Temat: schudnijmy razem !!

Odchudzanie – Jedyna gra, w której ten, kto traci - wygrywa.
CHCESZ SCHUDNĄĆ ??
ILE?
10KG? 20KG?
NIE MASZ MOTYWACJI ?
ZAPRASZAM !
RAZEM SIĘ NAM UDA I DO WAKACJI BĘDZIEMY SZCZUPLUTKIE :)




teraz jestem w domu i w związku z drobnym ukcesem zobiłam sobie małą ucztę, ale  to ostatni raz :) nie mogę teraz przytyć, bo 9 maja impreza i muszę wyglądać i czuć się świetnie. Najgorsze, że będąc w domu jest tu tyle pokus;/ ale mam nadzieję, że impreza a później juwenalia są doskonałą motywacją do pilnowania siebie :)

ps przez przypadek za wczesnie wyslalam tamtego posta

Pasek wagi

teraz jestem w domu i w związku z drobnym ukcesem zobiłam sobie małą ucztę, ale  to ostatni raz :) nie mogę teraz przytyć, bo 9 maja impreza i muszę wyglądać i czuć się świetnie. Najgorsze, że będąc w domu jest tu tyle pokus;/ ale mam nadzieję, że impreza a później juwenalia są doskonałą motywacją do pilnowania siebie :)

ps przez przypadek za wczesnie wyslalam tamtego posta

Pasek wagi
cześć kochane! dzisiaj sie zebrałam do kupy i dietka była w porządku :) ogólnie dużo latania dzisiaj było :):)
bardzo sie cieszę, że wam się układa i jesteście takie wytrwałe- jesteście dla mnie wzorem! :)
ja szybko trace zapał, zwłaszcza w taką beznadziejną pogodę :( ale nie wiem jak to ująć- dieta, jak sie jej trzymam daje mi kopa, wiare w siebie, jak polegne to sie dołuje i czuje jak śmieć :(;/ chyba mam coś z głową... dzięki wam odzyskuje wiarę i siłę, że mi się uda, znów będę powabna i szczuplutka :) aż się nie mogę doczekać :) mój Misiek jedzie w niedziele wieczorem do PL i wraca dopiero 16 maja :( będę sama, bo nie dostałam urlopu i to taka nasza pierwsza długa rozłąka...on już strasznie przeżywa i się martwi :D ale ja wykorzystam ten czas dobrze (przede wszystkim mniej pokus ) i będę trzymać dietkę, jak się polepszy pogoda zaczne biegać, chciałabym go miło zaskoczyć, zeby choć 2 cm mi pospadywało :):)
o tym rolerze nie słyszałam, a co myślicie o bieżni pod ciśnieniem?
http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090213/KOBIETA/72456460
http://vacupower.com/pl/
strasznie drogie to cholerstwo, ale ponoć działa...;/
czeko gratuluje! normalnie cieszę się twoim szczęsciem! ;) i zazdroszczę niesamowicie ;) też bym chciała już tyle ważyć.. :( i dasz rade dużo pokus, ale zobacz jakie to dla Ciebie ćwiczenie silnej woli! :) czyli same plusy! :)

folk ciekawe.. na mojej siłowni tego nie mają.. muszę poszukać w warszawie.. na pewno gdzieś jest i wypróbować - może być niezłe :) 
dziewczyny a tak w ogóle to jak to było z wami? taka którtka historia odchudzania...
ja ważyłam 62 jako nastolatka, później po woli schudłam do 55 i czułam się dobrze, ale sie zaniedbałam i z czasem było 59, więc za wszelką cenę nie chciałam dopuścić do 6 z przodu więc schudłam do 54 (waga w jakiej sie czuje najlepiej) głupią dietą 1000 lub nawet mniej, jak teraz sobie pomyślę ;/ później w ciągu miesiąca znowu do 58 i do 55 trochę to trzymałam, a później to już jak z groma się doprowadziłam do 70, aż sama nie mogę uwierzyć, siedzi we mnie ktoś z wagi z 5 z przodu, a rzeczywistość na każdym kroku mnie poraża, aż sie boje czy uda mi się schudnąć i wrócić do mojej wymarzonej wagi, aż nie myśle w jakich szczępkach mam metabolizm :(:(
a jak było z wami??
mnie zawsze było więcej niż mniej. moja mam gotuje strasznie tłusto - taka typowa kuchnia polska - ciężkie sosy, schabowe, ziemniaki i inne takie.. przed liceum schudłam sporo, bo byłam pod kontrolą dietetyka, ale później znowu wróciło - takie brzydkie nawyki żywieniowe.. przed studniówką zaczęłam znowu się odchudzać, a przed maturą trafiłam do szpitala z ostrym zapaleniem woreczka żółciowego [podobno było to spowodowane dietą], którego mnie natychmiast pozbawili, ale że wystąpiły pewne komplikacje to spędziłam trochę czasu w szpitalu i przez te 2 tygodnie schudłam prawie 10 kg. ważyłam wtedy 61 kg i czułam się super.. waga utrzymywała się bardzo długo, bo przez 1,5 roku dopóki nie zaczęłam mieć coraz większych problemów z moim facetem, który próbował przejać totalną kontrolę nad moim życiem tak ze wróciłam do swojej wagi z licealnych czasów, ale teraz postanowilam przede wszystkim zmienić swoje nawyki żywieniowe i zapanować nad swoim życiem - jestem przekonana, ze jeżeli będę sie dalej odżywiała tak jak to teraz robie, to osiągnę cel i będę w stanie go utrzymać :) a docelowo chce wazyć 55-58 kg :)
steepingstone to one są chyba nawet dostępne w Rossmannie z tego co kojarzę. Muszę sie w to zaopatrzyć.

