- Dołączył: 2011-10-03
- Miasto: Racibórz
- Liczba postów: 27
19 grudnia 2011, 19:00
Mam z tym ogromny problem... ale chcę sobie z tymi kompulsami jakoś poradzić...
Mam plan- regularne posiłki, zbilansowana ilość kalorii, nie jeść przed TV, komputerem itp....
Ale szukam wsparcia:) więc zachęcam dziewczyny, które też mają ten problem do wspólnego wspierania się!:)
razem poradzimy sobie z tym:)
więc kto ze mną? :D
- Dołączył: 2012-01-12
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 605
16 stycznia 2012, 16:32
też dzisiaj mialam troche słabosci zjadłam 6 czekoladek ferrero bo dostałam od chlopaka i nie moglam sie powstrzymac ;/;/ ale postaram się juz dzis nic nie zjesc i duzo cwiczyć brzuszkow
- Dołączył: 2011-10-03
- Miasto: Racibórz
- Liczba postów: 27
16 stycznia 2012, 21:09
no wydaje mi się, że aby wygrać walkę z kompulsami trzeba na jakiś czas odłożyć chęć schudnięcia.. narazie ważniejsze jest aby nauczyć się normalnie jeść.. i jedzenie powinno stać się dla nas po prostu źródłem energii, czymś czego człowiek potrzebuje do życia a nie sposobem na nudę, stres czy smutek
- Dołączył: 2010-04-17
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 280
17 stycznia 2012, 11:41
sordylek napisał(a):
Ja też mam z tym problem...Ale od tygodnia zaczęłam
dietkę "bez słodyczy" i naprawdę super się czuję i
nie mam. Wcześniej to była tragedia...A teraz potrafię
1 kawałek ciasta i powiedzieć dość! Strasznie pomaga mi
tym mówienie sobie: nie możesz, ale jak już musisz to
tragedii nie będzie! Nie czuję presji, przymusu bo sama
sobie nie nakładam :) I łatwiej jest się
spadku wagi nie zanotowałam, ale ćwiczę więcej, a
zawsze są najtrudniejsze. Ale jak się zacznie to potem
tylko lepiej. :)
u mnie kompulsy trwaly )trwaja?) ponad 6 lat!!! wiec nie cieszy mnie tydzien czy miesiac :(
- Dołączył: 2011-09-25
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 441
17 stycznia 2012, 21:08
Ja miałam z tym mega problem jak wpadłam w bulimię ;/ Teraz jest trochę lepiej, ale jak mam taki naprawdę paskudny dzień, że wszystko jest nie tak, to potrafię zjeść miskę płatków, zagryźć bananem, zrobić sobie grzankę z potężną ilością żółtego sera, a na deser lody... I wszystko w 20 minut... Ale to zdarza się ekstremalnie rzadko, w dodatku nie uważam, żeby taki wypadek przy pracy miał znaczący wpływ na całe moje odżywianie (choć oczywiście następnego dnia mam od rana mdłości i nie mogę patrzeć na jedzenie :P).