- Dołączył: 2011-11-22
- Miasto: Gniezno
- Liczba postów: 2951
16 maja 2013, 17:17
Hej dziewczyny, hej chłopaki!
Zapraszam do wspólnej walki o lepszy wygląd i lepsze samopoczucie! Zapraszam osoby, które już walczą i te, które dopiero rozpoczną walkę! Będziemy się wspierać, dzielić doświadczeniami, doradzać sobie i wspólnie ćwiczyć!
Kto dołącza? :)))
- Dołączył: 2011-01-12
- Miasto: Marysin
- Liczba postów: 630
2 września 2013, 15:58
Ja wiem, że robi się przekręty... ale wiesz, jeszcze w tym roku nie miałam takiego ciśnienia na żłobek... Tosia, jeszcze jest mała, jak skończy dwa latka to będzie moim zdaniem odpowiedni czas na żłobek... poza tym, jak dziecko idzie do żłobka czy przedszkola to zaraz zaczynają się choroby... a moja jest dość podatna na infekcje niestety... no i dodatkowo jest problem bo jest alergikiem... (mleko krowie, gluten) a niestety w żłobkach państwowych nie biorą pod uwagę alergików... więc mam nadzieje, że młoda za rok z tych alergii wyrośnie, chociaż częściowo...
Ale dość o dzieciach, bo to portal o dietach:D
A'propo diety... postanowiłam, że od jutra zacznę racjonalne odżywianie... katowanie się dietą norweską nie ma sensu... dziś jeszcze dotrwam do końca...
od jutra MŻ, ćwiczenia, dużo warzyw, owoców, będę unikać tłustego, smażonego, słodyczy... regularne posiłki...:)
- Dołączył: 2006-03-06
- Miasto: Zg
- Liczba postów: 4992
2 września 2013, 19:03
paula zobacz sobie kalkulator kcal - ile powinnaś jeśc na schudnięcie ile na utrzymanie i może tego się trzymaj+racjonalne żywienie.
Ja dzisiaj zrobiłam obiad jechałam w tym deszczu do wulkanizatora, bo po pracy się zorientowałam, że mam koło do połowy bez powietrza. Chłopak mój uwierzyć nie mógł, że nie wiem jak sobie koło dopompować. Miał jechać ze mną na stację, ale sobie przypomniałam, że mam pod ręką fachowca. Wiecie niby to nic trudnego, ale ja tego nigdy nie robiłam a poza tym jak usłyszałam o atmosferach i barach to w ogóle stwierdziłam, że sama się za to nie biorę. Pewnie bym to potrafiła zrobić, ale nie można być idealnym prawda? ;)
Nie wiem jak u Was, ale u mnie pogoda pod psem. Zimno, mokro i ciemno. Jedyne co pomoże to ruch, wiec się biorę do Body revolution, ale wcześniej obczaję Waszego Leonardo. Dam znać jak wrażenia :)
- Dołączył: 2012-01-10
- Miasto: Kiełbasówka
- Liczba postów: 1009
2 września 2013, 19:40
Kasia pompowanie koła to naprawdę bardzo prosta sprawa a atmosfery czy bary (jedno i drugie to jest to samo - przynajmniej celem pompowania, bo zagłębiając się w dalszą fizykę bar to jednostka a atmosfera to twór :) ) masz na pompce zaznaczone i pompujesz do 2,2 i gra gitara ;) Kiedyś musi być ten pierwszy raz jak pompujesz koło ;) Napompuj rower na stacji benzynowej :) mniejszy gabaryt mniejsza strata ;) rower pompuj do 1,9 bara.
A tak z ciekawości spytam, która z Was dziewczyny potrafi np. zmienić koło czy sprawdzić świece, bezpieczniki, poziomy oleju itd.? No ogólnie zrobić coś przy swoim wehikule? Kiedyś się z mężem posprzeczałam o to :D więc chętnie poznam stan faktyczny :)
Edytowany przez aglaja87 2 września 2013, 20:53
- Dołączył: 2006-03-06
- Miasto: Zg
- Liczba postów: 4992
2 września 2013, 21:23
- nie mam pojęcia gdzie są świece
- nie mam problemu z poziomami oleju, wodą do chłodnicy itp
- koło też umiem zmienić, tzn technicznie czynność nie jest trudna, gorsza sprawa z kwestiami siłowymi.
Kiedyś jeździłam puntem - przewspaniały samochód lecz trochę zużyty i mało bezpieczny (przerdzewiałe progi, brak abs i takie rozrywki) i tam miałam sytuację, że mi na środku głównej drogi w centrum miasta nagle sprzęgło się zjarało. Cóż poradziłam sobie ze spychaniem go z drogi (z górki było ;) ), kiedyś wylałam na siebie kawę w samochodzie (tak wiem, brawa dla mnie) i tak wyrżnęłam w coś (3 opcje do wyboru - wysoki krawężnik, skrzynka energetyczna, albo schody nie mam pojęcia w sumie co to było), że sobie felgą przebiłam oponę i musiałam kombinować. Też sobie poradziłam.
