- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 stycznia 2025, 19:32
Chodzi mi o odpowiedzi takich osób "trochę chodzę do kościoła, trochę nie".
31 stycznia 2025, 10:29
Chodzi mi o odpowiedzi takich osób "trochę chodzę do kościoła, trochę nie".
do mnie sam wlazł. Na ogłoszeniach podał datę na dziś, przyszedł 30 grudnia. Zobaczył że choruje, bo miałam urządzenie podłączone, głupio mu się zrobiło, pomodlił się i poszedł. Te kolędy to taki debilizm że głowa boli.
31 stycznia 2025, 10:30
Ja w sumie może i bym przyjęła ale ksiądz postanowił nas olać a w szczególności mojego męża. Wiele lat czekał na niego, ale w końcu i on odpuścił.
A w sumie po co Ci ta wiedza ? ?
Nie wiem. Jestem ciekawa. Jakoś się o tym nie rozmawia. A mam nowe mieszkanie i chciałam, żeby je ksiądz poświęcił. Raz, że nie miałam akcesoriów, dwa, że w pepco nie ma gadżetów dla księdza, trzy, że już naprawdę nie miałam kasy w styczniu, a trzeba mu dać te 100 zł.
nie trzeba mu nic dawać, ja od 5 lat nie dawałam.
31 stycznia 2025, 12:48
Pamiętam kolędy z dziecinstwa. Cześć domowników się chowała 🤣 a ksiądz robił przepytywanki mamie, że po rozwodzie,serio te pytania jpdle. Mnie oczywiście z jakiegoś pacierza i sprawdzanie zeszytu od religii. Potem brał kopertę i wszyscy mogli odetchnąć z ulgą.
Ale okazało się że w tym roku u mojej szwagierki był ksiądz (młody) i stosował takie same metody. Wypytywał o różne sprawy nawet na pograniczu i tymnosci. Był zdziwiony gdy szwagierka na pytanie to czy boi się śmierci odpowiedziała że nie. Wypytywał o dzieci i czy są po ślubie, oczywiście nie są.Ogólnie była potem zła że pozwoliła mu na taką bezczelność.
Edytowany przez Noir_Madame 31 stycznia 2025, 12:48
31 stycznia 2025, 17:01
Nie. Od kiedy mam swoją chatę (czyli od 2010 roku), to księdza nie przyjmuję. W domu rodzinnym się przyjmowało i ja to kojarzę nie jako coś pozytywnego, tylko jako tramę :P Spytki jak na policji, tylko lampki świecącej po oczach brakowało. Za czasów szkolnych sprawdzanie zeszytu i wypytywanie czy się chodzi do kościoła. Na odpowiedź że tak, głupie teksty, że "a ja cie nie widziałem" jakby niby kojarzył całe miasto 50k mieszkańców. Jako dziecko wspominam te wizyty źle. W szczególności nie lubiłam jak przychodził proboszcz, bo on był mega taki surowy i patrzący spod byka. Jak przychodzili młodzi księża, to nawet spoko. Ale ja sama w dorosłym życiu "na swoim" nie przyjmuję a też fakt, że od lat nie po drodze mi ani z kościołem ani z wiarą samą w sobie.
piątek, 19:11
hmmm współczuję doświadczeń ;) nigdy mnie żaden ksiądz z niczego nie przepytywał ani nie sprawdzał zeszytów :)
w covidzie nie przyjmowałam bo jakoś się nie składało, w tamtym roku był u nas a w tym roku nie był ale dlatego, że akurat w tamtym terminie wyjechaliśmy 🤷♀️