Temat: Czy powinnam teraz się odchudzać?

Cześć. Trzy miesiące temu wyjechałam za granicę i będę tutaj jeszcze 3 miesiące. Mój problem polega na tym, że podczas pobytu tutaj z prawie niedowagi przeszłam do otyłości, bo przy wzroście 159 cm ważyłam 48 kg a teraz ważę 87. Mam 21 lat i nie wiem, czy powinnam teraz na wyjeździe przejmować się dietą i utratą wagi, czy po prostu poczekać i zacząć odchudzanie za trzy miesiące, gdy wrócę do domu. 

Karolka_83 napisał(a):

Cyrica napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Ty serio udajesz glupia czy sie z nas nabijasz?

3 tys krokow to ja robie po domu w dzien pracujacy (8 godzin siedzenia na tylku). Zeby przytyc 40 kg to musialas niezle sie opychac i to kalorycznymi rzeczami. Nie wystarczy jesc mniej. Jak jadlas 8 tys kalorii a zamienisz to na 4 tys (to juz mniej, nie?) plus 20 min spaceru, to nie oczekuj, ze schudniesz. Musisz policzuc zapotrzebowanoe i zaczac sie ruszac. ps Co Ty robisz ?za ta granica? ? Siedzisz w domu i jesz, nie pracujesz, nie uczysz sie? 

jest jeszcze trzecia opcja - wyolbrzymia problem bo dopadła ja bezradnośc. 

tak jak mówiłam, nie wierzę w 40 kilo, w połowę tego owszem. Zeby przytyć w trzy miesiące 40 kilo musiałaby pochłaniać nadprogramowe 3000 kcal dziennie, plus około przeciętnych 2000 ile zjada człowiek, to daje 5000 - codziennie! Ja wiem ile to jest żarcia, mój mąż tyle jada w okresach startowych, ale to przez kilka dni. A miesięcy? Dziewczyna nie byłaby w stanie tego przesrać, rosnąca waga byłaby jej najmniejszym problemem. Mozliwości takiego pochłaniania i przerobu nie osiąga się z dnia na dzień, ludzie wielkiej wagi dorabiaja się tego latami w sposób stopniowy, nie do zauważenia z dnia na dzień. 

Co do ruchu. 2000 kroków to nie jest spacer, to jest niecałe 1,5 kilometra, czyli troche po domu i do sklepu... po to żarcie. Zadyszka może nastąpić owszem, jak wraca z obciazeniem, bo przypominam, to jest duuużo jedzenia. I ja sobie nie kpię ani nawet nie żartuję. Ja widzę dziury w tej historii, ale to nie oznacza, ze sam problem nie istnieje. 

Myślę, że dałaby radę. Załóżmy że 2000 zje normalnego jedzenia a w międzyczasie tabliczka czekolady, paczka czipsów, coś tam i już dodatkowe 1000. Jeśli tych słodyczy było by dużo plus jakieś przekąski, to myślę, że 3000 jak najbardziej realne. Choć fakt, że osobiście bym tak wytrzymała góra miesiąc i by się organizm zbuntował. Ale ona coś wspominała o kompulsywnym jedzeniu, więc być może dałaby radę pociagnąć dłużej. Choć też w te 40 ciężko mi uwierzyć.

Pewnie, 5 k kalorii to nie jest wcale dużo, będąc młodą kobietą potrafiłam na śniadanie wciągnąć 7 dużych kromek chleba z masłem i pasztetową.Podliczylam w kalkulatorze wyszło 1670 kcal, aczkolwiek byłam wtedy bardzo szczupła bo biegałam za małymi dziećmi i drugi posiłek jadłam koło 19 tej. A nie jeszcze przypomniało mi się że w pracy piłam z 8 kaw z 3 czubatymi łyżeczkami cukru. 


Pasek wagi

no jak na śniadanie 1700, to na tę kolację zostało 3300, zeby dobić do 5000. To JEST dużo jedzenia, i nie chodzi TYLKO o bilans kaloryczny. Do tego dochodzi jedzenie tego CODZIENNIE. Więc mimo wszystko nie. 

