Temat: walczymy!

no, dziewczyny. myślę, że tutaj będzie nam się lepiej rozmawiało :)
wyjaśnienie ; jesteśmy uciekinierkami z innego tematu, gdzie niestety zdecydowanie zaczęło się robić zbyt gęsto od postów w stylu 'ile ważysz i przy jakim wzroście?' albo przechwalania się coraz to niższym bmi.
Walczymy z zaburzeniami odżywiania, wspieramy się, rozmawiamy na różne inne normalne tematy, bo w końcu nawzajem dobrze się rozumiemy :)
i oczywiście zasady: nie podajemy swoich wag, bmi itd. my chcemy wygrać z chorobą. a ktoś piszący 'mam BMI 12 o matko utyję jak zacznę jeść chleb' nie pomoże innym dziewczynom wyzdrowieć.

ps może któraś podjęłaby się sporządzenia jakiegoś regulaminu? :p

a i najważniejsze: NIE JESTEŚMY PRO-ANA!

Cześć MIki :) Gratuluje!
CHyba gdzieś mi posta poprzedniego ucieło albo ja go nie widze ;/
Ta część mi się ucięła :
. Dzisiaj w kościele oprzeć się nie mogłam o siedzenie bo mnie to bolało.
Najbliższy tydzień albo w pewnym stopniu uwolni mnie częściowo od choroby albo złapie mocniej w sidła.
Powinnam się cieszyć a nie rozpatrywać wszystkie za i przeciw. Miałam wątpliwości także czy jestem chora.- teraz już jestem pewna. Jestem.
dziewczyny trzymam za was kciuki>!!!!!!;****
Pasek wagi
Moge sie dolaczyc?
Co prawda z anoreksji wyszlam, ale teraz to bulimia i napady :(((
i tak od dawna. glupia jestem, bo nie chcialam pomocy i teraz mam..

a wy w bulimie nie wpadniecie, wystarczy sobie zdrowo przytyc i nie jesc miliona kcal na raz.
pewnie  ze mozesz. 
:). 

miki - mam tak samo, nawet jak coś zjem, to od razu muszę sprawdzać -,- niestety. ale przynajmniej robimy małe duże kroki do wyjścia z choroby ;) i o to chodzi! piątka! ; )
zrób wszystko, żeby nie trafić znowu do szpitala. ja teraz się staram, żeby tam nie trafić.nie mogę już spaść ani grama, właściwie już powinnam być w szpitalu, ale mam ostatnią z ostatnich szans. też jest ciężko, ale trzeba dawać radę. dziś np zjadłam 2 gałki lodów z rodziną, żeby nie odstawać.
a przed chwilą kostkę gorzkiej czekolady, takiej 77%. obiecałam sobie, że będę zjadała określoną ilość kcal i nie będę schodzić na mniej.
dość ciężko tyle mi zjadać. nie tylko przez chorobę. ciężko dobić do tej ilości (nie chcę podawać jakiej, żeby nie dołować nikogo, kto być może je więcej) nie jedząc chipsów, słodyczy i różnych innych przekąsek. bo jem normalnie, na prawdę: śniadanie, 2 śniadanie, obiad, podwieczorek, kolacje... nie żałuję sobie, staram się. a i tak zawsze wychodzi mniej i mniej. szczególnie gdy jestem w domu.
ja to potrafie na podiweczorek zjesc cały prodiż biszkopta z 5 jaj z cukrem i potem mi mama kaze obfitą kolacje jesc. wyrzutów nie mam ale nie moge spac wnocy (raz tak zjadłam) nie chce wymiotowac ale chce przytyc
aż musiałam sprawdzić co to ten prodiż :D pierwszy raz to określenie spotkałam.
a ja , aby dobić do ustalonej przeze mnie liczby kcal, wcisnęłam w siebie na kolację 4 tosty z serem.
po obiedzie miałam kryzys. jem teraz 1300 kcal, a myśl o jutrzejszym ważeniu mnie dobiła. na obiad - makaron z owocami i twarożkiem. nic więcej. oczywiście - prowokowanie wymiotów... kiedy się skończą te wyrzuty sumienia? 
przecież nie zjadłam nic nadprogramowego. po prostu głosik w głowie, krzyczący - MNIEJ! CHUDNIJ! ...
powiedz mu
,, Wypierda*** z mojego życia ''
ja bedę szczęśliwa i pokonam cię

ja boję się wyjść z choroby. że będę sama, przytyję, moje życie stanie się puste, bez sensu... w kółko i na okrągło to samo mi się w głowie pojawia.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.