Temat: Bezdzietność z wyboru

Czy któraś z was określa się jako bezdzietna z wyboru? Bierzecie pod uwagę, że jeszcze może wam się zmienić czy na ten moment jesteście w 100% pewne tej decyzji? Czy wasi bliscy mieli/mają jakieś "ale" do waszego wyboru?

Albo może jest tu ktoś kto ma dzieci, ale gdyby miał dziś podjąć jeszcze raz decyzję o rodzicielstwie to zdecydowałby inaczej?

BrokatowyGil napisał(a):

ruda.lisiczka napisał(a):

nataliu napisał(a):

Czy któraś z was określa się jako bezdzietna z wyboru? Bierzecie pod uwagę, że jeszcze może wam się zmienić czy na ten moment jesteście w 100% pewne tej decyzji? Czy wasi bliscy mieli/mają jakieś "ale" do waszego wyboru?

Albo może jest tu ktoś kto ma dzieci, ale gdyby miał dziś podjąć jeszcze raz decyzję o rodzicielstwie to zdecydowałby inaczej?

A tak na marginesie, nie oczekiwałabym, że ktoś Ci tu odpowie, że żałuje rodzicielstwa. Mało kto się do tego przyznać otwarcie. Jest grupa na FB, gdzie rodzice anonimowo piszą jak jest, że żałują, że nie tego się spodziewali itp.

Zawsze mnie to dziwiło. To ten sam gatunek ludzi, który bierze zwierzę i je porzuca w lesie, bo "piesek za dużo szczeka". Na macierzyństwo trzeba mieć przygotowany cały "biznesplan" na minimum 18 lat, a nawet na całe życie. To jest ogromne wyzwanie, ogromna zmiana. Jak dla mnie to rodzicielstwo powinno być "na wniosek", który by musiał by być pozytywnie rozpatrzony, a przed rodzicielstwem roczna szkoła (zmywanie kupy i wymiocin, radio z płaczem dziecka włączające się losowo w nocy itp itd ;)

Muszę się zgodzić w 100% 

Niektóre osoby nie nadają się na rodziców i jeśli ktoś dziecka nie chce, powinien zrobić wszystko żeby go nie mieć. A ci, którzy dzieci chcą mieć, niech to przemyślą porządnie.

Jak kogoś może zaskoczyć bycie rodzicem? Zanim zaszłam w ciążę, nie miałam w okół siebie znajomych ani w rodzinie nikogo z małymi dziećmi. Dopiero gdy urodziłam, znajomi i kuzynki zaczęły zachodzić w ciążę. I nic mnie w macierzyństwie nie zaskoczyło... są ciężkie momenty, wiele nieprzespanych nocy, trzeba dzień inaczej zorganizować, dopasować pod dziecko. Co w tym zaskakującego? A i pięknych momentów jest (u nas) jeszcze więcej. Za to wzruszanie własnym dzieckiem jest dużo silniejsze i wspanialsze niż sobie to wyobrażałam :) Dzieci, które spotykałam gdzieś po drodze mnie nie wzruszaly, ale własne to co innego. 

Osoby, które robią sobie dzieci i o nie nie dbają, bo im się odwidziało, powinny być karane. Biedny nowy człowiek został przez ich widzimisię wydany na świat i ma przez nich cierpieć? No nie... brak wyobraźni to nie wymówka i takim rodzicom nie współczuję. 

ja nigdy nie chciałam mieć dzieci, nigdy się nimi nie zachwycałam, nie lubiłam zajmować się młodszym kuzynostwem , wózki z niemowlakami omijałam szerokim lukiem, 

zmienilam zdanie w wieku 23 lat kiedy poznałam męża , wtedy stwierdziłam że to ten facet i  chce z nim założyć rodzinę, miec dzieci , oczywiście wszystko po kolei czyli studia, praca, mieszkanie itd i urodziłam w wieku 30 lat, drugi raz też bym się zdecydowała 

BrokatowyGil napisał(a):

..Asha.. napisał(a):

BrokatowyGil napisał(a):

Berchen napisał(a):

BrokatowyGil napisał(a):

ruda.lisiczka napisał(a):

nataliu napisał(a):

Czy któraś z was określa się jako bezdzietna z wyboru? Bierzecie pod uwagę, że jeszcze może wam się zmienić czy na ten moment jesteście w 100% pewne tej decyzji? Czy wasi bliscy mieli/mają jakieś "ale" do waszego wyboru?

Albo może jest tu ktoś kto ma dzieci, ale gdyby miał dziś podjąć jeszcze raz decyzję o rodzicielstwie to zdecydowałby inaczej?

