcieli spędzić z wnukami trochę czasu a dwa, że my też chcieliśmy żeby urlop był wypoczynkiemTak się mówi, ale na prawde łatwiej ogarnąć się po prostu w swoim domu, gdzie masz wszystko pod ręką, nie musisz targac wszystkiego ze sobą, masz wszystko w mieszkaniu ogarniete pod dziecko, zaslepione kontakty, rzeczy niebezpieczne poza zasięgiem dziecięcych rąk itp. W nowym miejscu musisz zwracać uwagę na wszystko to, co w domu masz już po prostu ogarnięte. Teraz jest nam łatwiej, bo wiele rzeczy odpadło - nie trzeba wozić. Dzieci już odpieluchowane, nie sikają w majty, więc nie trzeba brac zapasu ubrań. Prawda jest taka, że ubrania to pół biedy. Z dzieckiem do lat powiedzmy 2-3 jest tak, że czy jedziesz na weekend czy na 2 tygodnie, to ilość rzeczy do wzięcia jest prawie taka sama. Bo te ubrania, wśród tej całej sterty wszystkiego, to tylko ułamek :P Oczywiście sa ludzie, któzy się nie przejmują na zapas i biorą tylko niezbędne rzeczy, ale ja jestem z tych co mają wszystko na każdą okoliczność bo nie wyobrażam sobie biegania w nocy w nieznanym miejscu i szukaniu np apteki czy sklepu ;) Teraz też się nam łatwiej jeździ, bo dzieci są większe - zajmą się zabawą - trzeba tylko mieć na nich oko ale nie trzeba być z nimi 24h, ogarniać ich, zajmowac cały czas. Ale generalnie podsumowując, to nam się łatwiej wypoczywało w domu niż na wyjeździe - było to po prostu łatwiejsze do pewnego momentu. Poza tym cieżko mi sobie wyobrazić jakbyśmy na ten urlop mieli jechac z bezdzietnymi. To jest inny w ogóle level :) Ja sama nie majac dzieci, dużo sobie wyobrażałam i zazwyczaj te wyobrażenia okazały się błędne :PCo do tych wakacji, to szczerze mowiac tez nie bardzo bym miala chec jechac z dzieckiem, ktore jest "niegrzeczne", bo placisz ciezkie pieniadze, dluga podroz a nic nie odpoczniesz.. bedzie tak jak w domu, tylko w innym miejscu. Nie poplywasz, nie pojdziesz wieczorem na kolacje czy po gorach nie bardzo pochodzisz, no bo trzeba to dziecko pilnowac, niesc jak sie zmeczy, bedzie marudzic I humor ci zepsuje. Bylismy raz na wakacjach I bylo dziecko 4 letnie wlasnie, w efekcie oni sami z nim szli gdzies a my sami, tam gdzie z takim dzieckiem nie bardzo isc (z w/w powodow). Tzn nie mowie, ze wszyscy tacy sa, sa ludzie co podrozuja po swiecie z malymi dziecmi i nic im to nie robi. Kazdy sie sam musi przekonac.Ja również jestem bezdzietną lambardziadą, lubię dzieci, planuję w przyszłości, ale strasznie mnie irytuje, kiedy ktoś nie zwraca uwagi na swoje dziecko, ?nie panuje nad nim? - w kontekście nie zwraca uwagi na nie, gdy na przykład krzyczy w niebogłosy na środku sklepu czy w restauracji. Wśród znajomych jest tych dzieci niewiele, raz na rok mogę przeżyć nawet kilka na raz, ale najbardziej chyba ten brak rekacji mnie irytuje. Kiedy dziecko na przykład uderza czymś bardzo energicznie i długo w podłogę, a rodzic nie reaguje. Albo z lenistwa, albo przyjmuje taką taktykę i liczy, że dziecko się uspokoi (z moich obserwacji jest ona kompetnie nieskuteczna).A z drugiej strony - coś, co jeszcze bardziej mnie dziwi - że ludzie z małymi dziećmi bardzo się ograniczają, na przykład co do formy spędzania wolnego czasu czy wakacji i mówią: ?No my to nie możemy jechać na wakacje, bo Antek jest niegrzeczny, to by była udręka...? A to dziecko w rzeczywistości wcale nie jest takie nieznośne. Kompletnie tego nie rozumiem, ale może dlatego, że bardzo obawiam się zostania ?Madką-Polką? i w ogóle ?mamą-na-pełen-etat?. Aczkowliek może życie zweryfikuje moje podejście i tez zamknę się w domu, nie będę nigdzie wyjeżdżać, zrezygnuję z fryzjera, siłowni i kosmetyczki, ?bo dziecko?. ;)
