- Dołączył: 2008-11-06
- Miasto: Bahrajn
- Liczba postów: 1645
16 marca 2010, 10:49
Zapraszam wszystkie dziewczyny, które marzą o wadze z 8 z przodu:). Długoterminowe założenie to 6 z przodu, ale małymi kroczkami łatwiej.
Moim celem jest osiągnąć magiczne 8 w marcu.
- Dołączył: 2008-11-06
- Miasto: Bahrajn
- Liczba postów: 1645
7 października 2010, 19:14
ok michelin czekam na info ja wczoraj pojadłam j dziś się zle czuje, wiec obżarstwo mi na razie nie grozi
11 października 2010, 10:32
cześć kochane!
ja od 3 dni trzymam się diety... postanowiłam jednak spróbować tej 1200 kcal bo potrzebuję większego spadku wagi jak kania dżdżu :) jak mi spadnie poniżej obecnej to zdradzę z jakiej schodziłam :) po prostu za bardzo mi wstyd...
- Dołączył: 2008-11-06
- Miasto: Bahrajn
- Liczba postów: 1645
11 października 2010, 14:05
oj kochana nie wstydź się a ja czekam na spadek u Ciebie, bo widzę że się biedna miotasz straszliwie, a ja też to teraz mam, no chyba kurka nie zejdę do tej 80
11 października 2010, 16:38
yola zauważyłaś, że te nazwijmy to graniczne wagi są najcięższe do osiągnięcia? zaczynałyśmy od 9 (no ja teraz od 10 hihihi) - no i u ciebie jak już poszło to super zleciałaś już ponad 10 kg! i teraz znów pod górkę! zobaczysz, że jak już dojdziesz do tej 80-tki i pojawi się 7 to znów poleci Ci pięknie waga w dół :)
Czuję z Wami jakąś bliskość no i pomyslałam, że ukrywanie wagi mija się z celem który nam przyświeca! W sumie najbardzie to się nie tyle wstydze ile krępuję bo Wam się tak pięknie udaje gubić wagę a ja jak taka pierdoła stoję w miejscu a nie chciałabym żebyście pomyślały o mnie że się nie staram albo mi nie zależy... ale wiem też że kto jak nie Wy mnie najlepiej zrozumiecie! No to uwaga podaję - po tym obżarstwie miałam na wadze 101,6 kg skali mi na pasku wagi zabrakło bo nawet chciałam go poprawić ale chyba tej pierwszej wagi nie da się zmienić... teraz co prawda mam po 3 dniach diety 1200 kcal zgubione 0,7 kg czyli mam 100,9 kg ale to i tak masakra w biały dzień...
12 października 2010, 13:47
Michelin i bardzo słusznie moim zdaniem że się przełamałaś i nam - bo jak sama mówisz komu miałabys o tym powiedzieć i kto Ci tak zrozumie jak nie my. Czasem to naprawdę pomaga...takie sztuczne oszukiwanie się że nie ma problemu wagi i nikt nie widzi że my się z tym średnio dobrze czujemy nie ma sensu.... wiem to z własnego doświadczenia. Jak szczerze pogadałam o tym z moim K. to od razu mi się lepiej zrobiło i teraz każdy mój sukces świętujemy sobie razem... może to głupie ale w moim wypadku się naprawdę sprawdza:)
Ja oczywiście po powrocie z Krakowa nie ustrzegłam się wzrostu wagi - mam 1 kg do przodu , czyli na dzień dzisiejszy powrót do 94kg;/ ale trudno teraz biorę się ostro za siebie i wierzę że będzie dobrze. Nadal jestem na etapie szukania pracy i szczerze to wydaje mi się że jak ją wreszcie znajdę to dopiero porządnie spadnę wagowo - zawsze gubiłam przez pierwsze miesiące sporo kg:) ale zobaczymy....
- Dołączył: 2008-11-06
- Miasto: Bahrajn
- Liczba postów: 1645
12 października 2010, 20:40
Witajcie kochane!
Michelin masz rację, nie ma się co oszukiwać tyle ważyłam w styczniu w dniu porodu i ja Cię rozumiem że masz opory moralne przed powiedzeniem szczerze sobie i innym, jaka jest prawda, ale ciesze się że się przełamałaś. Ja mam nadzieję, że Ci się uda, wiem, ze tak będzie.
Szkrabon trzymam kciuki za znaleienie pracy i spadek kilogramów.
Ja Wam powiem, ze ciesze się że waga jest stabilna, i nie tyję i z tego się cieszę, bo zawsze jakoś mnie jojo dopadało, a teraz luz, ale fakt jem zdecydowanie mniej i nie jem wieczorem, jem tylko chleb razowy- dwie kromki dziennie.
12 października 2010, 22:41
dziękuję Wam! jesteście kochane! no i mam znów kolejne 0,6 kg na minusie
13 października 2010, 10:58
Brawo dziewczyny jestem z Was dumna bardzo!!
13 października 2010, 14:14
Melduję, że znów lekki spadek!!! matko jak się cieszę! tylko troche boję że się zatrzyma i znów wpadnę w pułapkę własnych słabości...
...aż się nie mogę doczekać soboty...
- Dołączył: 2008-11-06
- Miasto: Bahrajn
- Liczba postów: 1645
13 października 2010, 17:14
michelin w pułapkę wpadniesz nie raz i nie dwa, ale tym się nie martw, problem w tym, aby po wpadce od razu się podnieść a nie brnąć dalej.... i tego Ci życzę, aby chwile słabości nie stawały sie tygodniami słabości. Cieszę się bardzo z Twojego spadku:))