A tak na marginesie, nie oczekiwałabym, że ktoś Ci tu odpowie, że żałuje rodzicielstwa. Mało kto się do tego przyznać otwarcie. Jest grupa na FB, gdzie rodzice anonimowo piszą jak jest, że żałują, że nie tego się spodziewali itp.

Zawsze mnie to dziwiło. To ten sam gatunek ludzi, który bierze zwierzę i je porzuca w lesie, bo "piesek za dużo szczeka". Na macierzyństwo trzeba mieć przygotowany cały "biznesplan" na minimum 18 lat, a nawet na całe życie. To jest ogromne wyzwanie, ogromna zmiana. Jak dla mnie to rodzicielstwo powinno być "na wniosek", który by musiał by być pozytywnie rozpatrzony, a przed rodzicielstwem roczna szkoła (zmywanie kupy i wymiocin, radio z płaczem dziecka włączające się losowo w nocy itp itd ;)

jeszcze nie wiesz ze zycia nigdy nie dasz rady zaplanowac na 100% napisac " biznes planu", bo los moze z niego zakpic. 

Jak ze wszystkim. Przygotowć się trzeba, to obowiązek. Zadać sobie kilka ważnych pytań i pomyśleć racjonalnie. Na rzeczy od nas niezależne nie mamy wpływu. 

chodzi o to, że możesz sobie zaplanować, mieć plany a sama zareagujesz tak jak nie będziesz  sobie zdawała sprawy. Często z tego wynika zawod macierzyństwem, z tego, że ktoś nie był w stanie przewidzieć tego jak będzie się z tym czuł

Czy TY musisz się pojawiać WSZĘDZIE? I pisać te swoje "mądrości"?

Zawód WYNIKA Z TEGO, że ktoś SIEBIE NIE ZNA lub podchodzi do tematu bez wcześniejszego zaangażowania. Kiedy siebie znamy? Niektórzy wcześniej, niektórzy później, inni się uczą całe życie. Optymalny czas to myślę koło 30stki, po 30stce. Wtedy człowiek jest już ukształtowany. Wcześniej to czas, kiedy dziecko, które skończyło swoje dzieciństwo raptem ma zostać rodzicem. Niektórzy się w tym odnajdą, owszem.

upadłaś na głowę? Odpowiadam normalnie na normalny temat a Ty jak zwykle atakujesz. Wesołych świąt Keyma

BrokatowyGil napisał(a):

ruda.lisiczka napisał(a):

nataliu napisał(a):

Czy któraś z was określa się jako bezdzietna z wyboru? Bierzecie pod uwagę, że jeszcze może wam się zmienić czy na ten moment jesteście w 100% pewne tej decyzji? Czy wasi bliscy mieli/mają jakieś "ale" do waszego wyboru?

Albo może jest tu ktoś kto ma dzieci, ale gdyby miał dziś podjąć jeszcze raz decyzję o rodzicielstwie to zdecydowałby inaczej?

A tak na marginesie, nie oczekiwałabym, że ktoś Ci tu odpowie, że żałuje rodzicielstwa. Mało kto się do tego przyznać otwarcie. Jest grupa na FB, gdzie rodzice anonimowo piszą jak jest, że żałują, że nie tego się spodziewali itp.

Zawsze mnie to dziwiło. To ten sam gatunek ludzi, który bierze zwierzę i je porzuca w lesie, bo "piesek za dużo szczeka". Na macierzyństwo trzeba mieć przygotowany cały "biznesplan" na minimum 18 lat, a nawet na całe życie. To jest ogromne wyzwanie, ogromna zmiana. Jak dla mnie to rodzicielstwo powinno być "na wniosek", który by musiał by być pozytywnie rozpatrzony, a przed rodzicielstwem roczna szkoła (zmywanie kupy i wymiocin, radio z płaczem dziecka włączające się losowo w nocy itp itd ;)

rodzicielstwo  nie wymaga biznesplanu i nauki w zakresie podcierania tyłka  tylko stabilności, dojrzałości emocjonalnej , osobowości wolnej od zaburzeń oraz zdolności do bezinteresownej,  bezwarunkowej miłości i akceptacji , umiejętności dawania siebie innym bez poczucia straty czy poświęcenia swojego własnego czasu czy własnych potrzeb, bo nie oszukujemy się na początku rodzicielstwa wszystkie  potrzeby dziecka są na 1 miejscu 

.nonszalancja. napisał(a):

BrokatowyGil napisał(a):

ruda.lisiczka napisał(a):

nataliu napisał(a):

Czy któraś z was określa się jako bezdzietna z wyboru? Bierzecie pod uwagę, że jeszcze może wam się zmienić czy na ten moment jesteście w 100% pewne tej decyzji? Czy wasi bliscy mieli/mają jakieś "ale" do waszego wyboru?