Ale zgadzam sie z Less, że radykalna zmiana koncepcji żywieniowej wymaga dostosowania się flory bakteryjnej, a na to potrzeba co najmniej kilku tygodni. Wiec przytycie od samej zmiany jedzenia, a także to, że jemy więcej żeby organizm wyłapał to co zna i co go zasila, to kwestie typowe.  

Tylko 40 kilo w trzy miesiące... 

Na początku piałaś, że startowałaś z wagi 48 kg i granicy niedowagi - na wstawionym zdjęciu wcale tego nie widać. Widać taką normalną sylwetkę, nawet lekko pulchną.

Nie powiedziałabym, że te zdjęcia dzieli 40 kg, może 20.

W każdym razie innego wyjścia nie ma, jak przestać się obżerać.

LessLessLess napisał(a):

LinuxS napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Niemozliwe tyle przytyc w 3 miesiace. Serio, nie wirm co trzeba jesc. Chyba, ze siedzisz i oprozniasz sloiki nutelli na pelen etat. Nie odchudzaj sie. Po co? Dowal kolejne 40 kg. 

Serio, nie wiem co ludzie maja z tym?tyciem za granica?. Ja w takim razie powinnam z tone wazyc. 

w Stanach można przytyć, nawet jak się nie je nic nowego i nie więcej. Jak wracam do Europy, w ciągu dwóch tygodni tracę ok. 5 kilo. Gotuję w domu, ale nawet do podstawowych produktów dodawany jest straszny szajs. Cieszę się, że pod koniec lata w końcu wracam do Niemiec na stałe...

Ale 40 to... spektakularnie. Ratuj sytuację czym prędzej, szkoda zdrowia. 

To samo sie slyszy od Polakow wyjezdzajacych do UK czy Holandii. Nie wierze, ze jedzac to samo i tyle samo nagle sie magicznie puchnie. Zalezy co kupujesz i jak sie zywisz. 

Wiem, że robię trochę offtop, ale żywię się dobrze, trenuję, etc. Stany takie są. To poza tym różnica w bakteriach jelitowych. Plus stres. Moje ciało nie lubi USA, puchnę, pogarsza mi się zapalenie jelit, etc. 

Niemniej jednak: do 40 kilo przytycia dużo mi brakuje. 

Hah, a ja będąc w Stanach przez rok schudłam 20kg 😅

vegadula napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

LinuxS napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Niemozliwe tyle przytyc w 3 miesiace. Serio, nie wirm co trzeba jesc. Chyba, ze siedzisz i oprozniasz sloiki nutelli na pelen etat. Nie odchudzaj sie. Po co? Dowal kolejne 40 kg. 

Serio, nie wiem co ludzie maja z tym?tyciem za granica?. Ja w takim razie powinnam z tone wazyc. 

w Stanach można przytyć, nawet jak się nie je nic nowego i nie więcej. Jak wracam do Europy, w ciągu dwóch tygodni tracę ok. 5 kilo. Gotuję w domu, ale nawet do podstawowych produktów dodawany jest straszny szajs. Cieszę się, że pod koniec lata w końcu wracam do Niemiec na stałe...

Ale 40 to... spektakularnie. Ratuj sytuację czym prędzej, szkoda zdrowia. 

To samo sie slyszy od Polakow wyjezdzajacych do UK czy Holandii. Nie wierze, ze jedzac to samo i tyle samo nagle sie magicznie puchnie. Zalezy co kupujesz i jak sie zywisz. 

Wiem, że robię trochę offtop, ale żywię się dobrze, trenuję, etc. Stany takie są. To poza tym różnica w bakteriach jelitowych. Plus stres. Moje ciało nie lubi USA, puchnę, pogarsza mi się zapalenie jelit, etc. 

Niemniej jednak: do 40 kilo przytycia dużo mi brakuje. 

Hah, a ja będąc w Stanach przez rok schudłam 20kg ?

Ciała są rożne. Ja mam przy okazji zapalenie jelit i kilka innych chorób. Autorka prawdopodobnie też zdrowa nie jest, co widać po brzuchu, którego zdjęcie wstawiła. 

Pasek wagi

vegadula napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

LinuxS napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Niemozliwe tyle przytyc w 3 miesiace. Serio, nie wirm co trzeba jesc. Chyba, ze siedzisz i oprozniasz sloiki nutelli na pelen etat. Nie odchudzaj sie. Po co? Dowal kolejne 40 kg. 

