Temat: Brak silnej woli:(

Dziewczyny pomocy!!:(
nie moge na siebie patrzec mam wyrzuty ze tyle jem ale nie mam silnej woli zeby wziązc sie za cwiczenia i diete:( Cały czas mówie sobie od jutra...od nowego tygodnia... od nowego miesiaca itp. Czy któras z Was tez tak miała i sobie poradziła?? 

22Asia

Rozumiem, ale jeśli człowiek ma na tyle wewnętrznej determinacji i motywacji i bardzo chce schudnąć to robi to, bo chce walczyć o samego siebie.
Wystarczy sobie wypisać zalety nadwagi i wady nadwagi. Wyjdzie po równo? Wątpię. Może to być pierwszy krok do nauki tej "silnej woli"
smiesza mnie wypowiedzi dziewczyn ktore sa szczuplutkie i chca tak dla siebie kilka kg zrzucic nigdy nie bylyscie w skorze dziewczyn ktore maja do zrzucenia 20 lub 30 kg i naprawde nie wiecie jak to jest ile razy ryczalam do poduszki ze nie potrafie sie zmobilizowac ze chcialabym byc szczupla ale jakos nie wychodzilo naszczescie trafilam na fajnego lekarza i jak narazie daje rade :)
Nigdy nie miałam do zrzucenia 20 kg, ale przechodziłam przez wiele różnych zaburzeń dot. jedzenia, wiem co mówię.Nie zawsze też byłam "szczuplutka".
Nie ma co płakać do poduszki tylko brać się za siebie, lato zbliża się wielkimi krokami, a ile jeszcze życia przed nami, szkoda je marnować na siedzenie przed tv i zajadanie się ciastem.
Chyba nie muszę znowu nadmieniać czynników zdrowotnych, bo to już osobna kwestia.
Ja. Dziś gadałam na głos do siebie w wannie, żeby się ogarnąć, bo nie zmarnuję czasu tylko po to, żeby chwila, sekunda przyjemnosci zabrała mi całą przyjemność z lata !!
Pasek wagi
Znowu zawalila....jestem tu nowa,zaczelam diete i wytrzymalam na niej 2tyg....wiem,ze to malo,al dla mnie to sukces,nigdy tak dlugo nie bylam na zadnej diecie...a teraz po tych swietach Wielkanocnych jakos ciezko mi sie zabrac....POTRZEBUJE MOCNEGO KOPA!
Każda odchudzająca się osoba powinna mieć wsparcie w bliskiej osobie która byłaby pocieszeniem, wsparciem ale też potrafiła powiedzieć kilka słów doprowadzających nasz do porządku... nie ważne czy to mąż, chłopak koleżanka czy vitalianka ;).Kiedy takiej osoby brakuje w naszym życiu bardzo łatwo przekładać dzień rozpoczęcia diety, łatwo pocieszać się niewyobrażalną wręcz ilością jedzenia. Dlaczego? Bo nie czujemy że kogoś zawiedliśmy, kogoś kto w nas wierzy! Oczywiście nasz sukces nie zależy od innej osoby lecz od nas!.. ale fajnie nie być samemu w tak trudnej walce o własne piękno i własną akceptację. 

Zamiast programu w telewizji proponuję wyjść na spacer:) Posiłki mniejsze lecz częściej! Warto wybrać się zakupić owoce, warzywa te które lubicie i z chęcią będziecie wcinać :) Nie warto odmawiać sobie wszystkiego! Ja kiedy mam ochotę na coś słodkiego jem kisiel, galaretkę lub 2 kostki czekolady, trudno powstrzymać się przed kolejną kostką ale gwaranuje że  z czasem łatwiej jest zapanować nad samym sobą. Jeśli w domu nie będzie zakazanych rzeczy nie mając ich pod ręką nie będą nas tak kusić :) 

nie głodujmy się , nie warto! Pokochajmy zdrowe jedzenie a na pewno stosunek do nas samych i naszego ciałka będzie zmieniać na lepsze :) Potrzeba cierpliwości, w tydzień, miesiąc nie zmienimy samych siebie. czas i tak przeminie a za rok może nie będziemy w stanie poznać siebie w lustrze :) 

Dziewczyny życzę Wam Wszystkim powodzenia, dużo sił do walki! Na pewno się uda :)
przepraszam że się tam rozpisałam ale mam nadzieje że chociaż kogoś podbudowałam troszkę:) 
Pozdrawiam!
W większym gronie jest znacznie łatwiej ćwiczyć - kiedy chodziłam na zumbę do GoldsGym nie myślałam o tym, kiedy zajęcia się skończą, tylko kiedy po raz kolejny takie zajęcia będą ;-) A w domu? Ciężko było się zebrać, zawsze było coś innego do zrobienia. Tak więc polecam ruszyć tyłki z domu - tak jest lepiej ;-)
Nie zarzucaj sobie zbyt dużo ćwiczeń na raz. Ustal sobie że np. raz pojedziesz do sklepu po drobne sprawunki rowerem albo chociaż się przejdziesz, tak z pół godzinki-godzinkę. Następnym razem znów i znów. Z czasem sama zapragniesz dodać więcej aktywności fizycznej, bo odkryjesz że czujesz się po tym cudownie i te malutkie spacerki czy kilka przysiadów zacznie być za małą dawką :) Sama po sobie wiem że ustalenia typu "ok, od dziś będę codziennie robić całą serię z Mel B" w większości spalają na panewce, bo tak można się szybciutko zniechęcić :)
i ja nie mam motywacji, znam tysiące powodów aby nie wsiąść na rower ale ani jednego aby się przejechać... :(

22Asia napisał(a):

ataanvarne mylisz sie jest cos takiego jak brak silnej woli jesli masz duzo nadwagi to wystarczy jakikolwiek malutki stresik w zyciu chwilowy kryzys i siega sie po jedzenie to jest odruch i nie mysli sie wtedy o diecie wiem co mowie przezywalam to nie raz :(

Albo czegoś chcesz i to robisz, albo tak naprawdę nie chcesz i szukasz słabych wymówek. Każdy "odruch" oprócz bezwarunkowych, to rzecz której sama się nauczyłaś i sama się możesz oduczyć. Więc bez płakania, że poprawianie sobie humoru tabliczka czekolady to mus. To TWÓJ WYBÓR. I Ty poniesiesz konsekwencje.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.