- Dołączył: 2012-08-26
- Miasto: Dąbrowa Górnicza
- Liczba postów: 4
26 sierpnia 2012, 18:13
Od lat chcę schudnąć, lecz mi się to nie udaje. Jest wręcz coraz gorzej. Wciąż tyję. Nie potrafię tego powstrzymać. Ważę 95 kg przy wzroście 170 cm.
Moim największym problemem jest podjadanie. Co chwilę serwuję sobie jakiejś przekąski, a jak już mam wolny dostęp do jedzenia, to dosłownie żrę ile wlezie, że aż mi nie dobrze. Nie potrafię się opanować. Próbowałam już różnych sposobów. Jadłam błonnik, żeby się zapchać. Przyjmowałam też suplementy diety mające złagodzić apetyt. Nic z tych rzeczy mi nie pomagało. Jadłam, pomimo że czułam się pełna. Jadłam, chociaż nie czułam głodu. Wydaje mi się, że problem leży gdzie indziej. Ja po prostu jem, bo lubię. Jak widzę dobre jedzenie, to nie potrafię się pohamować.
Nie mam pojęcia, co robić. Wszyscy mi radzą "mniej jeść", ale jak to zrobić, kiedy nie potrafię nad tym zapanować? Niekiedy mam postanowienie i nie jem jakiegoś posiłku w ciągu dnia, ale jak przyjdzie wieczór, to następuje atak na lodówkę. Pomóżcie. Może któraś z was miała podobny problem, jak ja, i wyszła z tego.
26 sierpnia 2012, 18:14
Jeśli problem jest aż tak duży to może idź do dietetyka
26 sierpnia 2012, 18:17
dietetyk jej nie pomoże. tu widać, że problem tkwi w głowie więc tylko psycholog
26 sierpnia 2012, 18:22
a ja myślę, że i dietetyk i psycholog a do tego duuuże wsparcie najbliższych
- Dołączył: 2012-08-26
- Miasto: Dąbrowa Górnicza
- Liczba postów: 4
26 sierpnia 2012, 18:32
Wydaje mi się, że gdybym miała blisko kogoś, kto podobnie jak ja walczyłby z tym problemem, to byśmy się wzajemnie motywowali i pilnowali, żeby nie podjadać. A wiem, co znaczy takie wsparcie. Kiedyś jeździłam dużo na rowerze (nie zawsze byłam gruba). Miałam grono znajomych, którzy często mnie wyciągali, albo ja ich na rower. Wyrobiłam sobie wtedy niezłą kondycję. Ale to niestety minione czasy. Dzisiaj, jak wsiądę na rower, to czuję jak uda obijają mi się o wiszący brzuch i jest mi z tym na prawdę źle. :(
- Dołączył: 2009-04-24
- Miasto: Góra
- Liczba postów: 7960
26 sierpnia 2012, 18:35
musisz chcieć, zawziąć się i kilka dni się przemęczyć, bo potem jest łatwiej. Musisz podjadać? jedz warzywa. pokrój w słupki marchew, paprykę i jedz.......a i ważne! nie dopuszczaj nudy, rób coś, wychodź z domu.
26 sierpnia 2012, 18:36
miszael napisał(a):
Wydaje mi się, że gdybym miała blisko kogoś, kto podobnie jak ja walczyłby z tym problemem, to byśmy się wzajemnie motywowali i pilnowali, żeby nie podjadać. A wiem, co znaczy takie wsparcie. Kiedyś jeździłam dużo na rowerze (nie zawsze byłam gruba). Miałam grono znajomych, którzy często mnie wyciągali, albo ja ich na rower. Wyrobiłam sobie wtedy niezłą kondycję. Ale to niestety minione czasy. Dzisiaj, jak wsiądę na rower, to czuję jak uda obijają mi się o wiszący brzuch i jest mi z tym na prawdę źle. :(
to pomyśl sobie czy chcesz, żeby dalej tak było? jeśli teraz nie będziesz się ruszać, jeździć na rowerze itd. to nadal wszystko się będzie o siebie obijać
Edytowany przez prawana 26 sierpnia 2012, 18:36
26 sierpnia 2012, 18:44
Widocznie nie jesz posiłków, które by dostarczyły Tobie odpowiedniej ilości energii (w zależności od trybu życia itd.), przez to czujesz się ciągle głodna i wypełniasz braki byle czym. Dietetyk niezbędny na 100%. Jeśli dietetyk nie pomoże, tj. właściwy jadłospis nie podziała na Twój głód oznacza to, że czas do psychologa.
Edytowany przez hercampuri 26 sierpnia 2012, 18:50
- Dołączył: 2012-08-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 56
26 sierpnia 2012, 19:03
Ja na swoją zarłocznośc mam fluoksetyne , pomogła mi do tego stopnia że mogę jeśc 5 racjonalnych posiłków dziennie , a wcześniej nie było mowy .