14 lipca 2009, 23:07
Witam wszystkich :)
Założyłam ten wątek ponieważ zmagam się z tarczycą już jakiś czas i w sumie dzięki niej w pewnym stopniu zyskałam swój nadbagaż... Chciałabym aby w tym miejscu się spotkały osoby z podobnymi problemami, żebyśmy dzielili się ze sobą problemami, dobrymi radami i wspólnie motywowali się do walki która w naszym wypadku jest cięższa niż ciężka ;)
Zapraszam zatem wszystkich gorąco...
Zacznę:
Nazywam się Gośka - od ponad dwóch lat zmagam się z niedoczynnością tarczycy.. ;) ( takie formalne powitanie, mam nadzieję że jednak będzie nam tu również wesoło :) )
- Dołączył: 2007-08-29
- Miasto: Pod Bagnami
- Liczba postów: 7808
17 lipca 2009, 12:47
no to tym bardziej zazdrościmy, przy mojej chorobie to nie wiadomo jak to będzie z dzieciaczkami, ale nie martwię się na zapas, bo na razie nawet kandydata na tatusia brak
- Dołączył: 2009-07-16
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 36
17 lipca 2009, 12:55
Kora - witaj :)
Anutka - podzielam Twój strach. Od jakiegoś czasu wciąż prześladuje mnie myśl, że nie będę mogła zajść w ciążę.... ewentualnie donosić. Bardzo, bardzo, bardzo się tego boję. Do tego stopnia, że mam ochotę próbować już, byle sie przekonać, że nie ma się czego bać...
No, ale nie popadam w paranoję. Nie daję się... przecież nie zajdę w ciążę tylko dlatego, żeby zaspokoić obawy....
ech...ale niedługo pewnie przyjdzie ten czas... i wtedy będzie chwila prawdy. za dużo się czyta i słyszy o tym, że są straszne problemy.... :(
17 lipca 2009, 13:03
Powiem Wam że dopiero teraz uświadomiłam się że mogą być z tym jakieś problemy... Hmm może jednak nie będzie tak strasznie - bo chciałabym mieć kiedyś dzieciaczka - albo dwójkę ;)
- Dołączył: 2009-07-16
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 36
17 lipca 2009, 13:05
Może ale nie musi. Mam koleżankę, która po operacji tarczycy, na euthyrox 150-200 na zmainę zaszła w ciążę i ma już dwójeczkę.
Będzie dobrze, mam nadzieję.
- Dołączył: 2007-08-29
- Miasto: Pod Bagnami
- Liczba postów: 7808
17 lipca 2009, 13:08
póki co to mam cudną chrześnicę, ma 5 miesięcy :) i jest jedną z bliźniaczek :)
ja na razie nie mam perspektyw, więc i na bok staram sięodkłądać swoje obawy. Niemniej jednak każda dziewczyna z niedoczynnością czy hashi, mająca dziecieki daje nadzieję :)
17 lipca 2009, 15:27
anussia91 - witaj :) Ty tak
> schudłaś przed diagnozą? czy najpierw schudłaś a
> potem zaczęły się hece z tarczycą? czy może już na
> lekach tak Ci się udało zrzucić balast?
Ja wcześniej ważyłam 75kg i nie wiem czemu,bardzo możliwe,że już miałam niedoczynność tarczycy,bo miałam wielkie kłopoty z wypróżnianiem..
A potem na niedoczynności schudłam do 47 w dość szybkim czasie i dopiero potem u mnie wykryli tą niedoczynność. Ale objawy miałam już przed odchudzaniem.
A potem zaczęłam brać leki i tym bardziej schudłam jeszcze bardziej,ale musiałam przytyć,bo nie miałam miesiączki itd.
:))
17 lipca 2009, 15:32
Tak właśnie nadrabiam co pisałyście.
Byłam ostatnio właśnie u endokrynologa i się skarżyłam,że przytyłam nagle nie wiadomo czemu.
Pewnie przez podjadanie,ale ogólnie nie przekraczałam dawki 1600kcal.
A moja endokrynolog powiedziała,że to nie może być przez tarczycę,bo jak się bierze leki to one normują ilość hormonów tak,by działanie było jak u normalnego człowieka..
Więc w sumie już sama nic nie rozumiem. Niby logicznie brzmi...
Skoro wyniki na lekach są całkiem dobre..
A co do włosów to właśnie tak samo mam problem okropny. wypadają mi ciągle, paznokcie też są miękkie, rozdwajają się.
Ale zawsze zastanawiałam się jakim cudem mogę mieć te objawy skoro biorę leki?
Eh..
- Dołączył: 2007-08-29
- Miasto: Pod Bagnami
- Liczba postów: 7808
17 lipca 2009, 21:46
już tłumaczę
zdrowa tarczyca znacznie szybciej na to wszystko reaguje, sprzężenia na lini przysadka-tarczyca są ok i przemiana jakoś hula
to co uzupełniamy przez proszki jest ciągle stałą dawką, niby ten sam związek którego nam brakuje, ale zawsze to "ciało obce" no i dostarczana jest stale ta dawka, ja to przyrównuję do silnika - różne obroty i prędkości to i różną ilość paliwa się zużywa. Nie można się równać do ludzi zdrowych, bo u nich organizm wytwarza tyroksyny tyle ile akurat potrzebuje.
Wiadomo, napewno bez leczenia byłoby znacznie gorzej. Tabletki sprawiają, że uzupełniamy niedobór i przy odpowiedniej dawce rzeczywiście (w dłuższej perspektywie) można nie tyć. Tyle, że z moich doświadczeń wynika, że ten wczesny okres choroby zwolnił przemiane materii (tak jak u zdrowych osób przy małej ilości kcal organizm magazynuje) i tak to teraz jest.
Nie wiem czy jasno napisałam.
anussia - jesteś jedyną osobą którą znam, że tak schudła na nadczynności. jesteś pewna, że nie zaczęło się od nadczynności? Bo objawy (chudnięcie) strasznie nietypowe.
- Dołączył: 2007-08-29
- Miasto: Pod Bagnami
- Liczba postów: 7808
17 lipca 2009, 21:49
czasem wyniki są w normie, a człowiek się podle czuje
niby norma tsh jest 0,4-4,2 czy jakoś tak, ale moja endo powiedziała mi,że takie młode jak ja to powinny mieć w okolicach 1,0
a moja mama jak się leczy, to jej lekarz wnioski wyciąga tylko z tego przedziału, tyle to i jak potrafię bo czytac umiem
18 lipca 2009, 09:31
Nie,nie ja po prostu jadłam 300 kalorii dziennie i spalałam z 700 xD
więc ciężko było nie schudnąć XD
No rozumiem. To praktycznie trzeba uważać całe życie. W sumie nie wiadomo czy przez cały czas ilość hormonów jest taka samo. Może się wahać, a codziennie tego nie badamy. A my dostarczamy jedną dawkę leku niezależnie od wahania hormonów.Więc to by logicznie brzmiało.
A niektórzy z niedoczynnością mają jeszcze duże wahania. To tym bardziej.
Dziękuję ;*
Ja zazwyczaj TSH mam w przedziale 2 - 2,3 na lekach.
To do 1 mi daleko ;D