Szczerze Ci powiem, że ja jestem za równością płci, aczkolwiek są czynności, których nie mam ciśnienia wykonywać i mogę z czystym sumieniem oddać pole facetowi. Tymi czynnościami są wszystkie samochodowe. Jak już mówiłam - wiem, że to nie jest trudne i z pewnością bym ogarnęła temat, ale niech ci faceci się mogą poczuć czasem niezbędni;) Druga rzecz, że ja mogę zaszywać dziury i przyszywać guziki i nie wymagam od faceta, żeby to robił. Co do gotowania, sprzątania i kwestii życiowo istotnych (tzn. opieka nad dzieckiem, kwestie finansowe) nie wyobrażam sobie obciążania obowiązkami tylko jednej ze stron związku.
- Dołączył: 2006-03-06
- Miasto: Zg
- Liczba postów: 4992
2 września 2013, 21:25
A dziewczyny z przykrością stwierdzam, że Leonardo mi nie podszedł. Może to kwestia tego, że mi się kojarzy z panem podrywaczem z kebabu u mnie w mieście, a może po prostu te ćwiczenia mi nie podchodzą (choć kiedyś z radością chodziłam na zumbę i takie taneczne ćwiczenia lubię) nie wiem o co chodzi, ale jednak zostanę przy Jillian.
- Dołączył: 2006-03-06
- Miasto: Zg
- Liczba postów: 4992
2 września 2013, 21:26
Aglaja dzięki za te dane cyfrowe odnośnie koła. Kobieta jednak potrafi konkretnie wyłożyć temat :)
- Dołączył: 2012-01-10
- Miasto: Kiełbasówka
- Liczba postów: 1009
2 września 2013, 22:15
No i Kasiu jak najbardziej potwierdzasz moją teorię :) właśnie ja tłumaczyłam ślubnemu, że wiele dziewczyn z powodzeniem by sobie dało radę przy zmianie koła czy właśnie dolaniu wszelkich płynów tudzież jakiś innych prostszych awariach, tylko nie mają parcia na robienie tego, on za to twierdził, że raczej nie wiele takich dziewczyn się znajdzie - myślę, że mamy różne doświadczenia i z różnych domów pochodzimy, u niego mama zupełnie się na technicznych rzeczach nie zna, chociaż moja jak pomyślę też czasami jakoś dziwnie się zachowuje :D.
Ja dam sobie z różnymi rzeczami radę, czy tam odpalić samochód na pych, holowanie itp. również, ale po co mam się pchać do brudnej zmiany koła skoro mam faceta obok? Nawet tankować mi się nie chce jak jadę z facetem :D a co będą mi rączki śmierdzieć :D Co oczywiście nie znaczy, że nie potrafię tego robić. Dziewczyny a jak jest u Was?
Z tymi obowiązkami domowymi to nie rozumiem, jak dziewczyna tyrając 8 godzin lub więcej wraca do domu i uważa, że dalej ma tyrać a hrabia wraca i siedzi z nogami do góry. Phi! Co innego jak ktoś ma podział "ja zajmuję się domem, ty zarabiasz" ale jednak przy pełnym etacie to jakiś absurd. Nie żyjemy w czasach gdzie chłop szedł przy oborze jeszcze robić tylko w czasach gdzie oboje pracujemy po 8 godzin :D Ale ja taka jest mocno "wyzwolona" w pewnych sprawach :) - ku zgrozie niektórych kobiet.
