- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
14 lipca 2014, 12:12
Szukam osoby, która chciałaby opisać, jak wygląda jej cheat day, tak żeby można było poddać ten dzień analizie i stworzyć na ten temat artykuł dotyczący wad i zalet takiego jednodniowego odstępstwa od diety. Czy jest ktoś chętny?
30 czerwca 2015, 19:05
ja mam troche inne pytanie. co z cheat mealem? a w sumie, to dokładnie grillem. i to tak o 20. mimo, że kolacje mam jeść o 22. co na to poradzić, bo jestem w stanie sobie odmowic fastfooda, słodkiego, ale nie do konca steka i kiełbachy z grilla ;)
30 czerwca 2015, 20:37
ja mam troche inne pytanie. co z cheat mealem? a w sumie, to dokładnie grillem. i to tak o 20. mimo, że kolacje mam jeść o 22. co na to poradzić, bo jestem w stanie sobie odmowic fastfooda, słodkiego, ale nie do konca steka i kiełbachy z grilla ;)
potraktuj tego grilla jako nieco wczesniejsza kolacje (taka troche cheat'owa ) i zjedz sobie na nia ta kielbache czy steJka
wtedy oczywiscie kolacje o 22 juz bym sobie odpuscila
no chyba, ze grillem sie nie najesz, bo zjesz np. tylko symbolicznie pol kielbaski i salatke a do tego chodzisz pozno spac. wtedy cos tam jeszcze mozna przekasic, jezeli mialabys isc spac glodna. mysle jednak ze lepiej najesc sie na tym grillu i zrezygnowac z pozniejszej kolacji
Edytowany przez jablkowa 30 czerwca 2015, 20:39
1 lipca 2015, 12:33
dziękuję bardzo. tak właśnie zrobilam. kiełbaska i kawałek steJka i już później nic.ale mi się fajnie zrobiło :D
13 sierpnia 2015, 18:48
Moim zdaniem cheat day nie jest zły, o ile się jakoś z rozumem to robi.
Ja jak już zaczęłam swój tak nie przestałam do końca dnia, gdzieś o 1 w nocy zjadłam jeszcze przed snem 7batonów i to był mój najgorszy dzień, miałam wrażenie, że umieram.. próbowałam wymusić wymioty!!!!!! tak bardzo się źle czułam. Niestety (albo może i stety) mi się to nie udało. Bulimiczka ze mnie słaba. Uważam, ze raz w tygodniu zjedzenie batonika nie jest złe, jest to nawet chyba mądrzejsze, niż spędzenie całego dnia na takim syfiastym jedzeniu.
Schudłam 15kg, zaczęły się wakacje, grille, lody, gofry, imprezy.. i nie zauważyłam kiedy mi przyszło moje zrzucone (na szczeście tylko) 6kg. Były dni kiedy robiłam sobie cheatday bo i tak zjadłam np. chleb prosto z pieca z masłem.. i uważałam, że to już i tak nie zdrowe. Teraz mam troche więcej rozumu w tej małej główce i lece z powrotem z tą swoją wagą w dół.
Uważajcie, bo wiem po sobie, że cheat day, jezeli sobie go nie zaplanujecie jakoś z głową, to się źle kończy.
Edytowany przez AdriannaEwa 13 sierpnia 2015, 18:53
1 września 2015, 15:22
Ja nie mogę sobie robić cheat day bo mi sie z day robi cały week i potem ciężko wrócić do diety znów :(
14 października 2015, 07:31
U mnie na początku diety był to cheat meal najczęściej niż cheat day, ale teraz, juz po schudnięciu 10 kg ze 2 razy zrobiłam sobie cheat day, tego dnia opychalam się słodyczami, co nie było zbyt mądre, bo się przejadłam tak, że aż mnie brzuch bolał. Więc stwierdziłam, że lepiej raz na jakiś czas zjeść coś słodkiego niż później się na wszystko rzucać.
24 stycznia 2016, 21:20
ja dzis mialam cheat day - rano owsnianka, pozniej kebab, kawalek tortu, pol czekolady i szklanka coli. Pare owocow...:p
Bomba kalorii ale ponoc dobra na rozchulanie metabolizmu... Pod warunkiem, ze to cheat meal/day, a nie week/month :D
Ja ustalilam sobie cheat day raz na miesiac :)
24 stycznia 2016, 21:31
U mnie o wiele lepiej się sprawdza cheat meal... jak powiem sobie, że mogę cały dzień jeść co chcę, to włącza mi się opcja "nażreć się na zapas" i w gruncie rzeczy jem aż nieprzyjemnie za dużo. Kiedy zaś mam świadomość, że to tylko jeden posiłek, to do następnego posiłku wraca rozsądek i zazwyczaj zjadam mniejszą porcję, co by wyrównać. Nie robię sobie jakiegoś konkretnego planu, kiedy taki posiłek ma wypaść: raz na jakiś czas zdarza się sytuacja towarzyska z czymś wyjątkowo pysznym, albo po prostu nabieram na coś wyjątkowej ochoty i nie ma co całe życie z taką ochotą walczyć. Np. teraz mój tata upiekł najlepszą szarlotkę na świecie. Gdyby to był całodniowy cheat, to jest ryzyko, że zjadłabym całą blachę, a tak - 1 kawałek i wszystko pod kontrolą:)
28 stycznia 2016, 20:48
Wtracę się :))) jakiś tzw cheat meal to w/g jakas bzdura. Co za problem wbic ten kawałek ciasta w dzienna dawke kalorii? albo wiekszy obiad czy pizze? Sensowniejsze i na zdrowy rozum jest zrobic sobie faktycznie cheat day - nie liczy sie wtedy kalorii i składu bialka czy wegli. No, ale jak ktoś z takiego dnia robi sobie mega obzarstwo, wrzucajac w siebie co popadnie do tego stopnia, ze potem wymiotuje to sorry. Wszelkie głupie, nierozumne modyfikacje koncza sie jak koncza.