Temat: 60dni na spełnienie marzeń o szczupłej sylwetce-edycja 1

Witam Panie i Panów jeśli takowi się tutaj pokażą
ruszam z pierwszą edycją walki o swoją sylwetkę
każda będzie trwała 60dni
Każda z nas marzy o szczupły ciele, które będzie chciała pokazać w wakacje
Tak więc zapraszam każdą z was do wspólnej drogi do ideału

Zasady:
1. aktywny udział w wątku
2. podawanie wagi co poniedziałek
3. przy zapisach podanie wagi początkowej i celu na te 60dni
4. wagę podajemy na czerwono, tylko w poniedziałki
niezależnie od dnia ważenia się

Przejdźmy metamorfozę
u mnie dzisiaj z dietką w miare - 1600 <staram się oscylować dookoła 1500> plus ABS 8min i mel B na nogi... teraz zabieram się za naukę... cieżka noc...
Oj tak...jutro poniedziałek ;]

Szkoda, że koniec weekendu...
ja mam wrażenie że każdy weekend ma to do siebie że kończy się zanim się zacznie :(
A ja dzisiaj się nie wypowiadam na temat jedzenia, BYłam na obiadku u babci chłopaka ;p Jej niczego nie mozna odmówic xD
Każdemu się zdarza, ja niedługo jadę na "majówkę" z rodziną i mama mi mówi, żebym "jadła normalnie". Generalnie to już jestem dumna z efektów mojej diety, więc tragedii nie będzie. Ale jednak trochę się martwię. Na te parę dni odpuszczę sobie liczenie kalorii i będę cieszyć się tym wszystkim ;) Ale jeszcze trochę czasu zostało, więc postaram się jak mogę.

hubahubobuba napisał(a):

wiesz co, staram sie jesc pomiedzy 1000, a 1200 kcal. Na sniadanie jem zawsze owsianke z 3 lyzek płatków, zalewam to 100 ml mleka 0,5%, trochę gotuję (dodaję łyżeczkę cukru, może to mój błąd) i do tego lekka kawa z mlekiem. na drugie sniadanie jem jablko (zawsze, bo uwielbiam jablka)Na obiad jem zwykle duszone warzywa (marchewka/seler naciowy/papryka/cukinia- to co mam po okolo 100g kazde warzywko) podduszam to na łyżeczce oliwy z oliwek i wody, z przyprawami, czasami do tego gotuję sobie porcję kaszy jaglanej (po ugotowaniu zjadam jej okolo 150g, bo 100g ugotowanej ma okolo 100 kcal), czasem jem bez kaszy. Czasami jem jeszcze sałatę, z odrobiną oliwy z oliwek.  zwykle kalorycznie wychodzi mi okolo 350po obiedzie staram się jeść niewiele, na kolacje robie sobie sałatę np. z chuda feta (30g fety), z warzywami,albo z jajkiem, czasem jem jakis serek wiejski, jogurt z wkrojonymi owocami i zarodkami pszennymi, a czasem niestety zjem cos bardziej kalorycznego typu kawałek sera pleśniowego czy ciastko (te święta!) i już sie boje jesc kolacje.  zwykle wychodzi wlasnie okolo 1000, a jak odpuszcze wieczory to 1100, 1200. Jeżeli zjem więcej od razu sie czuje jakbym zawalila diete.Mięsa raczej nie jem, zastępuje je np. soczewicą czy ciecierzycą, ale jem ryby i owoce morze- te uwielbiam, choć nie zdarza mi sie to czesto- szybciej jest mi ugotowac warzywa. No to tak. Czasami między tym wpadnie mi jakaś kawa z mlekiem (cappucino bez cukru, prosze zawsze o mala ilosc mleka) jak sa swieta to wiadomo, ze skubię ciasta, ale rzadko jem kawalek, raczej "paseczki" i nigdy tego kawałka nie uzbieram. Oj nie wiem co robie zle, lubie swoje obiady, sniadania, mam problem z wieczorami, jak sporo osob i z aktywnoscia fizyczna- nieregularnie jezdze na rowerze po okolo 60 min. no ale nieregularnie. moze powinnam zaczac biegac? 


Jeśli od bardzo dawna jesteś na diecie i pilnujesz się na każdym kroku, raz zaszalej Na mnie zawsze to działało... Podczas poprzedniej diety, jak miałam długi zastój na wadze robiłam sobie jednodniowy odskok i pozwalałam sobie na zjedzenie ok. 30% kalorii więcej niż normalnie, albo przez jeden dzień jadłam czysto białkowe produkty i nie liczyłam kalorii. (Białko przyspiesza metabolizm).


