- Dołączył: 2011-02-24
- Miasto:
- Liczba postów: 47
24 lutego 2011, 20:33
Nie wiem jak to jest że za każdym razem kiedy postanowię sobie że od dzisiaj wszystko będzie inaczej: zacznę ćwiczyć, odżywiać się zdrowiej, nigdy nic z tego nie wychodzi ponieważ zawsze znajdę wymówkę aby zacząć 'od jutra' i to jutro jest już od ponad 6 miesięcy, bo zawsze chce zjeść tą tortille lub czekoladę.
Więc moje pytanie brzmi jak wy się utrzymujecie na diecie?
Czekam na odpowiedzi i wypowiedzi.:)
- Dołączył: 2010-12-08
- Miasto: Golub-Dobrzyń
- Liczba postów: 46
24 lutego 2011, 22:23
Zgadzam się całkowicie z tienną. Nie należy radykalnie zmieniać diety. Musisz zacząć małymi kroczkami. To jest podstawa.Osobiście spodobał mi się chłopak. Wyobraziłam nas sobie razem i BUM. Marzenie prysło. Przy nim wyglądam jak wieloryb. Nie mówię, że masz to robić dla kogoś , ale postaw sobie pytanie: Po co ja to robię? Ja ma tak czasami, że zjem całą czekoladą, mmmensy i normalnie po za tym 5 posiłków. Nikomu o ty nie mówię, bo po co. Każdemu zdarzają się chwile słabości. I to prawda, że jak już zaczniesz to masz coraz więcej sił żeby dotrwać do końca. życzę powodzenia ;p
25 lutego 2011, 18:32
zakladaj male cele, cwicz koniecznie!!!
Po prostu trzeba sie zawziac - nie ma "letko"
- Dołączył: 2007-11-09
- Miasto:
- Liczba postów: 105
26 lutego 2011, 12:39
ja się przeraziłam jak zobaczyłam zwis tłuszczu pod łopatką... Ogólnie żyłam sobie jako grubaska, ale ten widok mnie przeraził i powiedziałam DOŚĆ. DO tej pory moje odchudzanie kończyło się kolejnymi kg ale na plusie :P
Trzeba znaleźć w sobie te samozaparcie :)
Życzę powodzenia.
- Dołączył: 2011-02-20
- Miasto: Bielany Wrocławskie
- Liczba postów: 4
26 lutego 2011, 19:47
Moją motywacją zawsze jest wyobrażanie sobie siebie w krótkiej spódniczce i z mega ładnymi, szczupłymi nogami! :) To jest taka moja mini-wizualizacja siebie, motywacja długofalowa. A krótkofalowa jest taka, ze po prostu patrzę w dół (na swój brzuch), patrzę się na tą okropną wagę, myślę, jakie to wszystko jest niezdrowe, piszę sobie o tym w pamiętniku i to wszystko jakoś do mnie skutecznie dociera!
- Dołączył: 2006-06-10
- Miasto: Cra
- Liczba postów: 110
27 lutego 2011, 22:42
Powoli zmień swoje nawyki.. Spróbuj zrobić dietetyczną tortillę:) a jeśli chodzi o czekoladę to kostka w nagrodę za udany tydzień.. A gdy stwierdzisz, że panujesz już nad wszystkimi, możesz spróbuj z nich zrezygnować:)
13 marca 2011, 16:51
Ja też sobie mówiłam od jutra, od jutra.. Ale w końcu mama powiedziała mi, że powinnam sobie wszytsko zapisywać.
Więc założyłam zeszyt i wpisuje tam co jadłam, oraz jakie ćwiczenia wykonałam, przez ile minut, ile powtórzeń.. I zapisuje czy zjadłam słodycze czy nie. I podzieliłam to sobie na takie tabelki.. I stwierdziłam, że ładnie wygląda jak jest same zrobione i przestałam jeść słodycze, bo taka czerwona krecha psuje cały efekt. I tak trwam już od stycznia. Jest mi łatwiej, bo wiem ile jem, ile ćwicze. Co tydzień się ważę i mierzę i widzę jaki jest spadek. I na barku gdzie trzymam wszytskie słodycze nakleiłam grubą babe i dorobiłam jej moją twarz i pod tym napis "NIE CHCESZ TAK WYGLĄDAĆ". I tak jakoś do słodyczy mnie wogóle nie ciągnie.. A jeśli mam ochote albo pije wode, ewentualnie sok lub żuje gumę. I mi to wszystko mega pomogło. ;)
I mam nadzieję, że ja pomogłam Tobie. ;)
20 marca 2011, 18:18
Dla siebie i dla zdrowia :))) To super motywacja.
- Dołączył: 2011-03-18
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 70
23 marca 2011, 19:35
zastanów się dlaczego chcesz schudnąć, co Ci to da, jak się będziesz czuć gdy osiągniesz cel i gdy niestety Ci się nie uda. napisz co Ci może przeszkadzać w diecie i jak możesz to ''zwalczyć'' ,zastąpić.. Jaki masz cel , do kiedy i w jaki sposób chcesz go zrealizować...
Ja tak zrobiłam, w spadkach formy czytam zapiski, dodają mi siły. Ogólnie też notuję zjedzone potrawy, mi to pomaga. Może również Tobie się przyda;)
Powodzenia;)
PS Uwierz ,że dasz radę, wyobraź sobie siebie po przemianie
- Dołączył: 2011-03-09
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 2
25 marca 2011, 20:24
Najważniejsza jest wewnętrzna motywacja. To Ty musisz wiedzieć dlaczego chcesz schudnąć, nie szukaj powodu u innych.
Ja podobny problem, jak przy okazji diety, przerabiałam z paleniem fajek. Ciągłe gadanie o tym, że "rzucam od 1-go" jest bez sensu, traci się tylko szacunek do siebie i zapał zamienia w 100% słomy. Bo zawsze będzie jakieś inne "jutro" albo kolejny poniedziałek. Po prostu trzeba dokonać zmiany, a nie ciągle się do niej przymierzać.
Najważniejsze - podobnie jak przy rzucaniu palenia, tak przy diecie - nie wolno myśleć, że to jakieś wielkie wyrzeczenie, cierpienie, odmawianie sobie czegoś, co się lubi itp. Trzeba sobie uświadomić, że te nasze grzechy - czy to żywieniowe, czy np. fajki, nie rozwiązują żadnych problemów, a tylko je tworzą. I nie myśleć, że "rzucam i walczę", tylko "nie palę i już". Oraz nie: "jestem na diecie, aby schudnąć (ileś tam) kilogramów", tylko: "dbam o siebie, o swoje zdrowie, bo na to zasługuję. I bardzo mi się podoba fakt, że tak już będzie ZAWSZE, że zmieniam swoje życie na lepsze" , a nie "na końcu tej okrutnej drogi czeka mnie nagroda - mega pizza i 3 kg czekoladek". Aby dieta miała sens, trzeba przygotować się na zmianę stylu życia, a nie tylko chwilowe odstawienie pewnych produktów.
A żeby na co dzień żyć z dietą w zgodzie - najlepiej pozwolić sobie na kontrolowane (zaplanowane) drobne odstępstwa od czasu do czasu. Nie szarpać się, nie siłować, nie cierpieć, lecz znajdować w tym jakąś radość.
Paliłam 13 lat, nie palę od dwóch. I tak już zostanie, hej! :)