- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 marca 2018, 11:39
Cześć. Od ośmiu lat moja waga w roku potrafi się zmienić od 56-7 kilogramów do 47 kg. W zeszłym roku miałam problem z tarczycą i byłam chuda jak przecinek (47 kilo), teraz znowu mam 53,5 kg, ale idzie mi w brzuch i ciężko mi się śpi. Jestem drobna, więc od razu widać, że mam dodatkowy balast.
Kiedy się aktywnie odchudzam, to mam aż taką fazę, że mało jem i potrafię się głodzić, codziennie się ważę, ale kiedy mam taki odchudzaniowy zastój, to jem białe buły z serem i majonezem i wpierniczam słodycze jak chora.
W czerwcu mamy z mężem rocznicę i chcę założyć ładną sukienkę, a pod koniec czerwca jadę nad morze. Nie chcę mieć wielgachnego brzucha.
Teraz nie ćwiczę, tylko 50 brzuszków. Na razie zimno, to i rower i bieganie odpada. W nocy śniło mi się, że kręcę hoola-hopem ;)
Nie potrafię wytrwać w swojej motywacji.
P.S. Tylko proszę, nie piszcie "przecież i tak jesteś chuda", czy "z kości na ości", bo każda z nas chce się odchudzić zdrowo i do wagi idealnej dla niej.
21 marca 2018, 13:39
@aniloratka - staram się planować jadłospis i to na cały tydzień (w partiach: pon-piątek i sob-niedź.), ale te przegryzki, wiesz, tu się coś dzióbnie, tu skubnie. Jakby mnie tak ktoś po łapach trzasnął jak do lodówki zaglądam, to by było dobrze. Ile razy sobie obiecuję, to moja ostatnia bułka.
Ale od jutra piekę chleb czystoziarnisty, a od dziś ograniczam puste kalorie. Trzymaj kciuki :)
21 marca 2018, 19:01
No własnie o tym piszę - to nie tak, że się głodzę cały czas. No i jem zdrowo, ale - tu wpadnie coś słodkiego, tam czipsy, tu frytki i jestem w czarnej du*pie. Nie umiem się oprzeć. Ponadto lubię eksperymentować w kuchni, no i wtedy zrobię a to pizzę, a to pierogi z soczewicą. No i wychodzi na to, że tylko siędzę i wcinam. No a wyście się, kochane, skupiły tylko na głodówce. A nie tu jest problem. Głodówkę "popołudniową" wprowadziłam w sierpniu 2016 roku i nie trwała ona długo. Za to zimowe przybieranie na wadze mam od kilku lat. Nie chce być plażowym waleniem w tym roku ;)))
Jedzenie zaczyna się w sklepie. Co kupisz, co upieczesz to zjesz. Sama mam z tym problem więc nie kupuję "pułapek". Alejki ze słodyczami omijam z daleka. Na początku żeby sobie zrekompensować poczucie "straty" kupowałam dobre herbatki. Czasem nie mogę się oprzeć i kupię coś słodkiego więc wybieram jedną, dwie pomadki. Zjem i nie ma więcej
21 marca 2018, 21:34
Kiedy się aktywnie odchudzam, to mam aż taką fazę, że mało jem i potrafię się głodzić
"Ograniczenie jedzenia jest gorsze od nieograniczenia. Dlaczego? Po tym, jak organizm przeżyje głodówkę, jego podstawowym celem będzie odzyskanie całego zapasu tkanki tłuszczowej, jaki utracił, a potem ochrona przed ewentualną kolejną głodówką. Broni się, gromadząc dodatkową tkankę tłuszczową. Uczeni nazwali ten proces "nasiloną akumulacją tłuszczu" i są zdania, że stanowi on główny czynnik efektu jo-jo.
(...) Ograniczenie jedzenia spowalnia także metabolizm. W przypadku spowolnionego metabolizymu reakcją na tę samą ilość jedzenia i ćwiczeń będzie zwiększenie tkanki tłuszczowej. "
I tutaj mamy badanie, do którego podeszła grupa osób ważąca 150 kg i głodziła się aż do osiągnięcia 100 kg. Chcąc sprawdzić jaki wpływ miało ograniczenie jedzenia na potrzebę spalania tłuszczu stworzono grupę osób naturalnie chudych, ważących 63 kg. Przed eksperymentem grupa ważąca 63 kg potrzebowała średnio 2280 kcal dziennie. Grupa ważąca 150 g potrzebowała średnio 3651 kcal dziennie. Po zakończeniu odchudzania do 100 kg, grupa ta potrzebowała (o zgrozo!) 2171 kcal dziennie - czyli mniej niż grupa dużo szczuplejszych ludzi, którzy się nie odchudzali głodówkami. Wniosek? "U osób drastycznie ograniczających ilość jedzenia można zaobserwować nieproporcjonalnie duże spowolnienie metabolizmu".
Mamy tu również fragment jasno mówiący o tym, że wielokrotne odchudzanie (góra, dół, efekt jo-jo, dół, efekt jo-jo itd.) sprawia, że za każdym następny razem jest coraz gorzej.
"(...)Za drugim razem, kiedy szczury miały schudnąć ograniczając jedzenie, traciły na wadze o 100% wolniej, a odzyskiwały ją o 300% szybciej."
Fragment z mojego pamiętnika na podstawie Mit kalorii - J. Bajor.
22 marca 2018, 07:38
@ Annne17 Mieszkam z teściami, a oni kupują słodkie i fastfoodowe :/ No i niestety, całe szafki są takich śmieciowych rzeczy.
@Corinek - Ha! Ja to doskonale wiem, ale moja durna psychika uparta jest jak ten osioł. Poza tym, już tak nie robię. Ostatnia taka faza to był sierpień 2016.