Zdecydowanie :) Zawsze jakiś tam research robi się wczesniej :) Oczywiscie wszystko sprawdzamy pod kątem dzieci. Dlatego tym bardziej z bezdzietnymi może być cieżej jechać. O ile jak byłam bezdzietna, to wystarczył mi namiot i względny dostęp do kibelka i wody (mogło być oddzielnie), o tyle z dziecmi już w grę wchodzą trochę lepsze warunki a łazienka ze swieżym dostepem do wody to minimum. Musi być też kuchnia, żebym mogła coś ugotować. Można się żywić na mieście, ale jednak lubię moim dzieciom chociaż ta zupę ugotować sama :) Jakieś miejsce do zabawy to tez fajna opcja, ale juz nie koniecznie dla osób dzieci nie mających, dla których takie miejsce koajrzy się głównie z hałasem (chyba że ktoś uwielbia cudze dzieci, bo takie osoby tez są, ale ja np nie należę do takich i póki swoich dzieci nie miałam, to wstyd może się przyznać, ale dzieci ogólnie mnie wkurzały :) Nigdy cudzymi dziećmi się nie podniecałam, nie zaglądalam do wózków, nie gugałam do nich :) Jednak pogląd się zmienia trochę. Tak samo zawsze mi się wydawało ze co za problem uspokoić dziecko? Dać jeść, uśpić, polulać, dać klapsa (SIC!) i już :P A jednak nie zawsze tak bywa. Nie mowię tu o dzieciach niegrzecznych, tylko o dzieciach, które z jakiegoś powodu płaczą, tylko tego powodu nie umiemy zobaczyć. Ale jak widzę, ze rodzic się stara, to jestem w stanie to zrozumieć. Najgorsi sa Ci, których dzieci roznoszą mieszkanie znajomych a rodzic siedzi i ma to w nosie, bo przyszedł na plotki :)
Co do podejscia do alkoholu, to bezsprzecznie masz rację! Na szczęscie my z meżem nie mamy parcia na picie alkoholu. Mój uznaje tylko piwo rzemieslnicze w ilości 1 do max 2 na imprezach a wódy nie pije, bo potem zdycha na drugi dzień :P Ja z kolei lubię na imprezie wypic sobie drinka, ale tylko jak nie ma dzieci. A jak dzieci są, to zazwyczaj nie pijemy lub jedno z nas wypije 1 piwo, ale drugie nie pije nic. I kropka. Nie jestesmy alkusami, żebyśmy nie mogli się powstrzymac przed wypiciem tego piwa mając pod opieką dzieci :) Choć oczywiście ktoś powie: "A tam, jedno piwo to przeciez zadne upicie sie" - jego sprawa ;) Co innego jak dzieci są pod opieką np babci. Choć mój mąż - musze przyznać ma bardzo wyczulone instynkty ojcowskie (czasem się smieję, ze jego instynkt ojcowski jest czasem większy niz mój macierzyński) bo jak byliśmy kiedyś na imprezie calonocnej, gdzie mieliśmy spać, dzieci miały opieke babci w naszym domu, mogliśmy więc oboje spokojnie sobie coś wypić i wrócić do domu rano, to on stwierdził, że "eeee w sumie on nie pije, wrócimy normalnie do domu w nocy, przespimy się w swoim łóżku, a w goóle to on musi czuwać, bo moze babcia zadzwoni, ze coś się stało" :P No i też ok :) Może czasem nie umie wyluzować ale z drugiej strony i tak lepsze to, niż jak czytam czasem tutaj, że małżeństwo ma problem bo kto będzie trzeźwy żeby dzieci ogarnać a mąż to już w ogóle tylko patrzy żeby sie schlac i żonie zostawić dzieci na garbie, niech ona się męczy, bo on MUSI sobie wypić z kolegami ;)
Edytowany przez Karolka_83 7 maja 2019, 09:22
7 maja 2019, 09:24
Zalezy od dzieci. Pracowalam dlugo z dziecmi i wszystko zalezy od rodzicow moim zdaniem. Sa dzieci, ktorym rodzice cierpliwie tlumacza, ze nie wolno sie drzec w nieboglosy przy innych ludziach, a sa tacy ktorzy kaza ci calowac dziecko w dupe (autentycznie bylam swiadkiem kiedy kobieta mowila kolezankom zeby calowaly jej dziecko po tylku, bo tylko raz ma taka malutki. Jesli jakims cudem to czytasz kobieto, to wiedz, ze nie zwyzywalam Cie od pier***ch idiotek tylko dlatego zeby nie robic mojej siostrze przykrosci) Jesli i rodzic i dziecko sa normalni, to nie mam nic przeciwko. Jesli rodzice nie panuja nad swoimi dziecmi, nie sa w stanie ich zajac, to dziekuje. Wole unikac.
