- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 listopada 2008, 22:35
29 listopada 2024, 18:53
O, matko i córko!
To się, Wanduś, u Ciebie podziało. Nie dziwię się, że milczałaś. Nie miałaś pewnie sił ani ochoty, żeby do klawiatury zasiąść. Co do córki - trochę się z Asią zgadzam, a trochę nie. Nie wiem, czy potrafiłabym tak twardo postawić granice. Moje córki nigdy mnie nie zawiodły, nawet gdy na mnie krzyczą, że się nie szanuję i przepracowuję. Od rodziców też dostawałam wsparcie zawsze, więc mam taką szkołę domową.
A propos wyłączenia telefonu - możesz na jakiś czas wyłączyć przyjmowanie wiadomości od wszystkich oprócz kilku wskazanych numerów. Chyba t jest rozwiązanie na urlop. Nie zablokujesz dostępu rodzinie, a odseparujesz szefa. Pracownikowi nie wolno przeszkadzać w czasie urlopu.
29 listopada 2024, 19:29
Twardość granic zależy od sytuacji.
Moja córka uciekła ode mnie do ojca. Wyszła z drzwiami, nie chciała kontaktu przez dwa lat, a potem też była chamska i opryskliwa. Ojciec, gdy tylko skończyła 18 lat, wystawił ją za drzwi (czytaj: chciał wstawić do matki) - akurat w końcu maja, w czasie jej matur.
Młoda się na mnie za to zemściła, bo odmówiła mi noclegu we Wrocławiu w czasie ostatnich wakacji. Nota bene noclegu w mieszkaniu, które za darmo udostepniła jej na okres studiów moja odwieczna przyjaciółka. No właśnie... łapię dystans...
Wanduś... przypomniał mi się mój szef z czasów pracy na macierzyńskim. Jak coś było nie tak, to do mnie wydzwaniał i mięsem na mnie rzucał. Przestałam odbierać te telefony. Oddzwaniałam tak po kwadransie, pół godzinie i zwykle już nie było mięsa, ani problemu. Wyżył sie na kimś innym lub ochłonął. Także doradzam długie, półgodzinne kąpiele w wannie lub półgodzinne spacery po ogrodzie BEZ TELEFONU ;-)
Remont... zdaje się, że jak sama nie zrobisz, to zrobione nie będzie. Pamietam ile było radości i nadziei z kupna tego domu.
Zastanów się czego po nim oczekujesz, zaplanuj sobie roboty etapami i powolutku je realizuj.
Z własnego, przemocowego podwórka domowego, wiem, że nic bardziej nie wykańcza jak czekanie na ruch i działanie drugiej połówki. M. ma wiele zalet, ale też wiele traumatycznych przeżyć za sobą. Może nie jest w stanie przekroczyć własnego lęku?
Nie czekaj, działaj, odzyskaj sprawczość i siłę.
Mieszkasz w pięknym miejscu, możesz postawić na pomoc wolontariuszy z hepix'a czy workaway. To na ogół są kumaci, otwarci ludzie - najczęściej studenci i to przeróżnych kierunków. Wiele potrafią lub szybko się uczą. Moja koleżanka budując dom miała 4-osobową rodzinę z Izraela - dzieciaki się bawiły, ich mama gotowała, a ojciec przez 2 tygodnie zrobił calutką elektrykę w 3-piętrowym domu. Za nocleg i wyżywienie dodajmy.
Powodzenia - obmyślaj nowy plan :-D
30 listopada 2024, 21:03
Wandziu, to co teraz czujesz jest podobne do mojego paskudnego 2015 roku. Pieprzyło się wszystko , milion nie rozwiązywalnych problemów . Syn mi wtedy poradził abym wzięła na tapetę jeden problem i go do końca rozwiązała, potem następny i tak mi się udało jakoś prawie wszystkie problemy pozamykać a niektóre pozamykały się same. Rozpisałam sobie problemy od najpilniejszych i odhaczałam . Jak się wali , to się wali wszystko na raz . Przesyłam Ci dużo siły i mimo wszystko nie zapominaj o sobie i zadbaj o Wandę .
2 grudnia 2024, 08:46
Jagia - dzięki. Lubię wiedzieć, gdzie zajrzeć. Muszę z R. podyskutować, żeby dziewczyny zabrać.
Tuptulinko - zgadzam się z Tobą. Nie masz łatwo z córką.
Gaju - syn zaproponował Ci działanie metodą małych kroków.