Temat: 70 niezmarnowanych dni.

Zapraszam do rozmowy wszystkie osoby, które nie chcą zmarnować najbliższych 70 dni :)
Wszelkie cele i postanowienia mile widziane: chcesz schudnąć, przytyć, rzucić palenie czy wyhodować kwiatka ;)

Odliczanie zaczyna się jutro - 26lipca. Ale dołączyć można w każdej chwili, każdy niezmarnowany dzień jest cenny.
Chodzi o to, żeby było miło i sympatycznie, bez wyścigów, tabelek. Opowiadamy o czym tylko chcemy, wymieniamy się doświadczeniami.

Ja mam dość czasu, który przecieka mi przez palce i nie chcę już żałować, że nic nie zrobiłam. Spróbuję każdego dnia zdziałać coś dobrego dla siebie.

Każdą chętną proszę, żeby w pierwszym poście napisała co postanawia ( np. nie jeść słodyczy, ćwiczyć codziennie ) lub jaki ma cel ( jakaś waga, czy choćby suma zaoszczędzonych pieniędzy ).

Mam nadzieję, że spodoba Wam się taka forma i nie zmarnujemy tego czasu, który i tak przecież upłynie. :)
Pasek wagi
noooo to tym bardziej :) ja czasami muszę suszyć, ale jak tylko mam czas żeby wyschły same to też je zostawiam 
nie suszę prawie w ogóle, w 89% noszę spięte, rozpuszczonych nie układam. generalnie nie robię z nimi nic. czasem tylko, jeśli chcę wyglądać jakbym dopiero wstała z łóżka, potargane spryskuję najmocniejszym lakierem, który i tak gówno daje na dłuższą metę.

moje przygotowanie do każdego wyjścia wynosi 10' dosłownie, dlatego usmiecham się ironicznie, kiedy słyszę - zawsze dobrze wyglądasz; zawsze jesteś zadbana (cokolwiek to znaczy).

i jak sobie z tego nie kpić? niktórzy są ślepi
a najgorsze, kiedy podchodzisz do kogoś z kim miałaś się spotkać i zamiast "cześć", wita cię "wow".

ja naprawdę nie lubię komplementów. gaszę je wszystkie jakimś komentarzem, bo nie wierzę w takie głupie gadanie...
ok, głowa zrobiona, teraz proszę pożyczyć mi jakieś ubrania....
Pasek wagi
dobrze, że nie wychodzę w celach towarzyskich prawie w ogóle
jedna z moich zasad (mam ich wiele) - nie pożyczam ubrań
Okamgnienie a może to po prostu prawda i jesteś jedną z tych niewielu szczęściar, którym 10 min w zupełności wystarczy  ciesz się, a nie chichraj pod nosem 
ehh, nie jestem. co to, to nie. nie przygotowuję się do wyjścia, bo wiem, że cokolwiek bym nie zrobiła i tak będę wyglądać jak zdeformowany psi clown
więc szkoda zachodu.
gdybym miała wychodzić w tej chwili, ubrałabym granatowe rurki, luźną koszulę, dopasowaną marynarkę i wywinęła rękawy koszuli razem z marynarką; na nogi zamszowe kozaki lub skórzane za kolano. włosy potraktowałabym lakierem, a po wargach przejechałabym czerwoną szminką.

z pudełka wyciągnęłabym szeroką bransoletę w kolorze starego złota, do tego jakiś kontrastujący zegarek i tak bym wyszła...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.