- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 lipca 2023, 14:38
Czy macie podobne objawy lub znacie kogoś kto cierpi na tą przypadłość?
Gwoli wyjaśnienia: Mizofonia to jeden z rodzajów nadwrażliwości na dźwięki. Chory na mizofonię doznaje silnie negatywnej emocjonalnej reakcji w odpowiedzi na określone odgłosy, szczególnie te wydawane przez innych ludzi, jak np.: głośny oddech, chrapanie, mlaskanie, pociąganie nosem, chrząkanie itp. Reakcję tę opisuje się często jako niemożliwą do opanowania mieszaninę złości i lęku, połączoną z psychicznymi i somatycznymi objawami reakcji walki i ucieczki.
Ja odkryłam u siebie mizofonię gdy poznałam swojego pierwszego chłopaka. Cierpiał on na nerwicę natręctw (nie zdiagnozowaną i nawet nie przyjmował do wiadomości, że coś mu dolega). Notorycznie mlaskał (ocierał wargi o zęby i wydawał taki głośny mlask) oraz kręcił na palec kępki włosów. To drugie robił nawet podczas prowadzenia samochodu oraz przez sen! Najgorsze było to, że on twierdził, że tylko ja to słyszę/widzę i to ze mną jest coś nie tak. Prawda była taka, że oboje się nakręcaliśmy w tej spirali.
Odkąd z nim nie jestem w końcu żyję we względnym spokoju. W moim najbliższym otoczeniu nie ma osób które wydawałyby dziwne, jednostajne dźwięki lub powtarzające się gesty. Odkąd nie dojeżdżam do pracy autobusem nie jestem też narażona na odgłosy wśród pasażerów.
24 lipca 2023, 11:42
Chyba trochę mam, ponieważ jak na stołówce w pracy ktoś za mną siedział i podczas jedzenia mlaskał, rozmawiał przez telefon w swoim ojczystym języku, łyżeczką wyskrobywał uparcie jogurt z kartonika lub szeleścił papierkiem, dostawałam po czasie bólu brzucha, bardzo mnie to wkurzało, o ile trwało dłużej niż wynosił próg mojej tolerancji, bo też bez przesady - przez krótką chwilę jestem w stanie znieść drażniące mnie dźwięki, ale jeżeli to trwa długo - to TAK, wkurza mnie to niesamowicie, łącznie z chrapaniem mojego faceta.
Nie wiem, czy jest to objaw typowej mizofonii, ale drażni mnie np. ujadliwe i notoryczne szczekanie psa za oknem, dźwięk kosiarki, młodzież przechodząca przed moim oknem w czasie powrotu ze szkoły i inne. Tylko że ja należę do osób, które mają małą tolerancję na dużą ilość bodźców i jeżeli np. jestem niewyspana, w jakimś stopniu źle się czuję, to dodatkowe bodźce (nieważne czy dźwiękowe czy inne, np. silne i ostre światło) potrafią mnie po prostu wymęczyć, ale to już nie jest mizofonią.
...
Edit: przypomniało mi się, że osoby z autyzmem cierpią czasem na silną nadwrażliwość na dźwięki.
Edytowany przez Naturalna! 24 lipca 2023, 11:45
24 lipca 2023, 14:15
kazdy ma jakies dzwieki ktorych nie lubi i go irytuja, ale pewnie nie kazdy od razu jest mizofonem.
Ja nie cierpie lasek ktore smieja sie w pewien charakterystyczny glosny sposob - od razu mam ochote sie odwinac. Mam jedna taka w biurze, slychac jej rechot z drugiego konca biura. I wrzeszczacych bez sensu dzieci - coraz czesciej widze ze dzieci nie potrafia sie ze soba komunikowac inaczej niz wrzaskiem, nawet w malej grupie.
24 lipca 2023, 15:29
Jestem w spektrum i mam zdiagnozowaną mizofonię.
Jeśli podejrzewasz że możesz ją mieć to najlepiej udać się do specjalisty, nie da się nikogo zdiagnozować przez internet. Dodam tylko że jest różnica między irytowaniem się powtarzającymi się dzwiękami a mizofonią. Jeśli wkurza kogoś pstrykanie długopisem albo kapaniem wody z kranu to jest normalne, ale jeśli czujesz fizyczną potrzebę ucieczki albo wyjątkową agresję bo ktoś przy je (normalnie, nawet nie musi to być głośne) to już raczej podstawy żeby obstawić zaburzenie.
Mizofonia to nie jest fajna rzecz, przeszkadza w funkcjonowanie wśród ludzi. ja nie potrafią wyjść z domu bez słuchawek albo loop, nawet w kinie muszę się izolować o wspólnym jedzeniu z rodziną nie wspominając...
24 lipca 2023, 16:01
Ja nie muszę się diagnozować, bo wiem, że cierpię na mizofonię. Nie wychodzę z domu bez słuchawek. Nie wsiądę do komunikacji publicznej bez słuchawek. Chce mi się wymiotować, jak ktoś obok mnie żuje gumę, głośno przełyka, mlaszcze albo coś mu stuka w stawach skroniowo-zuchwowych. Bardzo denerwuje mnie też stukanie sztućcami, strzelanie kośćmi w palcach, notyfikacje z telefonu czy komputera. Obawiam się, że kiedyś wreszcie obrzygam kogoś, kto wydaje nieprzyjemne dla mnie dźwięki.
Unikam wielu sytuacji, rzadko chodzę do biura. No i te słuchawki zawsze ze mną.
24 lipca 2023, 16:12
Czy macie podobne objawy lub znacie kogoś kto cierpi na tą przypadłość?
