- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 maja 2013, 17:17
20 sierpnia 2013, 17:22
20 sierpnia 2013, 21:12
hej dziewczyny!
od dziś funkcjonuję na vitalii. Chcę schudnąć, nie tak dawno ważyłam 61kg ale po tygodniu u mamy do zrzucenia jest 5-6 kg.
Jak ćwiczycie? Stosujecie jakąś suplementację?
20 sierpnia 2013, 21:18
Iteke do chciałby mieć dzieci w tzw. związku konkubenckim? Powiem szczerze, że faktycznie masz ciężki orzech do zgryzienia. Nie wiem co bym zrobiła. Ja chyba bym się nie bała tego momentu 35 - 50 a raczej 50 - 65 czy 55-70... jako osoba koło 50 jeszcze możesz szaleć i bawić się (moi wujkowie tak mają), ale jednak pod 70 już ciało i zdrowie nie takie. Można dbać bardzo o siebie, ale pewne problemy będą doskwierać. Chociaż no nie wiem.. No pewnie jedyna rada to taka, żeby poczekać i zobaczyć co dalej. Może się sprawa sama wyjaśni.
czarna no współczuję Ci bardzo. Przykro słyszeć, że takie historie się zdarzają. Ja jestem świeżo po ślubie, dzieci jeszcze nie mamy i na chwilę obecną raczej są w dalszym planie a nawet nie wiem jak bym sobie poradziła z rozstaniem. Coś okropnego i szkoda dzieciaczków, ale głowa do góry, bo znam dwie historie gdzie dziewczyny sobie po okropnych przeżyciach ułożyły na nowo życie i znalazły szczęście, a rozstanie im wyszło na dobre (mimo, że pewnie na dzień dzisiejszy wydaje się to nie do wyobrażenia).
Jak tam dziewczyny dziś z dietami i ćwiczeniami. Ja jestem zawiedziona trochę. Dietę ładnie trzymałam cały dzień na ćwiczenia poszłam, ale te ćwiczenia jakoś co raz mniej dają mi w kość. Wszystko ciągnęłam dzielnie, po ćwiczeniach jeszcze spędziłam 20 min na siłowni i dalej nic. :( Chyba powinnam coś intensywniej zacząć robić.. Pomyśleć, że dwa miesiące temu po tych samych ćwiczeniach chodzić nie mogłam ani odwracać się z boku na bok.. :) Uchh..
21 sierpnia 2013, 10:04
21 sierpnia 2013, 10:54
Iteke dziś dokładnie mija mi rok i jeden miesiąc od kiedy wyszłam za mąż. Znamy się od 5 lat więc trochę znaliśmy się przed ślubem ;) Ja też niestety miałam pierw trochę różnych związków. Przede wszystkim jeden ten o którym wspomniałam wcześniej trwał nie całe dwa lata, ale ja byłam bardzo zakochana... aż za bardzo. Związek skończył on i dziś z perspektywy czasu wiem, że miał rację, ale wtedy było mi niesamowicie źle. Miałam bardzo niską samoocenę, wydawało mi się, że już mnie nic dobrego nie spotka. Później byłam z takim chłopakiem ok roku, właściwie nie wiem dlaczego, bo jakoś zawsze wiedziałam, że nic z tego nie będzie. Ten związek skończyłam ja, a chłopak się pogodzić z tym nie mógł. Dzwonił on, jego znajomi, przyjeżdżał, prosił itd. Okropne rozstanie i nikomu nie polecam. Chłopak się oświadczył, ja oświadczyny odrzuciłam i jakoś to tak poszło wtedy. Później przeszłam zmiany. Schudłam ponad 10 kilo, poprawiłam się na studiach, zaczęłam się zajmować sobą i realizować plany, których wcześniej nie miałam jak. Poznałam własną wartość i mojego obecnego męża na jednej ze studenckich imprez. Mój przyjaciel (do którego za dwa dni idę na wesele :) ) zabrał mnie na imprezę politechniki - sami faceci - z której wróciłam z propozycją 4 randek :D i plikiem telefonów - nie powiem, moja próżność została wyjątkowo połechtana :), w tym był mój mąż. Od wakacji do lutego nie miałam czasu na spotkania itd. więc jakoś to zleciało a w lutym nie miałam co robić po sesji (skończyłam wcześniej niż cała reszta) więc poszłam z nim na piwo i tak to się zaczęło trwając do dziś.
Z tym wiekiem Iteke masz racje. Nie bierz teraz do głowy, a jak serce go wybierze to nie odejdziesz przecież tylko dlatego, że jest starszy. Prawda taka, że nie jest to powód, żeby odpuścić. Zobacz co się będzie działo, nie zamykaj się może póki co tylko na tą jedną relację, chyba że chcesz i zobaczysz co się dzieje. A co to za miła wiadomość była ;) taka romantico czy passion ? Powiem szczerze, że czasami brakuje mi tych motylków w brzuchu czy ścisku w sercu jak dostaję telefon czy rozmawiam. Ach... fantastyczne są początki znajomości ta niepewność połączona z wyczekiwaniem ;)
Co ty masz z tym brzuszkiem swoim, że tak często na niego chorujesz? Współczuję bardzo i wracaj szybko do zdrowia.
