Temat: Nieposkromiona chęć na słodycze

Dzieje się tak za każdym razem, kiedy podejmuję próbę diety albo chociaż ograniczenia słodkiego. Zawsze przegrywam bo nie mogę wytrzymać choćby 1 dnia bez słodyczy. Dziś np. zjadłam na obiad woreczek kaszy gryczanej z jogurtem. A już w momencie kiedy zaczęłam jeść, poczułam, że mam 'smaka' na słodkie. To takie dziwne uczucie...naprawdę...jakbym miała bez tych słodyczy ducha wyzionąć :/ Ta chęć pojawia się najczęściej przy obiedzie. Jak nie zjem słodkiego to czuję jakbym w ogóle nie jadła :/

Próbuję od kilku godzin jakoś sama siebie oszukać. Zająć czymś ciekawszym od słodkości. Ale skończyło się tak jak zawsze- siedzę i się ślinię. Zaraz polecę do sklepu na dole kupić sobie coś słodkiego. Oczywiście obiecam sobie, że to ostatni raz i że jutro będę silniejsza. Ale jutro będzie tak samo.

Czy to normalne? Co mam zrobić, żeby nie mieć ochoty na słodkie? Chociaż to już nawet nie ochota, ale PRZYMUS :/

nie rezygnuj calkowicie.
Mialam to samo. I mam. Uśpione tymczasowo ; DD
Kiedy zobaczylam  ten obrazek
pomyslalam sobie "ty marna kupo miecha (w domysle tluzczu)" ; DDD Od tego czasu jak tylko moje rece chocby siegaja do slodyczy przypominam sobie ten tekst. Bynajmniej na mnie to dziala. Udowadnianie swojej sily, panowanie nad sama soba, te sprawy. Moze tobie tez to pomoze ; D
Oj, skąd ja to znam...
Wiesz co, to jest z tego co wiem kwestia poziomu cukru we krwi. Jeżeli przez cały dzień jesz mało, a w dodatku jesz np. w w większości węglowodany to pod koniec dnia cukier bardzo spada i pojawia się ogromna chęć na coś kalorycznego. Ja proponuję zmienić dietę, np, zamiast tek kaszy zjadłabym pieczoną pierś z kurczaka, albo rybę - też może być pieczona, albo gotowana naparze. Wtedy nie będziesz miała takich dużych skoków cukru. I w ogóle może warto zwrócić uwagę na indeks glikemiczny.

No i oczywiście jeść mniej a częściej:) Tak, żeby nie być głodnym. Bo jak zgłodniejesz, to prędzej czy później polegniesz :p Mówię to, bo sama o przerabiałam;)
Pasek wagi
próbuj jesc wtedy te "dobre" słodycze:  gorzka czekolada, baton musli...
ja mam w domu mały odkurzacz na słodycze :) i kiedy mi tak pachnie ta czekolada, bo moje małe dziecko z apetytem zajada, trudniej się zmobilizować. Ale mnie pomogło nabycie wagi łazienkowej, hehe! jak zobaczyłam ile to się przybiera na tych czekoladach, od razu mi się odechciało.
Pasek wagi
Dobrze ktoś Ci radził - jedz produkty z możliwie jak najniższym indeksem glikemicznym - absolutnie nie jedz tych powyżej 60, najlepiej powyżej 50. Im wyższy IG produktu, tym szybciej i gwałtowniej spada poziom glukozy we krwi, a wtedy masz ogromną chęć na coś słodkiego (to ma związek z wydzielaniem hormonu insuliny). Po zjedzeniu produktów o mniejszym IG ten proces zachodzi dużo wolniej, więc to powinno ograniczyć tę olbrzymią chęć... Nie używaj słodzików, nie pij napojów ze słodzikami (cola light, lift, wszelkie produkty typu "zero" i "light") - organizm czuje słodki smak, więc przygotowuje się na rozkładanie cukrów prostych i szybką dawkę energii z nich, a jeśli ich nie otrzyma, to bardzo gwałtownie domaga się ich dostarczenia i to jest najprostszy sposób na słodyczowy napad. No i nie bądź tak restrykcyjna - jeśli naprawdę NIE MOŻESZ wytrzymać, to podbiegnij do sklepu i kup sobie coś słodkiego, co jest malutkie i możliwie zdrowe - nie musisz zjeść od razu całej czekolady, możesz lizaka (choć to czysty cukier, mimo wszystko chupa-chups ma 27kcal), mały Prince-polo ma 108 kcal itp. Najlepiej oczywiście zjeść sobie gruszkę czy jakiś inny słodki owoc, powinno pomóc.

No właśnie kombinuję ostatnio z IG i wydawało mi się, że powinno być ok z tym obiadem bo kasza ma IG 40. 

Co do mięsa- nie jadam. To samo ryby. Ale jak jadłam to miałam to samo :/

Alskarinna napisał(a):

Co do mięsa- nie jadam. To samo ryby. Ale jak jadłam to miałam to samo :/
Pozdrawiam :)) Zaraz pewnie ktoś Ci napisze, że to dlatego właśnie i że zgłupiejesz, będą Ci wypadać włosy i że jesz słodycze, bo brakuje Ci podstawowych składników odżywczych ;))) Próbowałaś wsuwać po prostu owoce w to miejsce i tym podobne? Możesz sobie np. robić galaretkę owocową ze świeżych soków (agarowa lepsza od pektynowej) - masz poczucie, że jesz deser, a nie są to puste kalorie :)

No od czasu kiedy pożegnałam się z mięsem jadam o wiele więcej warzyw i owoców. Odkąd nie jem mięsa ogólnie dużo lepiej się czuję. Ale to dłuższa historia bo nie jadłam mięsa 4 lata i wszystko było ok. A potem bez sensu zaczęłam jeść mięso przez faceta. Trwało to 2 lata i przez pierwszy rok moja waga skoczyła z 63 na 85. Może to nie wina samego mięsa, ale po prostu puściły mi hamulce. 

A tak a propos agaru-gdzie to można kupić i ile kosztuje mniej więcej? :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.