- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 kwietnia 2015, 21:17
Hej Kobietki!
No więc w skrócie: mam 170cm, ważę na ten moment 54kg, 22 lata.
Przez długi czas utrzymywałam wagę 50 kg, no ale były różne sytuacje w moim życiu, jadłam dużo słodyczy i tak sobie przybrałam do 57kg. Ja wiem, że 50kg to niedowaga itp itd, ale powiedzmy sobie szczerze- każda kobieta chce się czuć dobrze we własnym ciele, a ja dobrze czuję się właśnie z tą wagą. Od razu uprzedzam, że nigdy nie chorowałam na żadne zaburzenia odżywiania i nie grozi mi to;p Stosowałam dietę 1500kcal, schudłam do 52kg i te 5 kg leciało mi bardzo długo, ale zleciało. Teraz niestety waga stanęła, a ja zaczęłam jeść słodycze, chociaż wliczałam je w bilans... Niestety waga nadal nie leci w dół, a przybrałam ok. 2 kg. Może to woda, może przed okresem, ale martwi mnie to. Nie ćwiczę zbyt dużo - czasem pojeżdże na rowerze 40-50 minut, z racji, że studiuję i pracuję i zwyczajnie nie mam czasu.
Nie powiem, trochę się boję, że rozwalony mam metabolizm, albo coś robię nie tak. Teraz wróciłam do domu na tydzień i mam zamiar jeść trochę więcej 1600-1700 kcal, żeby jakoś ten metabolizm rozkręcić...
Pozdrawiam Was ciepło i mam nadzieję, że coś doradzicie, bo nigdy się nie odchudzałam i nie mam pojęcia 'jak to się robi'.:)
4 kwietnia 2015, 17:17
może za dużo węgli skoro zaczęłaś jeść słodycze? wliczanie do bilansu wliczaniem, ale jak sie będzie jadło same niezdrowe węgle to waga w dół nie pójdzie :)
może zamiast przejmować sie liczbami to zacznij rzeźbić swoje ciało?
4 kwietnia 2015, 17:27
To na pewno nie było tak, że słodycze zdominowały mój jadłospis:) Większość posiłków była raczej zdrowa. Był chudy kurczak, ryba, jajka, twarożki/wiejskie/ewentualnie jogurt, kasze/brązowy ryż/makaron razowy lub kukurydziany (chociaż makaron rzadziej), do tego warzywka i to dość dużo, owoce 1-2 szt na dzień. I nie leciały worki słodyczy. Czasem to było pół tabliczki czekolady ale to w zasadzie rzadko. Zdecydowanie częściej jadłam pare (parenaście) kostek, lody. Chipsów w zasadzie w ogóle, fast foody też zero, żelek, cukierków itp też nie było. Myślę, że słodycze aż tak bardzo nie podbiły węglowodanów. Czasem z ciekawości wbijałam to co zjadłam w kalkulator na ilewazy.pl i węglowodany oscylowały koło 170g, czasem 120g, a czasem 190g (z tego co pamiętam)