Albo może jest tu ktoś kto ma dzieci, ale gdyby miał dziś podjąć jeszcze raz decyzję o rodzicielstwie to zdecydowałby inaczej?

A tak na marginesie, nie oczekiwałabym, że ktoś Ci tu odpowie, że żałuje rodzicielstwa. Mało kto się do tego przyznać otwarcie. Jest grupa na FB, gdzie rodzice anonimowo piszą jak jest, że żałują, że nie tego się spodziewali itp.

Zawsze mnie to dziwiło. To ten sam gatunek ludzi, który bierze zwierzę i je porzuca w lesie, bo "piesek za dużo szczeka". Na macierzyństwo trzeba mieć przygotowany cały "biznesplan" na minimum 18 lat, a nawet na całe życie. To jest ogromne wyzwanie, ogromna zmiana. Jak dla mnie to rodzicielstwo powinno być "na wniosek", który by musiał by być pozytywnie rozpatrzony, a przed rodzicielstwem roczna szkoła (zmywanie kupy i wymiocin, radio z płaczem dziecka włączające się losowo w nocy itp itd ;)

rodzicielstwo  nie wymaga biznesplanu i nauki w zakresie podcierania tyłka  tylko stabilności, dojrzałości emocjonalnej , osobowości wolnej od zaburzeń oraz zdolności do bezinteresownej,  bezwarunkowej miłości i akceptacji , umiejętności dawania siebie innym bez poczucia straty czy poświęcenia swojego własnego czasu czy własnych potrzeb, bo nie oszukujemy się na początku rodzicielstwa wszystkie  potrzeby dziecka są na 1 miejscu 

Pięknie i mądrze napisane. Ale wyobraź sobie ile młodych ludzi się z tym utożsamia? Teraz to jest raczej ten biznesplan, o którym wspomniałam. Albo w ogóle NO biznesplan i NO reszta, po prostu Plan "dziecko". 

Obecna polityka sprzyja dawaniu biednym umysłowo i biednym w ogóle. 500, czy 800 plus. Rząd się zmienił i to zostaje.

nataliu napisał(a):

ruda.lisiczka napisał(a):

nataliu napisał(a):

Czy któraś z was określa się jako bezdzietna z wyboru? Bierzecie pod uwagę, że jeszcze może wam się zmienić czy na ten moment jesteście w 100% pewne tej decyzji? Czy wasi bliscy mieli/mają jakieś "ale" do waszego wyboru?

Albo może jest tu ktoś kto ma dzieci, ale gdyby miał dziś podjąć jeszcze raz decyzję o rodzicielstwie to zdecydowałby inaczej?

A tak na marginesie, nie oczekiwałabym, że ktoś Ci tu odpowie, że żałuje rodzicielstwa. Mało kto się do tego przyznać otwarcie. Jest grupa na FB, gdzie rodzice anonimowo piszą jak jest, że żałują, że nie tego się spodziewali itp.

Nie przyzna się to się nie przyzna, nic na siłę. Wiele historii przeczytałam na tym fanpage Żałuję rodzicielstwa. I wiele obaw, które mam tam się potwierdziło. Ale wiadomo, że każda historia jest inna.

Dlaczego żałujesz rodzicielstwa?  Ja też bym nie raz swoje dzieci w kosmos wystrzeliła. Ale nie wyobrażam sobie żeby ich nie było mimo iż nie jest pięknie 

Pasek wagi

BrokatowyGil napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

BrokatowyGil napisał(a):

ruda.lisiczka napisał(a):

nataliu napisał(a):

Czy któraś z was określa się jako bezdzietna z wyboru? Bierzecie pod uwagę, że jeszcze może wam się zmienić czy na ten moment jesteście w 100% pewne tej decyzji? Czy wasi bliscy mieli/mają jakieś "ale" do waszego wyboru?

Albo może jest tu ktoś kto ma dzieci, ale gdyby miał dziś podjąć jeszcze raz decyzję o rodzicielstwie to zdecydowałby inaczej?

A tak na marginesie, nie oczekiwałabym, że ktoś Ci tu odpowie, że żałuje rodzicielstwa. Mało kto się do tego przyznać otwarcie. Jest grupa na FB, gdzie rodzice anonimowo piszą jak jest, że żałują, że nie tego się spodziewali itp.

