Temat: Przyjmujecie księdza?

Chodzi mi o odpowiedzi takich osób "trochę chodzę do kościoła, trochę nie". 

nie

Pasek wagi

Ja w sumie może i bym przyjęła ale ksiądz postanowił nas olać a w szczególności mojego męża. Wiele lat  czekał na niego, ale w końcu i on odpuścił.

A w sumie po co Ci ta wiedza 🤔 ?

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

Ja w sumie może i bym przyjęła ale ksiądz postanowił nas olać a w szczególności mojego męża. Wiele lat  czekał na niego, ale w końcu i on odpuścił.

A w sumie po co Ci ta wiedza ? ?

Nie wiem. Jestem ciekawa. Jakoś się o tym nie rozmawia. A mam nowe mieszkanie i chciałam, żeby je ksiądz poświęcił. Raz, że nie miałam akcesoriów, dwa, że w pepco nie ma gadżetów dla księdza, trzy, że już naprawdę nie miałam kasy w styczniu, a trzeba mu dać te 100 zł. 

Nie. Nigdy w dorosłym życiu nie przyjmowałam księdza.

SukienkaWgroszki napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

Ja w sumie może i bym przyjęła ale ksiądz postanowił nas olać a w szczególności mojego męża. Wiele lat  czekał na niego, ale w końcu i on odpuścił.

A w sumie po co Ci ta wiedza ? ?

Nie wiem. Jestem ciekawa. Jakoś się o tym nie rozmawia. A mam nowe mieszkanie i chciałam, żeby je ksiądz poświęcił. Raz, że nie miałam akcesoriów, dwa, że w pepco nie ma gadżetów dla księdza, trzy, że już naprawdę nie miałam kasy w styczniu, a trzeba mu dać te 100 zł. 

Dlaczego trzeba? Nic nie trzeba. 

U mnie w domu się przyjmowało. Ależ to było wydarzenie, trzeba było stół białym obrusem nakryć, ten pędzelek z talerzykiem z woda do świecenia przygotować, dzieciaki na baczność, bo chyba z modlitwy też wypytywał. No i koperta obowiązkowa. 

Obecnie w Niemczech przychodza do nas kolędnicy, dzieci przebrane za trzech Króli, zaśpiewają przy progu i zbierają datki dla potrzebujących, zawsze otwieramy, choć żadne z nas do kościoła nie należy. 

Mieszkam od wielu lat w północnych Niemczech i tutaj ani ksiądz, ani kolędnicy nie przychodzą i mnie to zupełnie nie przeszkadza. Pochodzę z ultrakatolickiej rodziny, gdzie te wizyty były ważniejsze niż wszystko inne i od zawsze miałam negatywne nastawienie. Przychodził sobie ksiądz, czekał na kopertę, wypytywał, to z kim. Uważałam, ze nie ma facet prawa.

Prosiatko.3 napisał(a):

U mnie w domu się przyjmowało. Ależ to było wydarzenie, trzeba było stół białym obrusem nakryć, ten pędzelek z talerzykiem z woda do świecenia przygotować, dzieciaki na baczność, bo chyba z modlitwy też wypytywał. No i koperta obowiązkowa. 

Obecnie w Niemczech przychodza do nas kolędnicy, dzieci przebrane za trzech Króli, zaśpiewają przy progu i zbierają datki dla potrzebujących, zawsze otwieramy, choć żadne z nas do kościoła nie należy. 

Moja corka byla kolednikiem w tym roku ;-) Ale oni chodza tylko po rodzinach, ktore wczesniej sie same zglosza. Plus instytucje, byli u prezydenta miasta i w wielu innych miejscach. Cala zebrana kasa szla na szkole w Afryce, slodycze do podzialu :P I bylam zdziwiona, w ilu miejscach byli, bo bylo chyba z 7 grup po okolo 5 dzieci i 3 dni od 8 do 17 ich nie bylo, zebrali tez sporo, bo kilka tysiecy €.

Ja ksiedza przyjmuje, wczoraj dzwonil :P Nie mam zadnego z wyzej wymienionych akcesoriow. Koperty to tez zaden przymus i obowiazek. Ksiadz przyjdzie, wypije kawe, pogada, poswieci chalupe i pojdzie. A polski ksiadz do nas przychodzi, bo wlasnie w niemieckiej tradycji sa to kolednicy, a nie ksieza.

tak jak mam możliwość

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.