- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 czerwca 2015, 11:54
Nie wiem jak zacząć.
Mam prawie 30 lat. Ciągle jestem gruba. Ile razy już chudłam ile razy miał być to ten ostatni raz ile? A ciągle nic.. Jestem w stałym związku (ale nie do końca szczęśliwym). Moja praca mnie czasami dobija czuje się jak śmieć. Tak naprawdę nie wiem jaka jest moja wymarzona praca (zaczęłam 3 kierunek, tak wiem wieczny student ale za swoje studiuje). Jak widzę na fb. zdj ludzi biorących ślub, mających dzieci to mnie cholera bierze- zazdrość. A my ciągle czekamy bo praca, bo mieszkanie bo milion siedemset powodów. Właśnie mieszkanie- no mi nikt na nie nie da jak sobie sama nie zrobię....Jesteśmy zwykłymi Polakami co nie zarabiają 10-20 tysięcy. (kiedyś czytałam tu jakiś post i same bizneswomen na Vitalii są. A ani widu ani słychu o ludziach pracujących za przeciętne 1300-2500 tyś ;) ) Ktoś powie zmień pracę itp. Łatwo powiedzieć niestety moja otyłość odbiera mi wszelką wiarę w siebie i poczucie własnej wartości to jest takie zamknięte koło. Wiem, że za mnie nikt ie schudnie, nikt nie zarobi,nie urodzi itp. Ale kurde czemu co słyszę o nowym mieszkaniu "Babcia ziemie sprzedała i mi dała" "Rodzice dali" Rodzice na kredyt mi kupili" Wiem to zazdrość i tak żal mi d. ściska tak tak tak. Dlatego żre jak świnia zażeram się to moje pocieszenie ale i przekleństwo tak!!!
Ktoś się zapyta i po co zakładasz taki wątek, gdzie pytanie? Po co ? Po to , że może ktoś ja ja ma tak zły dzisiaj dzień i musi się wygadać po to?
Jak radzicie sobie w takich sytuacjach? Jak wyjść z błędnego koła obżerania się, zajadania stresu jak?
6 czerwca 2015, 19:21
Ja nie wiem co się dzieje z tym światem, że ludzie tak narzekają... ja od rodziny nic nie dostałam, po prostu nie było ich stać i odkąd byłam nastolatką sama kombinowałam jak sobie dorobić, mój facet zarabia 1600 na rękę (ratownik medyczny), ja mniej więcej tyle samo wyciągam z jednoosobowej działalności gospodarczej po odprowadzeniu wszystkich składek i podatków, mamy mieszkanie na kredyt, ale żyje nam się dobrze, nie biedujemy, jeździmy co roku na dwutygodniowe wakacje, co chwilę trafiają się jakieś wypady na weekend ze znajomymi, co prawda niskobudżetowe, biwakujemy, łazimy po górach itp. ale to akurat lubimy. Jak mam ochotę kupić sobie nową grę czy książkę, to się nie zastanawiam i po prostu kupuję... i nie wiem jak to jest, ale jakoś się da, wystarcza nam i nie jedziemy przed pierwszym na herbacie i chlebie z pasztetem. Fakt faktem jestem oszczędna i ogarnianie spraw finansowych idzie mi nieźle... Mi się wydaje, że jak się chce narzekać, to powód się zawsze znajdzie, a jak się chce być szczęśliwym, to szczęście leży na ulicy, trzeba się tylko schylić i je podnieść. :)
Jak się ma pasję i jeszcze można ją dzielić z drugim człowiekiem to bieda nie przeszkadza, choć ja tam nie uważam, że jesteśmy biedni, ale wyobrażam sobie, że wielu by nas za takich uznało. Ja się nie skupiam na tym, że ktoś ma większe mieszkanie, lub wyjechał za granice na wakacje, skupiam się na tym co mnie cieszy i co dzielę z człowiekiem, którego kocham. O to też chyba chodzi, że jak człowiek nie ma w życiu żadnego "zajęcia" poza pracą i domem, żadnego hobby, to ma po prostu za dużo czasu na myślenie o pierdołach, na oglądanie fejsa i skupianiu się na życiu innych ludzi zamiast na swoim.
6 czerwca 2015, 19:26
No zgadza się, ja jestem po studiach, pracuje w zawodzie wyuczonym, budżetówka, na rękę 2200. Kiedyś chciałam w Ikei kupić łóżko i szafę na raty do sypialni. Chciałam mężowi zrobić niespodziankę. To były raty 'zero procent' Jak mi wstyd było kiedy już po prześwietleniu moich zarobków dowiedziałam się, że mogę co najwyżej materac do łóżka kupić na te raty. Więcej niestety nie, chyba, że mąż weźmie na siebie spłatę. Samo życie. Też mnie szlag trafia, że ja zarabiam na te przysłowiowe waciki i gdyby nie mąż to... szkoda gadać.Ty zarabiasz 1600 ale pewnie Twój Luby o wiele więcej bo na kredyt stać by Was nie było. Przepraszam za to co napisałam
Jestem w szoku, bo ja zarabiając 2156zł kupiłam mieszkanie za 130 000.
6 czerwca 2015, 23:20
Jestem w szoku, bo ja zarabiając 2156zł kupiłam mieszkanie za 130 000.No zgadza się, ja jestem po studiach, pracuje w zawodzie wyuczonym, budżetówka, na rękę 2200. Kiedyś chciałam w Ikei kupić łóżko i szafę na raty do sypialni. Chciałam mężowi zrobić niespodziankę. To były raty 'zero procent' Jak mi wstyd było kiedy już po prześwietleniu moich zarobków dowiedziałam się, że mogę co najwyżej materac do łóżka kupić na te raty. Więcej niestety nie, chyba, że mąż weźmie na siebie spłatę. Samo życie. Też mnie szlag trafia, że ja zarabiam na te przysłowiowe waciki i gdyby nie mąż to... szkoda gadać.Ty zarabiasz 1600 ale pewnie Twój Luby o wiele więcej bo na kredyt stać by Was nie było. Przepraszam za to co napisałam
Ale na kredyt kupiłaś czy odłożyłaś? Bo my też się rozglądamy za kredytem z mężem:)
7 czerwca 2015, 22:58
Jestem w szoku, bo ja zarabiając 2156zł kupiłam mieszkanie za 130 000. [/quoNo zgadza się, ja jestem po studiach, pracuje w zawodzie wyuczonym, budżetówka, na rękę 2200. Kiedyś chciałam w Ikei kupić łóżko i szafę na raty do sypialni. Chciałam mężowi zrobić niespodziankę. To były raty 'zero procent' Jak mi wstyd było kiedy już po prześwietleniu moich zarobków dowiedziałam się, że mogę co najwyżej materac do łóżka kupić na te raty. Więcej niestety nie, chyba, że mąż weźmie na siebie spłatę. Samo życie. Też mnie szlag trafia, że ja zarabiam na te przysłowiowe waciki i gdyby nie mąż to... szkoda gadać.Ty zarabiasz 1600 ale pewnie Twój Luby o wiele więcej bo na kredyt stać by Was nie było. Przepraszam za to co napisałama ja nie bo ty chyba wzięłaś kredyt hipoteczny a to ciut inna sprawa