- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
25 lipca 2010, 13:20
Zapraszam do rozmowy wszystkie osoby, które nie chcą zmarnować najbliższych 70 dni :)
Wszelkie cele i postanowienia mile widziane: chcesz schudnąć, przytyć, rzucić palenie czy wyhodować kwiatka ;)
Odliczanie zaczyna się jutro - 26lipca. Ale dołączyć można w każdej chwili, każdy niezmarnowany dzień jest cenny.
Chodzi o to, żeby było miło i sympatycznie, bez wyścigów, tabelek. Opowiadamy o czym tylko chcemy, wymieniamy się doświadczeniami.
Ja mam dość czasu, który przecieka mi przez palce i nie chcę już żałować, że nic nie zrobiłam. Spróbuję każdego dnia zdziałać coś dobrego dla siebie.
Każdą chętną proszę, żeby w pierwszym poście napisała co postanawia ( np. nie jeść słodyczy, ćwiczyć codziennie ) lub jaki ma cel ( jakaś waga, czy choćby suma zaoszczędzonych pieniędzy ).
Mam nadzieję, że spodoba Wam się taka forma i nie zmarnujemy tego czasu, który i tak przecież upłynie. :)
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
15 listopada 2010, 13:27
a umiesz odpowiedzieć dlaczego nie chcesz wziąć losu w swoje ręce ? nigdy nie będzie lepszego czasu.
15 listopada 2010, 13:37
obawa przed porażką;
wysokie standardy, których jeśli szybko nie zaspokoję, pogłębię swoje niezadowolenie;
nierobienie niczego czy próbowanie ruszenia się z miejsca bez zadowalającego tempa realizacji marzeń to dla mnie to samo, czyli nic.
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
15 listopada 2010, 13:49
a strach przed żałowaniem, że się czegoś nie zrobiło i jest już na to za późno ?
15 listopada 2010, 13:49
przykro mi jest z tego powodu, ale nie potrafię nic dla siebie zrobić. nie jestem głupia - jeśli do tej pory niczego, co sobie kiedyś wyznaczyłam, nie potrafiłam osiagnać; jesli do tej pory nikogo nie spotkałam, to już nic się w tych kwestiach nie zmieni. generalnie jestem z tym pogodzona, tylko czasem nie wytrzymuję i ulegam wahaniom emocjonalnym...
15 listopada 2010, 13:53
w moim życiu nie istnieje to znane pojęcie - żałowanie, że się czegoś nie zrobiło. nigdy nawet nie myślałam w tych kategoriach. wszystko komplikuję do tego stopnia, że nie przekonują mnie powszechne/typowe argumenty.
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
15 listopada 2010, 14:00
i to mówi osoba, która się zaparła i robi samobójcze ćwiczenia tylko dlatego, że taki ma kaprys. i gadasz jakbyś miała ze 40 lat !
myślisz, że ja oprócz chodzenia na uczelnię robię coś dla swojej świetlanej przyszłości ? robię za darmo w jakiejś fundacji i 'uczę' angielskiego, żeby nie zostać z umiejętnościami na poziomie my name is paulina. i zdecydowanie nie zapowiada się na żadną owocną znajomość, bo nie poznaję nowych ludzi, trzymam się bezpiecznie kilku osób. przyjaciółka olała mnie dla swojego chłopaka.
średnio jest, ale na pewno nie mam zamiaru się godzić, skoro wiem, że mam potencjał.
a przecież Ty masz taki zajebisty potencjał, nie marnuj go
15 listopada 2010, 14:07
nigdy nie chciałam dorastać. pamietam, że w 12 urodziny strasznie przejęłam się swoim wiekiem. wpadłam w panikę, gdy zdałam sobie sprawę, że nie potrafię zatrzymać sie w czasie.
jaki potencjał? nie rozśmieszaj mnie.
właśnie! ja robię tylko to, na co mam kaprys. jak dzieciak. dlatego nie jestem zdolna do niczego więcej.
15 listopada 2010, 14:08
ty wierzysz w swoją przyszłość, dlatego życzę ci powodzenia.
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6894
15 listopada 2010, 14:10
nie jesteś szarakiem bez pojęcia o świecie. zresztą, najlepiej o tym wiesz. mnóstwo ludzi by to doceniło.
muszę kuźwa iść. będę dopiero wieczorem.
15 listopada 2010, 14:24
w takich chwilach, żeby się dobić, porównuję siebie z socjopatą.
on pojechał rok temu do ameryki, by zdobyć kilka milionów dolarów dla swojej młodej firmy. wrócił do polski na chwilę. w tydzień napisał pracę magisterską, bo tylko ukończenie szkoły dzieliło go od pracy w znanej firmie internetowej.
dostał się do jakiegoś programu rządowego jako jeden z kilkudziesięciu lub kilkuset (aplikacje były nadsyłane z całego świata, więc chętnych mozna było liczyć w milionach).
jest młodszy ode mnie o 10 dni, zawodowo starszy o jakieś 8.
kiedyś powiedział, że zrobi wszystko, żeby tylko nie mieszkać ze swoją matką, która nigdy nie ułatwiała mu życia. udało mu się to.
nawet jak wróci do polski, a nie wróci, bo nie jest taki głupi, będzie własnym szefem.
pamiętam jak kiedyś wychwalał moją światowość (cokolwiek to znaczy) i stosunek do rzeczywostości. wyśmiałam go. może kiedyś, gdy będę na tyle zdesperowana, ale nie aż tak, żeby bawić się w prostutucję, upomnę się o pracę dla siebie, o której rozmawialiśmy (w żartach?)...