Temat: otyłe dzieci i matka

Dziś widziałam pewną rodzinkę na wczasach Matka myślę ze waga ze 150 kg i dzieci w wieku jakieś 5 i 8 lat też bardzo otyłe.Moja znajoma stwierdziła że takich rodziców powinno się karać za to że narażają dzieci na przedwczesne choroby lub nawet śmierć.I żeby nie było że są chorzy ,widziałyśmy ich 2 krotnie raz jak wychodzili gdzieś przy okazji wynosząc śmieci(torby z fastfood) myślałyśmy że na spacer .Drugi gdy wracali po około 1-1,5 godziny i nieśli torby żarcia.

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

mysle ze problem jest bardziej złożony.  Pomijam już niezdrowe jedzenie bo każdy chyba wie ze to źle. Ale też takie praktyki ze dziecko musi zjeść posiłek do ostatniego określa  pod groźba kary czy nawet lania.  Nie ważne czy czuje się głodne czy nie, nawet jak mówi ze się już najadlo. Zaburza się w tali sposób naturalne odczucia głodu i sytości,  dziecko przestaje ufać sygnalom własnego organizmu, bo przecież rodzic mówi ze ma zdjęć,  wiec to ze się czuje syte jest nic nie warte. Z czasem przestaje odczuwać głód i sytośc w prawidłowy sposób i zostaje to z nim nawet do końca życia i jest cholernie trudne do zwalczania. Ze zdrowym jedzeniem to można się ogarnąć,  ale jak zjesz 2 razy tyle co potrzebujesz a dalej czujesz się głodny to już wyższa Szkoła jazdy 

Dodatkowo cukier sprawia, że mózg "nie widzi" leptyny, hormonu sytości, a syrop glukozowo-fruktozowy dodatkowo zaburza jego wytwarzanie przez organizm. Ten mechanizm miał sprawić by ludzie przed wiekami jedli jesienią owoce bez opamiętania i obrastali w tłuszczyk na ciężkie czasy zimy.  Przez ostatnie kilka dziesiątków lat mamy wieczne lato i jesień a nie ma okresów niedożywienia, więc kiedy spalić tłuszczu i ludziska tyją na potęgę :)

Cyrica napisał(a):

coconut.charlotte napisał(a):

Oczywiście, to niezdrowe, takie tuczenie dzieci, one wyniosą te nawyki z domu i będzie im ciężko, ale... co was/nas to obchodzi? Nawet jeżeli doprowadzają się do zagrożenia zdrowia, to nie jest nasza sprawa, nie mamy prawa wtrącać się w cudze życie. Sąsiad zdradza żonę? - jego sumienie. Nie możemy w to ingerować.
absolutnie sie z tym zgadzam. Obecnie wpieprzanie się w cudze sprawy i pouczanie wszystkich jak mają zyć osiągneło jakiś chory poziom. Wszelkie komentowanie kiedy nikt nie pytał, bo jak już człowiek coś pokaze w internecie, to oczywiscie jest na tyle publiczny, że można go jebać na funty. Jedzenie w macu jest złe, ba, ostatnio wpadłam na dyskusje, gdzie używanie podpasek jest złe, bo podpaski i tamponu mordują zwierzęta. Wszystko może być złe. Blond włosy moga być złe, bo akurat JA takich nie mam. Jak Ci człowieku latarnia stoi na drodze, to ją omin a nie stój pod nią trzy dni z transparentem by na koniec zerżnąć siekiera ;)

A jak skończyła się sprawa rodziców którzy z kolei zagłodzili dziecko na śmierć, chyba zostali ukarani ? Można zagłodzić i zatuczyć dziecko na śmierć.

Pasek wagi

Nayuri napisał(a):

Matyliano napisał(a):

ja bym zaczęła od obniżenia cen za warzywa,owoce itp. a maksymalnie podwyższyła na słodycze i inne syfy..jak Kowalski ma do wyboru kupienie batona za 1 zł a pietruszki za 19.99/kg, to wybiera to tańsze. 
Tak! Tak! Tak!

W Illinois narzucono kilkunastoprocentowy podatek na slodycze/chipsy/slodzone napoje gazowane/soki. Podatek na warzywa i owoce wynosi bodajze 2 lub 2.5%. Niczego to nie zmienilo niestety.

Pasek wagi

Matyliano napisał(a):

ja bym zaczęła od obniżenia cen za warzywa,owoce itp. a maksymalnie podwyższyła na słodycze i inne syfy..jak Kowalski ma do wyboru kupienie batona za 1 zł a pietruszki za 19.99/kg, to wybiera to tańsze. 

XD 

Kilogram pietruszki wciąż jest tańszy niż kilogram czekolady. 