Ja za to lepiej gotuję, chociaż to nie zwalnia mojego lubego od przygotowywania posiłków, jednak jak już jest jakaś impreza to ja "szef kuchni" mąż "kuchcik" :). Szyje lepiej mój mąż- podobno jak była moda na naszywki na plecaku to się nauczył :) Jak był remont oboje doginaliśmy równo. Wszystkie meble w kuchni naszej poza wielką szafką pod zlew skręcałam sama. Każdy robi to co w danej chwili może i tyle. Lodówkę ja wnosiłam na 3 piętro itd. :) (czekać mi się nie chciało, aż przyjedzie - na pierwszym już pożałowałam własnego pomysłu)
Co do danych cyfrowych.. facet zawsze tak zamota żeby wyjść na bardziej błyskotliwego :D! Jeszcze potrafią gadać o teorii, że tam od 2,0 do 2,4 itd. w zależności od pogody, opony itp. Ja tam pompuje 2,2 i żyję :D jak mi zejdzie do 1,7 to znów pompuje. A swoją drogą przypomniałaś mi, że mam właśnie przednie do napompowania bo jakieś takie zklapciałe się wydają :D
Edytowany przez aglaja87 2 września 2013, 22:21
- Dołączył: 2006-03-06
- Miasto: Zg
- Liczba postów: 4992
2 września 2013, 22:35
No widzisz jak się zgadzamy :) Obowiązkami domowymi koniecznie trzeba się dzielić. Szczególnie nie wyobrażam sobie żyć w sytuacji, które widzę u kumpli lubego - dziewczyny siedzą z dziećmi w domu (niedawno urodziły) a chłopaki wracająz pracy do domu, zakręcą sie koło własnej d*py i idą na piwo z kolegami. Oczywiście nie ma ich godzinkę - dwie, ale jak wracają to już trzeba dzieci tylko wykąpać i położyć spać, więc cała robota na głowie kobiet przez cały dzień. Poza tym w weekendy one siedzą z dziećmi a oni balują. Trafiło by mnie to, że nie dość, że przez 9 miechów rezygnuję z imprez to jeszcze poza tym się średnio czuję fizycznie, później cierpię przez poród i uroki karmienia a faceta nie ma przy mnie, bo wiadomo - przyjemniej pić browary z kumplami. NEVER EVER
Co do remontu to u mnie było tak samo - targałam megle, układałam panele. Wiadomo trzeba umieć sobie poradzić w każdej sytuacji. Jednak co do samochodu - nech się facet czasem poczuje jak wybawca, bez którego kobieta sobie nie da rady :)
- Dołączył: 2012-01-10
- Miasto: Kiełbasówka
- Liczba postów: 1009
3 września 2013, 12:25
Wiesz, co ciekawe w tym wszystkim dziewczyny myślą, że jak facet może się napić i nie ma żadnych obowiązków w domu (bo to takie nie męskie!) to czyni z nich lepsze żony. Byłam na weselu i dziewczyny prawie jak paw chwaliły się, że one nie piją żeby ich chłopak/ mąż mógł się napić! Cóż za poświęcenie! Ja jakoś piłam, mój mąż pił, ale wszystko z umiarem i bez problemu następnego dnia wróciliśmy do domu a nie później facet ledwie kontaktuje, ta go niesie i sprząta po nim i uważa, że wszystko jest ok "bo co ona ma innego zrobić". No opierdzielić! A to co piszesz z tym siedzeniem w domu jak są dzieci to ja już w ogóle nie rozumiem. Przecież sama sobie nie zrobiła dziecka. Później on świetny tatuś bo jest tylko od zabawy a mama chodzi sfrustrowana i jak już wszystko ogarnie to na zabawę z dzieckiem sił brakuje! Najgorsze jest to, że kobiety same sobie winne takich sytuacji, bo godzą się na to i uważają, że to taki porządek.. a później rozwody, bo on znalazł inną, zadbaną, niesfrustrowaną, szczupłą i roześmianą! Argh... :) weszłyśmy na temat gdzie mam za dużo do powiedzenia, już nie mówiąc o tym, że teraz rozwody sypią mi się lawinowo więc i się nasłucham od dziewczyn nie jednego. 30 lat jeszcze nie ma skończonych a już rozwód, dziecko itp... ech.. Oby mnie to nie spotkało.
- Dołączył: 2006-03-06
- Miasto: Zg
- Liczba postów: 4992
3 września 2013, 12:55
Właśnie! Trzymam kciuki za Twój związek - choć nic nie zapowiada, żebyście mieli mieć problemy :)
U mnie podobnie z rozwodami. Jedni by się pewnie już rozeszli, gdyby nie to, że chcą sobie oszczędzić brudów walki o dziecko. Niestety takie czasu, że ludzie się nie starają o to, żeby było dobrze i wybierają drogi na skróty.
Ja bym w życiu sobie nie pozwoliła na tkwienie w takim układzie jak opisałam (facet imprezuje, baba jest kurą domową 24/7), bo każdy czasem potrzebuje odpoczynku, ale dzieci to wspólne zobowiązanie.
Ja się boję małżeństwa, dzieci i tego wszystkiego, bo wiem, że wymądrzanie się, widząc to wszystko z boku, jest takie łatwe - gorzej jak te sytuacje stają się życiem i trzeba sobie z tym radzić. Może jeszcze nie dojrzałam do tego wszystkiego (choć już jestem trochę stara)?
Zmieniając na chwilę temat na ten bardziej portalowy - jak Wam idzie dzisiaj?
Ja od rana zeżarłam trochę kaszy z warzywami z wczorajszego obiadu i grejpfruta, zaraz zjem jogurt i nie wiem co zrobić na obiad w domu, bo w lodówce mam chyba tylko keczup, paprykę, cebulę, rukolę, cytrynę, paprykę jalapenos, pomidora i sałatę lodową. Może być jakaś sałatka, ale trochę więcej treści by się przydało - jakieś białko czy coś...