7 maja 2019, 09:24
Odpisze. Nie jestem uzalezniona, podalam przyklad, jakie sa mozliwosci. Jednak nie powiem, ze o nim nie mysle, gdy jestem daleko I tego sie nie da kontrolowac ale tego nie zrozumiesz, bo nie bedziesz miec dzieci, tak samo nie znajdziesz sie w sytuacji, ze twoj misio okazal sie tym grajacym w gry ojcem dziecka ;) nigdy nie wiadomo. (Moj nie gra, odpowiadajac na pytanie).Dzieci raczej mieć nie będę. A jeśli jesteś uzależniona od obecności dziecka, to jest to problem z psychiką, niestety. Poza tym takie uwiązanie nijak się ma do tego, co napisałam, czyli przykładowo wyjścia do lekarza. Ciągniesz dziecko ze sobą do dentysty albo gina? Czy może przestalas chodzić, "bo dziecko"?Kochana poczekaj, skad masz pewnosc, ze bedzie tak jak sobie zakladasz? A jak "trafi" ci sie dziecko, ktore bedzie zzyte z toba bardzo albo nawet ty nie bedziesz sie czula komfortowo zostawiajac go? Jest wieeeeele mozliwosci jak moze byc. Juz wiecej nie dyskutuje bo to bez sensu.Nie wchodzę w Twoją sytuację rodzinną, bo wiem, że różnie się układa... Ale w takim razie nie chodziłaś nigdy do lekarza? Na zakupy? Co, gdybyś trafiła na przykład do szpitala? I jeszcze tak w ramach wyjaśnienia - gdyby moja przyjaciółka znalazła się w sytuacji, że zostaje z dzieckiem zupełnie sama, to nie tylko będę się z nią spotykać razem z dzieckiem, ale jeszcze zrobię wszystko, żeby jej pomóc i trochę odciążyć. Ale jeśli ktoś ma męża/partnera, innych bliskich, a nie potrafi wygospodarować dla mnie godziny bez "bombelka", to ja jednak podziękuję.Można u nie mieć nigdy. No ja nie miałam jaj były mniejsze, potem jak poszły do przedszkola to większość znajomych była w tym czasie w pracy.Nigdy? Jak nie mam z kim zostawić dziś, to przekładam spotkanie na inny dzień.Można nie mieć z kim zostawić dzieckaA co tu jest do rozumienia? Jak się umawia na kawę i plotki z koleżanką, to dziecko zostawia się pod czyjąś opieką, a nie ciągnie ze sobą, koniec, kropka. I gdybym miała dziecko, to tak bym wlasnie robiła, tu nie ma żadnej filozofii. Co innego większe spotkania - na takich dzieci mi zupełnie nie przeszkadzają, bo zawsze jest ktoś, z kim w danej chwili można gadać i kto nie biegnie za potomkiem.do tej pory ja bylam ta bezdzietna znajoma, fakt faktem nie rozumialam do konca I nie bylam do konca wyrozumiala, no bo jesli sie ich nie ma to sie nie zrozumie, koniec, kropka.
Oczywiście że się myśli o dziecku, to normalne. Ale obsesyjne myślenie bez możliwości wyjścia gdzieś bez niego jest niezdrowe. A sama przytoczylas ten przykład.
Nie mam misia wlasnie dlatego, że takiego leżącego na kanapie to nie chcę, w dużym uproszczeniu. Każdy wybiera sobie sam.
Zresztą kompletnie zeszlas z tematu na prywatne wycieczki do mnie.
Edytowany przez kropka36 7 maja 2019, 09:54