Zawsze mnie to dziwiło. To ten sam gatunek ludzi, który bierze zwierzę i je porzuca w lesie, bo "piesek za dużo szczeka". Na macierzyństwo trzeba mieć przygotowany cały "biznesplan" na minimum 18 lat, a nawet na całe życie. To jest ogromne wyzwanie, ogromna zmiana. Jak dla mnie to rodzicielstwo powinno być "na wniosek", który by musiał by być pozytywnie rozpatrzony, a przed rodzicielstwem roczna szkoła (zmywanie kupy i wymiocin, radio z płaczem dziecka włączające się losowo w nocy itp itd ;)

rodzicielstwo  nie wymaga biznesplanu i nauki w zakresie podcierania tyłka  tylko stabilności, dojrzałości emocjonalnej , osobowości wolnej od zaburzeń oraz zdolności do bezinteresownej,  bezwarunkowej miłości i akceptacji , umiejętności dawania siebie innym bez poczucia straty czy poświęcenia swojego własnego czasu czy własnych potrzeb, bo nie oszukujemy się na początku rodzicielstwa wszystkie  potrzeby dziecka są na 1 miejscu 

Pięknie i mądrze napisane. Ale wyobraź sobie ile młodych ludzi się z tym utożsamia? Teraz to jest raczej ten biznesplan, o którym wspomniałam. Albo w ogóle NO biznesplan i NO reszta, po prostu Plan "dziecko". 

Obecna polityka sprzyja dawaniu biednym umysłowo i biednym w ogóle. 500, czy 800 plus. Rząd się zmienił i to zostaje.

500+ akurat dostaje kazdy biedny czy bogaty, nie są to na tyle duże pieniądze żeby ludzie nagle rezygnowali z pracy lub jej nie podejmowali 

problemem jest nagromadzenie i kumulacja różnych  świadczeń: np. 500+ i bony żywnościowe, dopłaty do obiadów dla szkolnych dzieci, doplaty do mieszkania, alimenty z funduszu , różne zasiłki 

w sumie można zebrać tyle co jedna  pensja , więc po co iść do pracy , 

BrokatowyGil napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

BrokatowyGil napisał(a):

ruda.lisiczka napisał(a):

nataliu napisał(a):

Czy któraś z was określa się jako bezdzietna z wyboru? Bierzecie pod uwagę, że jeszcze może wam się zmienić czy na ten moment jesteście w 100% pewne tej decyzji? Czy wasi bliscy mieli/mają jakieś "ale" do waszego wyboru?

Albo może jest tu ktoś kto ma dzieci, ale gdyby miał dziś podjąć jeszcze raz decyzję o rodzicielstwie to zdecydowałby inaczej?

A tak na marginesie, nie oczekiwałabym, że ktoś Ci tu odpowie, że żałuje rodzicielstwa. Mało kto się do tego przyznać otwarcie. Jest grupa na FB, gdzie rodzice anonimowo piszą jak jest, że żałują, że nie tego się spodziewali itp.

Zawsze mnie to dziwiło. To ten sam gatunek ludzi, który bierze zwierzę i je porzuca w lesie, bo "piesek za dużo szczeka". Na macierzyństwo trzeba mieć przygotowany cały "biznesplan" na minimum 18 lat, a nawet na całe życie. To jest ogromne wyzwanie, ogromna zmiana. Jak dla mnie to rodzicielstwo powinno być "na wniosek", który by musiał by być pozytywnie rozpatrzony, a przed rodzicielstwem roczna szkoła (zmywanie kupy i wymiocin, radio z płaczem dziecka włączające się losowo w nocy itp itd ;)

rodzicielstwo  nie wymaga biznesplanu i nauki w zakresie podcierania tyłka  tylko stabilności, dojrzałości emocjonalnej , osobowości wolnej od zaburzeń oraz zdolności do bezinteresownej,  bezwarunkowej miłości i akceptacji , umiejętności dawania siebie innym bez poczucia straty czy poświęcenia swojego własnego czasu czy własnych potrzeb, bo nie oszukujemy się na początku rodzicielstwa wszystkie  potrzeby dziecka są na 1 miejscu 

Pięknie i mądrze napisane. Ale wyobraź sobie ile młodych ludzi się z tym utożsamia? Teraz to jest raczej ten biznesplan, o którym wspomniałam. Albo w ogóle NO biznesplan i NO reszta, po prostu Plan "dziecko". 

Obecna polityka sprzyja dawaniu biednym umysłowo i biednym w ogóle. 500, czy 800 plus. Rząd się zmienił i to zostaje.