Serio, nie wiem co ludzie maja z tym?tyciem za granica?. Ja w takim razie powinnam z tone wazyc. 

w Stanach można przytyć, nawet jak się nie je nic nowego i nie więcej. Jak wracam do Europy, w ciągu dwóch tygodni tracę ok. 5 kilo. Gotuję w domu, ale nawet do podstawowych produktów dodawany jest straszny szajs. Cieszę się, że pod koniec lata w końcu wracam do Niemiec na stałe...

Ale 40 to... spektakularnie. Ratuj sytuację czym prędzej, szkoda zdrowia. 

To samo sie slyszy od Polakow wyjezdzajacych do UK czy Holandii. Nie wierze, ze jedzac to samo i tyle samo nagle sie magicznie puchnie. Zalezy co kupujesz i jak sie zywisz. 

Wiem, że robię trochę offtop, ale żywię się dobrze, trenuję, etc. Stany takie są. To poza tym różnica w bakteriach jelitowych. Plus stres. Moje ciało nie lubi USA, puchnę, pogarsza mi się zapalenie jelit, etc. 

Niemniej jednak: do 40 kilo przytycia dużo mi brakuje. 

Hah, a ja będąc w Stanach przez rok schudłam 20kg ?

Ciała są rożne. Ja mam przy okazji zapalenie jelit i kilka innych chorób. Autorka prawdopodobnie też zdrowa nie jest, co widać po brzuchu, którego zdjęcie wstawiła. 

Pasek wagi

LessLessLess napisał(a):

vegadula napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

LinuxS napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Niemozliwe tyle przytyc w 3 miesiace. Serio, nie wirm co trzeba jesc. Chyba, ze siedzisz i oprozniasz sloiki nutelli na pelen etat. Nie odchudzaj sie. Po co? Dowal kolejne 40 kg. 

Serio, nie wiem co ludzie maja z tym?tyciem za granica?. Ja w takim razie powinnam z tone wazyc. 

w Stanach można przytyć, nawet jak się nie je nic nowego i nie więcej. Jak wracam do Europy, w ciągu dwóch tygodni tracę ok. 5 kilo. Gotuję w domu, ale nawet do podstawowych produktów dodawany jest straszny szajs. Cieszę się, że pod koniec lata w końcu wracam do Niemiec na stałe...

Ale 40 to... spektakularnie. Ratuj sytuację czym prędzej, szkoda zdrowia. 

To samo sie slyszy od Polakow wyjezdzajacych do UK czy Holandii. Nie wierze, ze jedzac to samo i tyle samo nagle sie magicznie puchnie. Zalezy co kupujesz i jak sie zywisz. 

Wiem, że robię trochę offtop, ale żywię się dobrze, trenuję, etc. Stany takie są. To poza tym różnica w bakteriach jelitowych. Plus stres. Moje ciało nie lubi USA, puchnę, pogarsza mi się zapalenie jelit, etc. 

Niemniej jednak: do 40 kilo przytycia dużo mi brakuje. 

Hah, a ja będąc w Stanach przez rok schudłam 20kg ?

Ciała są rożne. Ja mam przy okazji zapalenie jelit i kilka innych chorób. Autorka prawdopodobnie też zdrowa nie jest, co widać po brzuchu, którego zdjęcie wstawiła. 

No jasne, to raczej był wpis anegdotyczny, a propos offtopu, nie mający na celu udowadnianie czegokolwiek :) 

LessLessLess napisał(a):

vegadula napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

LinuxS napisał(a):

LessLessLess napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Niemozliwe tyle przytyc w 3 miesiace. Serio, nie wirm co trzeba jesc. Chyba, ze siedzisz i oprozniasz sloiki nutelli na pelen etat. Nie odchudzaj sie. Po co? Dowal kolejne 40 kg. 