Gwoli wyjaśnienia: Mizofonia to jeden z rodzajów nadwrażliwości na dźwięki. Chory na mizofonię doznaje silnie negatywnej emocjonalnej reakcji w odpowiedzi na określone odgłosy, szczególnie te wydawane przez innych ludzi, jak np.: głośny oddech, chrapanie, mlaskanie, pociąganie nosem, chrząkanie itp. Reakcję tę opisuje się często jako niemożliwą do opanowania mieszaninę złości i lęku, połączoną z psychicznymi i somatycznymi objawami reakcji walki i ucieczki.
Ja odkryłam u siebie mizofonię gdy poznałam swojego pierwszego chłopaka. Cierpiał on na nerwicę natręctw (nie zdiagnozowaną i nawet nie przyjmował do wiadomości, że coś mu dolega). Notorycznie mlaskał (ocierał wargi o zęby i wydawał taki głośny mlask) oraz kręcił na palec kępki włosów. To drugie robił nawet podczas prowadzenia samochodu oraz przez sen! Najgorsze było to, że on twierdził, że tylko ja to słyszę/widzę i to ze mną jest coś nie tak. Prawda była taka, że oboje się nakręcaliśmy w tej spirali.
Odkąd z nim nie jestem w końcu żyję we względnym spokoju. W moim najbliższym otoczeniu nie ma osób które wydawałyby dziwne, jednostajne dźwięki lub powtarzające się gesty. Odkąd nie dojeżdżam do pracy autobusem nie jestem też narażona na odgłosy wśród pasażerów.
Mizofonia, integracja sensoryczna, nadwrażliwość... Tak naprawdę każdy z nas ma limit wytrzymałości zależny od humoru, zmęczenia, przyzwyczajenia przede wszystkim.
Mnie bolą dźwięki poprostu, denerwują, po długim czasie poza domem, cisza jestem przebodzcowana, zmęczona, rozdrażniła, boli mnie głowa, oczy, kręci siew głowie nieraz, nie mogę się skupić. Tylko, że u mnie to kwestia tego, że my rączej w ciszy przebywamy większość czasu, sami ze sobą lub odpoczywamy po gościach, wyjazdach etc. Jeśli tego odpoczynku nie ma to jest kiepsko. Nie mniej jednak, to kwestią przyczyczajenia i wygody przede wszystkim.
Oczywosvie byłabym zdiagnozowana w kilku różnych aspektach, bo jestem samotnikiem, introwertykiem lubiącym być w domu, samym. Dlatego nie wierzę, nie lubię tych diagnoz, a w dzisiejszych czasach wszystko idzie pod diagnozę.
wssystko jest denerwujące, ale tolerujemy to do jakiegoś czasu, progu, w zależności od zmęczenia. Głównym czynnikiem, który reguluje nasz prog cierpliwości jest właśnie odpoczynek i nasze ogólne życie. Będąc zmartwionym problemami wszystko słyszymy, czujemy bardziej i szybciej mamy dosyć.
24 lipca 2023, 16:21
Normalnie nie, nie lubie ciszy, np. zawsze lepiej mi się uczyło w kawiarnianym gwarze, niż w bibliotece. Ale jak kogoś nie lubię, to nagle mam słuch jak nietoperz i mnie denerwuje nawet to jak dana osoba oddycha, siedząc na drugim końcu pokoju.
24 lipca 2023, 21:01
Nie wiem, czy mam mizofonię.
Niektóre odgłosy faktycznie są wkurzające, np. wspomniane tu pociąganie nosem i chrapanie. Również jazgotliwy rodzaj szczekania małych psów potrafi wkurzać. Tylko, czy irytowanie się na to można już uznać za chorobę? Trzeba by pójść na diagnozę.
25 lipca 2023, 07:26
Chyba trochę mam, ponieważ jak na stołówce w pracy ktoś za mną siedział i podczas jedzenia mlaskał, rozmawiał przez telefon w swoim ojczystym języku, łyżeczką wyskrobywał uparcie jogurt z kartonika lub szeleścił papierkiem, dostawałam po czasie bólu brzucha, bardzo mnie to wkurzało, o ile trwało dłużej niż wynosił próg mojej tolerancji, bo też bez przesady - przez krótką chwilę jestem w stanie znieść drażniące mnie dźwięki, ale jeżeli to trwa długo - to TAK, wkurza mnie to niesamowicie, łącznie z chrapaniem mojego faceta.
Nie wiem, czy jest to objaw typowej mizofonii, ale drażni mnie np. ujadliwe i notoryczne szczekanie psa za oknem, dźwięk kosiarki, młodzież przechodząca przed moim oknem w czasie powrotu ze szkoły i inne. Tylko że ja należę do osób, które mają małą tolerancję na dużą ilość bodźców i jeżeli np. jestem niewyspana, w jakimś stopniu źle się czuję, to dodatkowe bodźce (nieważne czy dźwiękowe czy inne, np. silne i ostre światło) potrafią mnie po prostu wymęczyć, ale to już nie jest mizofonią.
...
Edit: przypomniało mi się, że osoby z autyzmem cierpią czasem na silną nadwrażliwość na dźwięki.
Ale to niekoniecznie jest mizofonia a uogólniona nadwrażliwość sensoryczna. Moja córka jest w spektrum i na przykład nie zje arbuza bo jest smaczny ale ma dziwną konsystencję i nie jest w stanie go przełknąć. Sok jest już ok. Nie da rady nosić spiętych włosów bo ją to aż boli. A dźwięki słyszy bardzo głośno i przeważają wysokie tony. Całym ciałem odbiera świat odmiennie. To typowe dla autystów a ja długo uczyłam się to rozumieć.
Edytowany przez Tojotka 25 lipca 2023, 07:29