21 sierpnia 2013, 19:13
22 sierpnia 2013, 00:16
Iteke napisałam do Ciebie piękną wiadomość a tu mi błąd w IE wyskoczył i przeładowało stronę. Argh. Jeszcze raz więc:
"aż za bardzo" zakochana czyli świata poza tym chłopakiem nie widziałam. On pokazał mi jak żyć i myślałam, że bez niego tego życia nie będzie. Był niesamowity, miał masę wyobraźni, marzeń, pragnień i to przekonanie, że jeśli się chce to można wszystko. Zawsze mu tego zazdrościłam. Tej lekkości życia i ducha, optymizmu nieskrytego ale również odpowiedzialności. Był niesamowity pod wieloma względami, ale ja przy nim przez to czułam się bardzo źle. Wydawało mi się, że jestem mało znacząca przy jego osobie co powodowało u mnie pogłębienie kompleksów. Zatrułam mu przez to życie bo byłam za nadto zaborcza. Ciągle się bałam, że on ma życie beze mnie i byłam o to zazdrosna. Dziś jakbym go znów spotkała, to powiedziałabym "przepraszam", bo niestety ale mam za co.
Ku zmianom pchnął mnie fakt, że właśnie od kiedy skończyłam 14 lat byłam ciągle w związku z kimś. I żeby nie było, były to wyjątkowo cnotliwe związki, swój pierwszy raz miałam daleko po 18 (z tym już wspomnianym powyżej), ale zawsze z kimś byłam. Zawsze był chłopak, który do mnie sms-ował i troszczył się o mnie. Mając 21 lat (7 lat związków z przerwą maks ok. 3 miesięcy łącznie - ok 5 związków w tym 3 poważniejsze - 10 miesięcy do 2 lat) stwierdziłam, że tak naprawdę nie wiem jak mi się będzie żyło samej i że muszę dać sobie radę.. przynajmniej rok. I tak też zrobiłam, dlatego z moim obecnym mężem zaczęłam być dopiero w lutym. Nie chciałam się wiązać z nikim. Był to wspaniały dla mnie czas, kiedy zobaczyłam swoje możliwości i to, że bez mężczyzny jestem tak samo wartościowa jak z nim. Wartość kobiety nie leży w rodzinie tylko w niej jako człowieku i dopiero ją znając może stworzyć szczęśliwy związek. Nasza wartość to nie jaki obiad podamy, tylko co sobą prezentujemy. Przynajmniej ja dziś tak myślę i tego się trzymam. Więcej historii to już nie forumowe wypociny :) może wpadniesz do Wrocławia to sobie pogadamy - ew. ja mogę do Poznania ;) pójdziemy do starego browaru ;)
Z tymi motylkami to myślę, że trzeba czasu. Trzeba chcieć związku.. Miłe to co Ci facet napisał i fajnie to o nim świadczy, że potrafi takie rzeczy jeszcze kobiecie powiedzieć. Lubię facetów z klasą, którzy nie zgrywają jakiś prymitywnych twardzieli.. Wiesz, nie wiem jak u Ciebie jest z tym, ale dało mi do myślenia bo napisałaś "gdyby to był ten Poprzedni, pewnie serce by mi podskoczyło do gardła (...)", czasami sobie myślę, że doceniamy dopiero to co tracimy.. dopiero wtedy wiemy ilu rzeczy nam brakuje i co uznawałyśmy za pewniki. Nie wiem czy to się również, Ciebie tyczy, ale mnie na pewno. Jeśli nie deklarowałaś facetowi jeszcze nic to uważam, że jak się spotkasz z kimś na kawę czy pójdziesz do kina to nic się nie stanie a co dalej będziesz musiała się zastanowić czego chcesz.
Powiedz mi lepiej co to się działo z tym Poprzednim i czemu jest już Poprzednim a nie teraźniejszym - oczywiście jeśli chcesz, ale powiem szczerze, że i mnie ciekawość zżera :)
22 sierpnia 2013, 10:48
Dziewczyny! 67,8! Na mojej wadze jest 67,8! Ach jak ja się cieszę :) słonko świeci i mnie radość rozpiera ;)!
22 sierpnia 2013, 12:09
Achhh Iteke dzięki bardzo :) nawet nie wiesz jak ja się cieszę ;) Kurcze, nabrałam zapału i może nie będzie tak źle na tym weselu. Kurcze smutno mi i w ogóle, że nie udało mi się osiągnąć takiej wagi jaką chciałam. Miałam nadzieję, że przynajmniej te 65 będzie, ale fajnie, że jest 67 bo nie wiele brakowało a byłoby dalej 72 albo i gorzej jakby się za siebie nie zabrała. Mam w planach tańczyć ile wlezie, żeby jak coś zjem od razu to spalić. Jeszcze dużo z brzucha do zrzucenia i ramion, ale mam nadzieję, że dam radę. Już Was wcześniej pytałam o moją sukienkę na wesele. Wczoraj mierzyłam czy się w nią mieszczę i jak możecie dajcie opinię czy przypadkiem nie wyłazi mi za bardzo górą poduszeczka pod pachą :D mój mąż jest tak mało pomocny w tych kwestiach, że naprawdę równie dobrze mogę ściany pytać o zdanie ;D