Pasek wagi

NemainsDiet napisał(a):

hubahubobuba napisał(a):

wiesz co, staram sie jesc pomiedzy 1000, a 1200 kcal. Na sniadanie jem zawsze owsianke z 3 lyzek płatków, zalewam to 100 ml mleka 0,5%, trochę gotuję (dodaję łyżeczkę cukru, może to mój błąd) i do tego lekka kawa z mlekiem. na drugie sniadanie jem jablko (zawsze, bo uwielbiam jablka)Na obiad jem zwykle duszone warzywa (marchewka/seler naciowy/papryka/cukinia- to co mam po okolo 100g kazde warzywko) podduszam to na łyżeczce oliwy z oliwek i wody, z przyprawami, czasami do tego gotuję sobie porcję kaszy jaglanej (po ugotowaniu zjadam jej okolo 150g, bo 100g ugotowanej ma okolo 100 kcal), czasem jem bez kaszy. Czasami jem jeszcze sałatę, z odrobiną oliwy z oliwek.  zwykle kalorycznie wychodzi mi okolo 350po obiedzie staram się jeść niewiele, na kolacje robie sobie sałatę np. z chuda feta (30g fety), z warzywami,albo z jajkiem, czasem jem jakis serek wiejski, jogurt z wkrojonymi owocami i zarodkami pszennymi, a czasem niestety zjem cos bardziej kalorycznego typu kawałek sera pleśniowego czy ciastko (te święta!) i już sie boje jesc kolacje.  zwykle wychodzi wlasnie okolo 1000, a jak odpuszcze wieczory to 1100, 1200. Jeżeli zjem więcej od razu sie czuje jakbym zawalila diete.Mięsa raczej nie jem, zastępuje je np. soczewicą czy ciecierzycą, ale jem ryby i owoce morze- te uwielbiam, choć nie zdarza mi sie to czesto- szybciej jest mi ugotowac warzywa. No to tak. Czasami między tym wpadnie mi jakaś kawa z mlekiem (cappucino bez cukru, prosze zawsze o mala ilosc mleka) jak sa swieta to wiadomo, ze skubię ciasta, ale rzadko jem kawalek, raczej "paseczki" i nigdy tego kawałka nie uzbieram. Oj nie wiem co robie zle, lubie swoje obiady, sniadania, mam problem z wieczorami, jak sporo osob i z aktywnoscia fizyczna- nieregularnie jezdze na rowerze po okolo 60 min. no ale nieregularnie. moze powinnam zaczac biegac? 
Jeśli od bardzo dawna jesteś na diecie i pilnujesz się na każdym kroku, raz zaszalej Na mnie zawsze to działało... Podczas poprzedniej diety, jak miałam długi zastój na wadze robiłam sobie jednodniowy odskok i pozwalałam sobie na zjedzenie ok. 30% kalorii więcej niż normalnie, albo przez jeden dzień jadłam czysto białkowe produkty i nie liczyłam kalorii. (Białko przyspiesza metabolizm).


Dobry pomysł, zapamiętam. ;)

łoo cały dzień mnie nie było, cały dzień spędziłam z moim mężczyzną:)
dieta hmmm coś się nie umiem zabrać:(
hej dziewczyny, jak już rano pisałam, czuję się okropnie. Rano ważenie, a ja wiem, że w tym tygodniu zrzuciłam jakieś pół kilo nie więcej. Myślę, że pora zmienić coś w diecie i życiu. 
Przeczytałam dziś sporo o podkręcaniu metabolizmu, no i cóż, mam zamiar spróbować.

mój plan, zobaczymy jak zadziała:

śniadanie: około 300 kcal- płatki owsiane z mlekiem, z bakaliami, może z owocem, albo pełnoziarniste pieczywo z masłem, warzywami, do tego lekka kawa z mlekiem. Podobno spore śniadania (zdrowe oczywiscie) napedzaja metabolizm na caly dzień! a moje sniadanie do zwykle max. 200

II śniadanie: 200-250 kcal (w tej chwili nie przekraczam 100) jakaś kanapka, z chleba pełnoziarnistego, warzywa, owoce. To na utrzymanie kopa danego rano.

obiad: metabolizm popołudniu zwalnia, więc już nie może być taki duży jak śniadania i najlepiej jakby był zjadany do 16stej: warzywa duszone, ew. zupa, sałata. do 250. Zrezygnować już o tej porze z węglowodanów!

kolacja: 200 kcal bez węgli, np. serek wiejski z warzywami, sałata z jajkiem, rybą itp. do 19stej. 

Nie podjadać, pamiętać, że rano czeka super śniadanie.

no i ruch. Ale nie byle jaki: marsz (dziś zrobiłam 11 km!) właśnie 10 km. Podkręca spalanie, dotlenia, poprawia samopoczucie jak nic! 11 km, to okolo 2 h. Mam zamiar robić to codziennie. 2 h dla siebie, to coś na co muszę mieć czas!


Co o tym myślicie?
moja waga dziś to 65,8kg wiec tylko -0,5 kg przez ten tydzień. walcze dalej.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.