Ja właśnie mam dziwna historie. Jako dziecko miałam kości i skóre, urodziłam się za wcześnie, niedowaga towarzyszyła mi do gimnazjum ( albo ostatnia klasa podstawówki) później przytyłam bo rodzice i nauczyciele pilnowali mnie bardzo z jedzeniem, zawsze jak miałam pić mleko to była kaszka, jak było coś na wodze mama zastępowała to tłustym mlekiem, posiłki to był dramat). Kiedy poszłam na studia miałam 50 kg na 168 cm. Jednak w grudniu zachorowałam, lekarze w obcym miescie nie chcieli mnie przyjąć, nie miałam możliwości jechać do domu prędzej jak na święta, kupowałam mase lekarstw i nic nie działało, doszły bóle brzucha kręgosłupa od kaszlu, wrak człowieka. Moja była już współlokatorka miała z domu cudowne leki na przeziębienie, wzięłam, krew z nosa na to wszystko mi poleciała, odstawiłam, z nadzieją na wyjazd do domu.Tata po znajomości załatwił mi lekarkę która dzień przed wigilią, nie w mojej przychodni, przyjęła mnie, leki były mocne, przeszło. Jednak okazało sie że te leki od współlokatorki były na sterydach, a wiadomo co to znaczy, waga w górę nie wiadomo kiedy. Jakos to przeżyłam, ale rodzice zaczęli się martwić, studentka tyje? moja siostra jak studiowała to chudła ze stresów chociażby, a jak tyje, wszystko za małe. Później miałam operacje nogi, kolejne leki, chodzić nie mogłam 2 miesiące, ale i tak najważniejsze było dla mnie dojść do siebie, i zaliczyć semestr na studiach co graniczyło z cudem, jednak się udało. No i byłam gruba, niestety, nawet tego aż tak nie zauważałam. Pojechałam do chłopaka, pierwszy raz, poszliśmy na imprezę, pod klubem zaczepiła mnie obca dziewczyna, złapała za brzuch i mi gratuluje, ale nie ma czego, zaczęła mnie przepraszać bo myślała że w ciąży jestem, oczywiście impreza zjebana :/ ale no co nic nie zrobię tego wieczoru ani w ten weekend. Kilka razy zdarzyło sie że ktoś mi gratulował właśnie ciąży, koleżanki z którymi nie gadałam zaczęły się odzywać(przestały widzieć konkurencje) Aż doszło do wakacji, 21 pojechaliśmy do domu( po sesji zrobiliśmy sobie z Moim 2 tygodnie wolnego i zostaliśmy dłużej) wszystko pozmieniałam o 360 stopni, zrobiłam zakupy, sprzęt tp, ćwiczyłam nawet po 6 godzin dziennie, i tak trwam do dziś, z przerwą na sesje, bo jednak uczelnia wymaga, ledwo w semestrze daje rade. Diety nie chciałam trzymać, jadłam na początku tyle co prędzej kolo 700 a 800 kcal, ale ktoś mądry na vitalii powiedział mi o 5 posiłkach bo inaczej nie schudnę, zaczęłam jeść, mimo minimalnych porcji chodziłam jak słoń, wróciłam z powrotem do jedzenia obiadu i na tym koniec, kto to widział na diecie jeść więcej jak przed nią, no nic głupia byłam. Na dzien dzisiejszy nie mam koleżanek, bo juz "wróciła" konkurencja, ale jakoś nie tęsknie, poco mi tacy znajomi co tylko zazdrość i zazdrość, chore emocje. Jadę na weekend majowy do domu, pewnie znowu mnie wyzwą że mam sie nie odchudzać, jak wyglądam itp. We wakacje Mama namówiła Tatę żeby mi kupił drugi rowerek treningowy, żebym miała jeden w domu drugi w akademiku, ale teraz już im się przestało to podobać. Mogłabym tak pisać i pisać ale kto to czyta. Mam nadzieję, że da sie to w ogóle przeczytać, za ewentualny chaos sory, ale zawsze mam tyle do napisania i powiedzenia że chciałabym wszystko na raz napisać:)

