Temat: SB od stycznia, poszukuję chętnych

ja mam niestety zakodowane w głowie, ze z talerza nalezy zjesc wszystko do samego konca. W domu ok, bo u nas zawsze każdy sam sobie nakladal tyle ile chcial. Ale jak jestem gdzies, gdzie stawiaja przede mna talerz juz z nałożona porcją to mam czasem straszny problem. Jestem najedzona, ale wpycham, bo przeciez nie zostawia sie nic na talerzu. To ma i druga strone, nie znosze jak u mnie w domu ktos zostawia jedzenie na talerzach - no ale ja zawsze podaje na stół tak, zeby kazdy sobie sam nalozyl swoja porcję, wiec chyba nie jestem zołzą jesli mnie wkurza, ze ktos nie zjadl tego co sobie SAM nałożył?

Tak, ale psychicznie zostawia slady... do tej pory jak slysze "no sprobuj", odnosnie byle czego, nawet ciasta, to mam automatyczna blokade i za nic tego nie zjem... a pamietam jak bylam mala i spalam, i mama mnie obudzila w nocy i powiedziala, ze ma dla mnie czekolade, a wsadzila mi kielbase do ust, o losie... nie robcie tak swoim dzieciom :P

Mnie natomiast straszyli, ze beda ceglowki do plecaka wkladac, zeby mnie wiatr nie porwal :)

o matko, mialabym, chyba straszny żal za takie oszustwo dlatego nigdy nie mowie mojemu dziecku, ze cos bedzie pyszne, jesli wiem, ze na pewno nie bedzie (zwłaszcza lekarstwa)

ja w przedszkolu zakopywałam pod ziemniakami, bo tylko to moglo zostac na talerzu bez konsekwencji, wiec robilam śliczne kopczyki

Ha ha... dziewczyny - widze, ze nie tylko ja mialam "trudne" dziecinstwo - jesli chodzi o jedzenie :))

Ja babci kiedys do szkatulki z bizuteria wsadzilam rybe... znalazla ja po paru tygodniach... a tak zawsze za kanape wyrzucalam, o Boze strasznym bylam dzieciakiem...

ja mielone jadlam, tylko bez bułki tartej robione
ja bardzo lubie takie troche inne - miesko, feta, czosnek  i peczek pietruszki. Po wyrobieniu usmazone jak normalne mielone.

I tak zrobie, bo cos mnie dzisiaj na mielone wzielo...

Dobra dziewczynki - ja musze jechac po corke do szkoly - ale napewno potem tu zajrze, bo jestescie uzalezniajace !!!