I poza pietruszką za miliony monet biedny pan Kowalski może wybrać sobie jabłka za 2,5 zł/kg bądź banany 4 zl/kg. 

Nirvanka2016 napisał(a):

maharettt napisał(a):

mysle ze problem jest bardziej złożony.  Pomijam już niezdrowe jedzenie bo każdy chyba wie ze to źle. Ale też takie praktyki ze dziecko musi zjeść posiłek do ostatniego określa  pod groźba kary czy nawet lania.  Nie ważne czy czuje się głodne czy nie, nawet jak mówi ze się już najadlo. Zaburza się w tali sposób naturalne odczucia głodu i sytości,  dziecko przestaje ufać sygnalom własnego organizmu, bo przecież rodzic mówi ze ma zdjęć,  wiec to ze się czuje syte jest nic nie warte. Z czasem przestaje odczuwać głód i sytośc w prawidłowy sposób i zostaje to z nim nawet do końca życia i jest cholernie trudne do zwalczania. Ze zdrowym jedzeniem to można się ogarnąć,  ale jak zjesz 2 razy tyle co potrzebujesz a dalej czujesz się głodny to już wyższa Szkoła jazdy 
Święta prawda. Pamiętam jak mnie mama zmuszała do jedzenia, zawsze mówiłą, ze jak nie zjem to ktoś przyjdzie i mi to zje, w końcu raz nie zdzierżyłam i wyskoczyłam z tekstem, to niech przyjdzie i zje bo ja na pewno nie będę jadła.Teraz jest większa świadomość opieki i pielęgnacji dzieci też pod względem posiłków. My stosujemy prostą zasadę, my decydujemy kiedy i co dziecko je, dziecko decyduje ile zje. Zawsze coś zje choćby 2 łyżeczki kaszki, po prosty, jak zjada mniej to następny posiłek dajemy mu o pół godziny wcześniej, a w trakcie jakiegoś owoca czy chrupkę kukurydzianą (sklad tylko kaszka kukurydziana). Jakoś z głodu nam do tej pory nie umarł, jest idealnie na 50 centylu wagi.
Ja to wymiotowalam z przezarcia a i tak mi wciskali, twierdząc że jak nie zjem to będę marudzić, a ja marudzilam bo się źle czułam od tego żarcia.  

Moje to już większe,  idą do lodówki i mówią co chcą 

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

Nirvanka2016 napisał(a):

maharettt napisał(a):

mysle ze problem jest bardziej złożony.  Pomijam już niezdrowe jedzenie bo każdy chyba wie ze to źle. Ale też takie praktyki ze dziecko musi zjeść posiłek do ostatniego określa  pod groźba kary czy nawet lania.  Nie ważne czy czuje się głodne czy nie, nawet jak mówi ze się już najadlo. Zaburza się w tali sposób naturalne odczucia głodu i sytości,  dziecko przestaje ufać sygnalom własnego organizmu, bo przecież rodzic mówi ze ma zdjęć,  wiec to ze się czuje syte jest nic nie warte. Z czasem przestaje odczuwać głód i sytośc w prawidłowy sposób i zostaje to z nim nawet do końca życia i jest cholernie trudne do zwalczania. Ze zdrowym jedzeniem to można się ogarnąć,  ale jak zjesz 2 razy tyle co potrzebujesz a dalej czujesz się głodny to już wyższa Szkoła jazdy 
Święta prawda. Pamiętam jak mnie mama zmuszała do jedzenia, zawsze mówiłą, ze jak nie zjem to ktoś przyjdzie i mi to zje, w końcu raz nie zdzierżyłam i wyskoczyłam z tekstem, to niech przyjdzie i zje bo ja na pewno nie będę jadła.Teraz jest większa świadomość opieki i pielęgnacji dzieci też pod względem posiłków. My stosujemy prostą zasadę, my decydujemy kiedy i co dziecko je, dziecko decyduje ile zje. Zawsze coś zje choćby 2 łyżeczki kaszki, po prosty, jak zjada mniej to następny posiłek dajemy mu o pół godziny wcześniej, a w trakcie jakiegoś owoca czy chrupkę kukurydzianą (sklad tylko kaszka kukurydziana). Jakoś z głodu nam do tej pory nie umarł, jest idealnie na 50 centylu wagi.
Ja to wymiotowalam z przezarcia a i tak mi wciskali, twierdząc że jak nie zjem to będę marudzić, a ja marudzilam bo się źle czułam od tego żarcia.  Moje to już większe,  idą do lodówki i mówią co chcą 

:0 

Widze, ze nie tylko moja sąsiadka tak traktowala córkę :| jak mozna wpychac jedzenie? Juz abstrahując od przezarcia to przeciez jest to znecanie psychiczne

