Temat: 50 kg lub więcej w dół

Ten wątek zakładam dla pań , które naprawdę sporo ważą i maja do zrzucenia  nie 10, 20 a nawet nie 30 kg tylko 50 lub więcej:) Sa tutaj takie?
Witam!
Ja również chciałabym do Was dołączyć się. Moja waga to ok 124 kg 
Właśnie się zważyłam moja waga to 122,40kg. To od kiedy ruszamy?

szkoda, że nie przyjmiecie mnie z 45 kg :( no nic, trudno - powodzenia!

roseland napisał(a):

szkoda, że nie przyjmiecie mnie z 45 kg :( no nic, trudno - powodzenia!
45 to myślę,że dziewczyny się zgodzą, w końcu to aż 45 kg czyli 5 kg to progu minimalnego, myślę,że można przymknąć oko w Twojej sprawie. Zgadza się reszta?
46 kg ;) trochę machnęłam się w obliczeniach :> przy czym w sumie nie wiem jaka była waga wyjściowa, bo 104 było po 3 tyg diety
czekaj na jakiś znak ,bo jak na razie tutaj cichutko :(
Mnie nie przeszkadza;). Byle nie udzielały się osoby, które nie ważyły nigdy więcej niż 80 kg i pozjadały wszystkie rozumy... Bo pamiętam kiedyś wątek na wizażu, dla wagi POWYŻEJ 100kg, a najwięcej udzielała się dziewczyna, która startowała z 80 i krytykowała wszystko i wszystkich, bo ona najmądrzejsza. Od razu mi się odechciało wchodzić na ten wątek;).

A ja jeszcze nie napisałam... Startowałam z prawie 135kg (najwyższa waga jaką pamiętam, to 134.8kg). Obecnie ważę 127. Cel - 65kg.

Zazdroszczę Wam dziewczyny, że trafiłyście na fajnych facetów... Ja niestety jedyne co od nich zawsze słyszałam, to że jestem grubą świnią. I tak wyszło, że od zawsze jestem sama, bo teraz to już nawet boję się nawiązywać kontakty...
najwyżej założę wątek powyżej 40 kg i zaproszę chętne z Was też :> :P


Ja miałam gorszą sytuację, bo chłopak zostawił mnie po 4 latach związku właśnie z powodu wagi.. Gdy się poznaliśmy ważyłam jakieś 65-67 kg, a później przytyłam.. Jedzenie, nie wychodzenie z domu, bo przecież mi nie wolno było nawet na basen samej pójść (teraz się dziwię, że sobie na takie traktowanie pozwalałam). Wymagał ode mnie, żebym się odchudziła, bo jak nie to odejdzie.. Nie raz chciałam i zaczynałam, ale po kilku dniach (czytaj: po kolejnej kłótni na ten sam temat), dawałam sobie spokój z dietą.. Nie wiem czego on chciał.. Chyba tego, żebym od razu schudła i na kolejnym spotkaniu już była chuda. Przynajmniej tak to widziałam.. Doprowadziło to do tego, że jak on do mnie przyjeżdżał, to udawałam, że nie jem, a jak jechał, to się aż opychałam, bo taka byłam głodna.. Związek nie przetrwał i od jakichś 10 miesięcy jestem sama.. 

Może to trochę perfidne, ale przyrzekłam sobie, że nigdy więcej się nie zakocham, a gdy już schudnę, to faceci będą przeze mnie traktowani, tak jak ja przez nich... 

Roseland Zapraszamy :) Zawsze to raźniej w grupie:)

Zanetka1503 napisał(a):

Zazdroszczę Wam dziewczyny, że trafiłyście na fajnych facetów... Ja niestety jedyne co od nich zawsze słyszałam, to że jestem grubą świnią. I tak wyszło, że od zawsze jestem sama, bo teraz to już nawet boję się nawiązywać kontakty...

ojejku :( Może problem tkwi w tym, że w takim środowisku się obracasz? Bo ja piszę z trochę innej perspektywy - jestem obecnie sama, zaliczyłam baaardzo toksyczną relację, ale i tak to co piszesz to mi się w głowie nie mieści :( na pewno będzie lepiej! 

Obecnie jestem na etapie, że chciałabym zrobić porządek sama ze sobą na wielu płaszczyznach i nie w głowie mi faceci...
O ile naukę, hobby itd. da się pogodzić z posiadaniem faceta, o tyle nauka,hobby + moje aktualne zafiksowanie na punkcie tego, żeby się mądrze odchudzić, odgruzować (pozawagowo też sie trochę zaniedbałam) i żeby mi nie zwisała skóra już niekoniecznie :D




© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.