- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
25 lipca 2010, 13:20
Zapraszam do rozmowy wszystkie osoby, które nie chcą zmarnować najbliższych 70 dni :)
Wszelkie cele i postanowienia mile widziane: chcesz schudnąć, przytyć, rzucić palenie czy wyhodować kwiatka ;)
Odliczanie zaczyna się jutro - 26lipca. Ale dołączyć można w każdej chwili, każdy niezmarnowany dzień jest cenny.
Chodzi o to, żeby było miło i sympatycznie, bez wyścigów, tabelek. Opowiadamy o czym tylko chcemy, wymieniamy się doświadczeniami.
Ja mam dość czasu, który przecieka mi przez palce i nie chcę już żałować, że nic nie zrobiłam. Spróbuję każdego dnia zdziałać coś dobrego dla siebie.
Każdą chętną proszę, żeby w pierwszym poście napisała co postanawia ( np. nie jeść słodyczy, ćwiczyć codziennie ) lub jaki ma cel ( jakaś waga, czy choćby suma zaoszczędzonych pieniędzy ).
Mam nadzieję, że spodoba Wam się taka forma i nie zmarnujemy tego czasu, który i tak przecież upłynie. :)
17 października 2010, 14:50
ja bym powiedziała, że nie życzę sobie takiego zachowania. dlaczego to Ty masz się męczyć? jeśli nie przyjęłaby tego spokojnie, to agresywnie dałabym jej do zrozumienia swoje zdanie. ja już tak robiłam i za każdym razem działało.
17 października 2010, 14:54
ludzie boją się szaleńców, bo są nieprzewidywalni. warto to wykorzystać w walce o swoje prawa.
17 października 2010, 17:09
zjadłam do 1,800, a czuję jakby było tego jedzenia w moim brzuchu znacznie więcej
![]()
polecam serial the mighty boosh - dziwny, brytyjski, surrealistyczny, śmieszny;)
Edytowany przez okamgnieniexx 17 października 2010, 17:10
17 października 2010, 19:35
17 października 2010, 21:37
jestem głodna, ale jeść mi się nie chce. nad głodem fizycznym można tak łatwo zapanować!
szkoda, że większość tego, co zjadam pochodzi z psychicznej niedoskonałości.
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
17 października 2010, 23:33
łe, a mnie się leniwa atmosfera niedzieli udzieliła. byłam dziś niegrzeczna. nie jakoś szalenie niegrzeczna, ale nie chciało mi się myśleć. czuję że muszę trochę poluzować, 1-2dni, bo zaczynam się męczyć.
jutro będzie normalny dzień. muszę dać głowie odpocząć od kalorii i tego wszystkiego.
boję się, że się potem rozhulam. ale boję się też, że jeśli tego nie zrobię, rozhulam się w sposób, którego bym nie chciała. TO się zbliża, może zduszę w zarodku i zadowolę tego małego potwora.
wt-śr to dni, kiedy nie będę miała czasu zjeść, więc jeśli sobie powiem basta, powinno się udać. nie może się nie udać. ;-s
wiem, kombinuję, ale tak się boję to wszystko popsuć :< może profilaktyczne jedzenie będzie lepsze niż trzymanie się zasad za wszelką cenę....
głód fizyczny to pikuś. czapka szalenie słodka! robiłaby furorę na ulicy ;)
pewnie już śpicie....miałam zrobić kilka rzeczy na uczelnię i nic nie zrobiłam. muszę jutro od rana wejść na wysokie obroty i zabrać się do pracy. wieczorem trening;)
zapowiada się wymagający tydzień.
bye, bye ;)
18 października 2010, 07:08
dziń dybry;)
dzień zaczynam 11 rutinoscorbinami i 2 saszetkami fervexu. została jeszcze jedna. zapamiętać: kupić kolejne opakowanie.
cóż, odchudzanie z czasem staje się coraz trudniejsze. organizm zaczyna zauważać, że jest głodzony.
pamiętam jak w tamtym roku - w kwietniu/maju - jadłam max. 1,200 i udawało mi się wytrzymywać, mimo że jeździłam ostro na rowerku po 2 godziny, który wtedy mnie jeszcze męczył. zaspokajałam apetyt mieszcząc się w bilansie. trwało to ok. 4-5 tygodni...później nadeszły mroczne czasy, czasy kompulsów. w ciągu miesiąca prawie odrobiłam to, co schudłam. prawie, bo dzięki ćwiczeniom, które zaczęłam dodawać, przytyłam niewiele.
teraz wiem, że się wygłodziłam. ponad 2 h codziennego bardzo bardzo intensywnego cardio i 1,200 to złe połączenie.
optymistycznie kończąc, od lipca zaczęłam konsekwentnie gubić kg. nie wiem, ile w tym było mojej silnej woli, a ile tego, co działo się między mną a socjopatą. chyba to jednak ja zadecydowałam o chudnięciu, bo stawałam się lżejsza od początku miesiąca...
18 października 2010, 07:10
![]()
;-)
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
18 października 2010, 08:59
wow...
dzień dobry :)
nie wiem jak dziś będzie, na razie nie czuję jakiegoś wzmożonego apetytu, ale nie będę się bronić rękami i nogami jeśli czegoś mi się bardzo zachce. zobaczymy..
18 października 2010, 09:25
tak sobie myślałam, że może co drugi dzień jedz więcej. teraz ile jesz, 1,200 1,300?
więc raz jedz tyle, a raz np. 1,600. w ten sposób przyspieszysz pracę metabolizmu, który pewnie już zwalnia. jedząc więcej co drugi dzień nie powinnaś mieć irracjonalnego apetytu. jedz tak byleby nie przekraczać róznicy 500 k między jednym a drugim dniem.