Widziałam kiedyś - zupełnie nie pamiętam w jakim programie - taki test pani psycholog, która grupie rodziców stosujących metodę "jak nie zjesz to nie odejdziesz od stołu", podała dania, których ci dorośli nie lubili i nakazała im zjeść całą porcję. Dorośli ludzie dłubali w tym jedzeniu jak dzieci, mieli łzy w oczach i odruchy wymiotne. I dopiero wtedy uświadomili sobie, jaką torturę fundują swoim dzieciom. Każdy rodzic od "musisz zjeść bo jak nie..." powinien czegoś takiego doświadczyć.

maharettt napisał(a):

mysle ze problem jest bardziej złożony.  Pomijam już niezdrowe jedzenie bo każdy chyba wie ze to źle. Ale też takie praktyki ze dziecko musi zjeść posiłek do ostatniego określa  pod groźba kary czy nawet lania.  Nie ważne czy czuje się głodne czy nie, nawet jak mówi ze się już najadlo. Zaburza się w tali sposób naturalne odczucia głodu i sytości,  dziecko przestaje ufać sygnalom własnego organizmu, bo przecież rodzic mówi ze ma zdjęć,  wiec to ze się czuje syte jest nic nie warte. Z czasem przestaje odczuwać głód i sytośc w prawidłowy sposób i zostaje to z nim nawet do końca życia i jest cholernie trudne do zwalczania. Ze zdrowym jedzeniem to można się ogarnąć,  ale jak zjesz 2 razy tyle co potrzebujesz a dalej czujesz się głodny to już wyższa Szkoła jazdy 
Masz duzo racji. Moja babcia miala taka chora metode podczas wakacji jak mialam 5lat rodzice wyslali do niej mnie I brata. Kazdy posilek byl wielkosci porcji mojego dziadka, jak sie nie zjadlo to nie bylo mozna odejsc od stolu jej lamenty byly chore. Nigdy juz do niej nie pojechalam bo po pierwsze bylam dobrym dzieckiem I cierpliwym a po tygodniu mnie tak wyprowadzila z rownowagi psychicznej jako 5latke ze nazwalam ja "swinia" co umie do dzis wspomniec (milo ze pamieta), po drugie jak rodzice odebrali mnie od niej ja sama wygladalam jak swinia. Moja mama sie rozplakala I powiedziala, ze nigdy juz mnie na wakacje u nich nie zostawi. Po takich 2 miesiacach nie dosc ze rodzice byli na mnie zli (nie rozumialam czemu, wszystkiego mi zabraniali bo pewnie chcieli mnie odchudzic) to ja bylam ciagle glodna wtedy I faktycznie ten osrodek sytosci padl na leb na szyje, wszystko bylo nie tak przez jakis czas. Wiec jestem zywym przykladem na Twoja teorie

Pasek wagi

Moi rodzice byli zupełną odwrotnością - nigdy przenigdy nie zmuszali nas do jedzenia, ale jedzenie było tylko o ustalonych porach. Moja siostra miała nawet fazę na jedzenie suchego chleba na śniadanie obiad i kolację i też to przeczekali, zero stresu. Ja przez jakiś czas jadłam tylko kaszę rano i potem nic. Też przeczekali bez stresu. Zawsze mogłyśmy zjeść tyle ile nam się chciało. Jak powiedziałam, że już nie chcę, chociażby po jednym ziemniaczku nie było dyskusji ani wyrzutów, ale musiałam siedzieć przy stole aż wszyscy skończą. Nie wyrosłyśmy na niejadki, na chore albo wybredne osoby. Moje dzieci jeszcze za małe, ale widzę po mojej siostrze, że jej trudno zachować taką zimną krew jak moi rodzice. Zawsze każe swoim dzieciom to jeszcze jednego brokuła, to chociaż mięsko. Już sama nie wiem co lepsze. Najgorzej się czułam jak trafiłam do matki mojego byłego, bo ona stosowała jakiś jedzeniowy terror, tzn. gotowała od samego rana ogromne obiady. Jeden wieczór zjadłam u niej, ale chciałam pozwiedzać miasto i wiadomo zjeść coś w knajpkach. W ogóle nie było mowy, ona i tak gotowała. Jak wróciliśmy wieczorem najedzeni, to musieliśmy zjeść jeszcze jej obiad bo dostała histerii, że ona się tak poświęciła a my tego nie chcemy. Nie docierało do niej, że uprzedzaliśmy, że będziemy jeść na mieście.. nic. Strasznie to brała do siebie, jakbyśmy wręcz ją odrzucali nie jedząc tego, jej ciało i krew ;)

Moi rodzice na początku mieli fazę aby mnie karmić na siłę, ale jak kilka razy na nich zwymiotowałam to już odpuścili. I w przedszkolu panie wiedziały, że mam zjeść tylko tyle ile mogę, bo skończy się to katastrofą ;) 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.