Przecież 500 plus jest zawsze, a patologii która nie pracuje jest naprawdę mało. Zresztą już wolę ich finansować niż jakby mieli robić bałagan, kraść itd. 

mamazabki napisał(a):

nataliu napisał(a):

ruda.lisiczka napisał(a):

nataliu napisał(a):

Czy któraś z was określa się jako bezdzietna z wyboru? Bierzecie pod uwagę, że jeszcze może wam się zmienić czy na ten moment jesteście w 100% pewne tej decyzji? Czy wasi bliscy mieli/mają jakieś "ale" do waszego wyboru?

Albo może jest tu ktoś kto ma dzieci, ale gdyby miał dziś podjąć jeszcze raz decyzję o rodzicielstwie to zdecydowałby inaczej?

A tak na marginesie, nie oczekiwałabym, że ktoś Ci tu odpowie, że żałuje rodzicielstwa. Mało kto się do tego przyznać otwarcie. Jest grupa na FB, gdzie rodzice anonimowo piszą jak jest, że żałują, że nie tego się spodziewali itp.

Nie przyzna się to się nie przyzna, nic na siłę. Wiele historii przeczytałam na tym fanpage Żałuję rodzicielstwa. I wiele obaw, które mam tam się potwierdziło. Ale wiadomo, że każda historia jest inna.

Dlaczego żałujesz rodzicielstwa?  Ja też bym nie raz swoje dzieci w kosmos wystrzeliła. Ale nie wyobrażam sobie żeby ich nie było mimo iż nie jest pięknie 

Nie żałuję, nie jestem matką. Mam wiele obaw przed posiadaniem dzieci (raczej pozostanę bezdzietna) i w tych historiach z fb one się potwierdzają. 

.nonszalancja. napisał(a):

BrokatowyGil napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

BrokatowyGil napisał(a):

ruda.lisiczka napisał(a):

nataliu napisał(a):

Czy któraś z was określa się jako bezdzietna z wyboru? Bierzecie pod uwagę, że jeszcze może wam się zmienić czy na ten moment jesteście w 100% pewne tej decyzji? Czy wasi bliscy mieli/mają jakieś "ale" do waszego wyboru?

Albo może jest tu ktoś kto ma dzieci, ale gdyby miał dziś podjąć jeszcze raz decyzję o rodzicielstwie to zdecydowałby inaczej?

A tak na marginesie, nie oczekiwałabym, że ktoś Ci tu odpowie, że żałuje rodzicielstwa. Mało kto się do tego przyznać otwarcie. Jest grupa na FB, gdzie rodzice anonimowo piszą jak jest, że żałują, że nie tego się spodziewali itp.

Zawsze mnie to dziwiło. To ten sam gatunek ludzi, który bierze zwierzę i je porzuca w lesie, bo "piesek za dużo szczeka". Na macierzyństwo trzeba mieć przygotowany cały "biznesplan" na minimum 18 lat, a nawet na całe życie. To jest ogromne wyzwanie, ogromna zmiana. Jak dla mnie to rodzicielstwo powinno być "na wniosek", który by musiał by być pozytywnie rozpatrzony, a przed rodzicielstwem roczna szkoła (zmywanie kupy i wymiocin, radio z płaczem dziecka włączające się losowo w nocy itp itd ;)

rodzicielstwo  nie wymaga biznesplanu i nauki w zakresie podcierania tyłka  tylko stabilności, dojrzałości emocjonalnej , osobowości wolnej od zaburzeń oraz zdolności do bezinteresownej,  bezwarunkowej miłości i akceptacji , umiejętności dawania siebie innym bez poczucia straty czy poświęcenia swojego własnego czasu czy własnych potrzeb, bo nie oszukujemy się na początku rodzicielstwa wszystkie  potrzeby dziecka są na 1 miejscu 

Pięknie i mądrze napisane. Ale wyobraź sobie ile młodych ludzi się z tym utożsamia? Teraz to jest raczej ten biznesplan, o którym wspomniałam. Albo w ogóle NO biznesplan i NO reszta, po prostu Plan "dziecko". 

Obecna polityka sprzyja dawaniu biednym umysłowo i biednym w ogóle. 500, czy 800 plus. Rząd się zmienił i to zostaje.

500+ akurat dostaje kazdy biedny czy bogaty, nie są to na tyle duże pieniądze żeby ludzie nagle rezygnowali z pracy lub jej nie podejmowali 

problemem jest nagromadzenie i kumulacja różnych  świadczeń: np. 500+ i bony żywnościowe, dopłaty do obiadów dla szkolnych dzieci, doplaty do mieszkania, alimenty z funduszu , różne zasiłki 

w sumie można zebrać tyle co jedna  pensja , więc po co iść do pracy , 

Nie wiem ile to jest świadczeń i kto je dostaje. Wiem, że to jest całkiem sporo. 




© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.