Serio, nie wiem co ludzie maja z tym?tyciem za granica?. Ja w takim razie powinnam z tone wazyc. 

w Stanach można przytyć, nawet jak się nie je nic nowego i nie więcej. Jak wracam do Europy, w ciągu dwóch tygodni tracę ok. 5 kilo. Gotuję w domu, ale nawet do podstawowych produktów dodawany jest straszny szajs. Cieszę się, że pod koniec lata w końcu wracam do Niemiec na stałe...

Ale 40 to... spektakularnie. Ratuj sytuację czym prędzej, szkoda zdrowia. 

To samo sie slyszy od Polakow wyjezdzajacych do UK czy Holandii. Nie wierze, ze jedzac to samo i tyle samo nagle sie magicznie puchnie. Zalezy co kupujesz i jak sie zywisz. 

Wiem, że robię trochę offtop, ale żywię się dobrze, trenuję, etc. Stany takie są. To poza tym różnica w bakteriach jelitowych. Plus stres. Moje ciało nie lubi USA, puchnę, pogarsza mi się zapalenie jelit, etc. 

Niemniej jednak: do 40 kilo przytycia dużo mi brakuje. 

Hah, a ja będąc w Stanach przez rok schudłam 20kg ?

Ciała są rożne. Ja mam przy okazji zapalenie jelit i kilka innych chorób. Autorka prawdopodobnie też zdrowa nie jest, co widać po brzuchu, którego zdjęcie wstawiła. 

To jakie badania powinnam zrobić i jakie choroby może oznaczać taki brzuch?

Odniosę się jeszcze do insulinooporności. Sama mam i widzę, że jeśli przeginam z węglowodanami, to nawet trzymając się w bilansie potrafię przytyć. Zakładając, że ona je byle co, plus przekąski i słodycze, które pewnie w większości są węglami prostymi, to wierzę, że sporo mogła przytyć. Tylko teraz wiedząc, że się ma IO, to trzeba te węgle trzymać w ryzach. Komponować posiłki inaczej niż np pajdy chleba na śniadanie i kolację czy w ciągu dnia jak się zgłodnieje a na obiad makaron/ryż/ziemniaki z niczym a w międzyczasie ciasteczka i inne cukierki. Czyli 90% węgli przez cały dzień. A szczególnie jeśli się memła gębą co 5 minut. Wtedy faktycznie osoba z IO może przytyć jedząc nawet poniżej zapotrzebowania i większość pójdzie w brzuch, który będzie ulany jak na zdjęciu 53 kg. Taki urok działania ciągłych wyrzutów insuliny. A jak dodamy jedzenie ponad swoją normę, to już duża szansa na przytycie dużej ilości kilogramów.

Rada taka - jeść mniej i inaczej - bardziej różnorodnie. Na talerz więcej nakładać rzeczy nie będących węglami. Rajka ziemniaków i pół łyżki surówki, to nie jest zbilansowany posiłek. 3 kromy chleba z serem żółtym to nie jest dobry posiłek przy IO. Można jeść chleb, ale warto wybrać żytni na zakwasie a jeśli już musi być pszenny to nawalić tam sporo dodatków - sałata, pomidor, ogórek kiszony, wędlinka - cuda wianki, co kto lubi. Im bardziej różnorodnie tym lepiej i większa szansa, że ładunek glikemiczny całej potrawy będzie niższy. Na obiad jak już pyry, to dać ich mniej, a za to nawalić surówki po kurek, jakąś pierś pieczoną czy gotowaną na parze. Starać się nie podjadać między posiłkami. Jeśli ustalisz że jesz 3/4/5 posiłków, to jeść tyle i nie podjadać pomiędzy. Jak musisz zjeść już tego słodycza jakiegoś (bo pewnie zachcianki się trafią) to zjeść od razu po posiłku. Kawa z mlekiem czy cukrem też po posiłku od razu. Niech to wszystko będzie załatwione jednym wyrzutem insuliny. Tak, żeby pomiędzy posiłkami insulina spadła. Jeśli poziom insuliny utrzymuje się wysoki, to nie ma wtedy odchudzania. Nie i koniec i tego nie przeskoczysz. Kumulować jedzenie w konkretnych czasach i pomiędzy nimi nic już nie młucić. Pić wodę. Między posiłkami dozwolona jedynie kawa/herbata bez dodatków i woda. I przede wszystkim - leczysz to jakoś? Bierzesz metforminę? 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.