Zawsze było mnie wi ęcej. w 2 gimnazjum ważyłam już ok.55 kg, wówczas zaczęłam dojrzewać intensywnie i w pół roku przybyło mi z jakies 12 kg. Byłam w szoku jak poszłam do lekarza a on mi powiedział, żę waże 67 kg, nie było po mnie widać, że aż tyle przytyłam.  Moja waga mniej więcej utrzymywała się przez dłuższy czas w okolicach 65 kg. W pierwszej bądź drugiej liceum schudłam do 61,5 kg( sama z siebie, specjalnie się nie odchudzałam, tylko nie jadłam kolacji ale to dlatego, że nie miałam ochoty(, czułam się wtedy świetnie, ale po jakimś czasie znowu wróciłam do 66 kg. W wakacje przed pójściem na studia przytyłam trochę moja waga wahała się  w granicach 67-69 kg.  Przez pierwze 3 miesiące studiów udało mi się pięknie chudnąć do 63,5 kg ( bez większego wysiłku, nie jadłam słodyczy i codziennie spacerowałam  ok 40 minut oraz nie jadłam pieczywa i ziemniaków). Później nastąpił wielki kryzys w ciągu 3 m-cy przytyłam ok 12 kg, ważyłamw  granicach 75 kg. Przez wakacje udało mi sięschudnąć do 70 kg, póżniej wróciłam na studia i znowu udało mi się schudnąć do 63.  po jakimś czasie znowu zaczęłam stopniowo tyć i tak mi stuknęło 70,5,, a teraz znowu walcze :) czyli w kółko to samo ;/

Pasek wagi
kotek też może być, ale zdaje mi się, ze skuteczność będzie obnizona, bo nie dasz rady tak szybko 'rollować' 
 
dziewczyny damy radę! tłuszcz to zło ;) trzeba się go jak najszybciej pozbyć!

a ja dziś się 'złamałam' :D nie czuje wyrzutów sumienia [sic!] wypiłam 2 piwa i zjadłam rogala z czekoladą :P poszliśmy ze znajomymi na wykład a wylądowaliśmy na piwie i tak to dalej poszło.. na kolacje pieczony kurczak z buraczkami ;)
Hm... moja historia z odchudzaniem? Jak napisałam w swoim opisie mogłabym stworzyć powieść!

Generalnie jako nastolatka byłam pulchnym dzieckiem... w wieku 14 lat ważyłam 65 kg! Kiedy waga w wieku 15 lat pokazała 72 na liczniku, powiedziałam sobie "Cholera, tak nie może być!" i się zaczęło .... schudłam jeszcze przed ukończeniem 16 lat, gwałtownie jednak utrzymywałam wagę 55 kg bardzo długo - dużo tańczyłam, uczęszczałam na dodatkowe zajęcia z w-fu z koszykówki i siatkówki, biegałam przed szkołą ... lubiłam swój styl życia... naprawdę. (Jutro postaram się wrzucić swoje zdjęcia jak byłam szczupła, ostatnie jakie mam to w wieku 20 lat i to jak wyglądam teraz) 

W wieku 21 lat zaszłam w ciążę i do 6 miesiąca pracowałam w restauracji - fakt lubiłam podjeść tuńczyka z majonezem i kukurydzą, jednak nie było tak źle... do momentu aż skończyłam pracować (miałam olbrzymie problemu z kręgosłupem) ... siedziałam w domu i jadłam i jadłam i jadłam ... jak mój mężczyzna mówił, że troszkę przesadzam odpowiadałam mu, "przecież jestem w ciąży, mi wolno jeść za dwoje!" ... jakże się myliłam ... dziewczyny w dniu porodu ważyłam 100 kg !!!!!!!! I tak magicznie nie zrzuciłam wagi jak wszystkie inne moje koleżanki, dodatkowo depresja poporodowa w trakcie której przytyłam 8 kg... wiec de facto waga wskazywała dobre 95 kg byłam załamana... jednak to nie stanęło mi na przeszkodzie by jeść nadal ... ech, chudłam i tyłam i tak w kółko macieja... tym sposobem zbędny balast pozostał do dziś choć w nieco mniejszej ilości w ciągu roku schudłam 12 kg.. jednak to mnie nie zadawała - mało tego ten cholerny wiszący worek naciągniętej skóry pokrytej gęsto rozstępami ... ktory mnie oszpeca, juz nigdy nie będe miała pięknego jędrnego brzuszka, już nigdy nie założę obcisłej bluzki ani bikini :( ... nie mam silnej woli, tak mocnej determinacji ... chciałabym schudnąć, jednak wszelkie ćwiczenia mnie nużą.. po 3-4 dniach utrzymywania diety łamie się.... znów podjem tam i tam... nie chce tak żyć... mam 3 wypchane worki z ciuchami w rozmiarze 36-38 ... za którymi tak bardzo tęksnię ... normalnie z tego wszystkiego popłakałam się.... idę wziąć prysznic i spać! :( Dobranoc kobietki.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.