- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 kwietnia 2011, 21:12
6 kwietnia 2011, 23:27
7 kwietnia 2011, 00:38
7 kwietnia 2011, 07:09
7 kwietnia 2011, 07:33
może to Wam w czymś pomoże
http://vitalia.pl/forum22,80581,0_Jadlospis-na-studiach-czyli-jak-wyzyc-za-za-200zlos.html
7 kwietnia 2011, 08:49
Jak byłam dzienną studentką to się nie przejmowałam, że akurat w trakcie zajęć powinnam zjeść. Sięgałam do torby i wyjmowałam jakieś żarcie. Bez przypału ogólnie
7 kwietnia 2011, 08:54
7 kwietnia 2011, 09:21
7 kwietnia 2011, 09:58
7 kwietnia 2011, 10:12
7 kwietnia 2011, 10:48
Na 1 roku studiów podstawę mojego jadłospisu stanowiły platki kukurydziane i slodkie musli/zupki chinskie/kebeby/pizza/nalesniki. Zmieniłam podejscie na 2-im roku. Gdy "przypadkowo"(z powodu strsu i brak funduszy)schudłam 7 kilo,uwierzyłam wziełam się za siebie. Gdy odrzuciłam kolorowe napoje,przerzucilam się tylko na wino wytrawne(przestalam chlać piwsko z sokiem i kolorowe drinki),słodycze,drozdzowki,gotowe krokiety,zauwazylam ze nie mam wcale tak malo kasy na ulozenie porzadnego jadlospisu. Po raz pierwszy w życiu zaczęłąm jeść regularne posiłki,przestałam opuszczać sniadania,planowałam jadlospis.Chodziłam wszedzie piechotą,czasem gimnastyka.
Najgorsza przeszkodą był czas-wychodziłam do pracy na 6;30,potem zajęcia-powrót 20;00-22;00 i jeszcze tyle do zrobienia...Wiadomo,ze sto razy łątwiej kupic drozdzowke po drodze do pracy niz kombinowac rano z sałatkami,ale zawzięłam się. Mieszkam w akademiku,a tu zachowanie diety jest szczegolnie trudne-raz,ze czasto znajomi zamawiaja pizze i fast-foody i nie da im sie wytlumaczyc,ze nie chcesz/nie masz ochoty(a zapach roznosi sie po calym korytarzu) a dwa,ze srednie wrunki do gotowania.Ja np krepowałam się gotowac dietetycznie,na parze itp,chyba bałam się wyśmiania.....Ale zawzielam się mimo wszystko.
Poświęcalam się,wkręciłam sobie nowy styl życia i fakt faktem,doszłam z tym trochę za daleko(jeszcze kilka tygdni temu nie mialam wręcz fobię przed "nizdrową"=nie w pełni naturalną zywnością,na szczescie juz jestem rozsądna).Jestem dumna ze swoich wyników-schudlam "na oko" 30 kilo i zostało mi kilka ostatnich kilogramów. Z jednej strony zaluję,że odchudzanie przypadło na tak "ciekawy"czas jakim są studia-stosunkowo malo kasy,malo czasu,duzo imprez-idelany spsob na przytycie. Z drugiej-jesli na tym etapie potrafilam opierac się pokusom i tak organizowac czas,by na wszystko starczylo miejsca to zawsze dam radę :)
Miałam wiele chwil zwątpienia,bywało,ze sobie odpuszczałam(w okoncu jednak trzeba ZYC)ale mimo wszystko jestem dumna z tego co osiągnełam. O ostatecznym sukcesie będę myśleć,gdy zobaczę 50 kilo na wadze. Także dziewczyny-nie poddawajcie się,wszystko jest możliwe,tylko potrzeba cierpliwości i chęci :)