- Dołączył: 2010-11-07
- Miasto: Berlin
- Liczba postów: 634
24 maja 2012, 22:46
Kiriya ma racje to jest mysl
24 maja 2012, 22:55
może to związane jest z napięciem przed miesiączkowym ?
24 maja 2012, 22:57
Ja dzisiaj miałam ochotę zjeść czekoladę, albo coś... stwierdziłam, że nie będę zachowywać się jak psychicznie chore dziecko rzucające się na czekoladę, kebaba i pewnie inne smakołyki ( bo zwykle obżeranie się trwa u mnie cały dzień) i wyszłam z pieskiem na spacer. Pomogło ;)
- Dołączył: 2011-07-12
- Miasto: Częstochowa
- Liczba postów: 3944
24 maja 2012, 23:06
slenderin napisał(a):
Ja też miałam kiedyś napady. 4-10 tys kcal na raz pochłaniałam. Dzisiaj moim "napadem" jest nieplanowany jogurt, czy kanapka więcej.Jak z tym skończyłam? Regularne posiłki, syte, rzuciłam na jakiś czas dietę, nie stresowałam się. Po prostu przeszło. Przede wszystkim nie nakręcam sie jak zjem coś ponad limit.
fajne, mądre słowa, spróbuję je zastosować u siebie.
24 maja 2012, 23:08
Kiriya zgadzam się ! Nie kupuj. W ogóle unikaj takich produktów od których Twoje obżarstwo się zaczyna. U mnie tego typu zapalnikiem były wafle ryżowe i od miesiąca ich nie tykam.
Poza tym, staraj się tak komponowac posiłki żeby zapewniały Ci poczucie sytości i żeby wizualnie wydawały się duże. Ja dostarczam sobie stosunkowo mało kalorii w ciągu dnia (1200-1400) , ale staram się przygotowywać porcje wypchane po brzegi warzywami. Dzięki temu nie odczuwam żadnej wewntrznej frustracji ,jaka często towrzyszy diecie i tym samym nie obżeram się byle czym .
Poza tym , potrzeba duuużo silnej woli ;).
- Dołączył: 2011-12-06
- Miasto: Jamajka
- Liczba postów: 714
25 maja 2012, 08:10
ja nie mogę nad tym zapanować, codziennie to samo, codziennie jadłabym pizze i słodycze a jak tego nie mogę zjeść do opycham sie czym innym......czasami przez kilka dni jem normalnie ale to rzadko sie zdarza...