Temat: znów gruba - teraz na rowerku

Cześć!

Jestem tutaj nowa, tzn. miałam kiedyś konto, ale... Lepiej nie mówić. 

Przepraszam, że trochę napiszę o sobie, ale liczę, że mi doradzicie. 

Mam 22 lata, 170 cm wzrostu. Moja stała waga zawsze wynosiła ok. 63-66 kilogramów. Mniej więcej 1,5 roku temu zdecydowałam, że muszę coś zmienić. Przeszłam na dietę (po prostu chyba MŻ i to o wiele wiele MŻ), zapisałam na siłownię. W ciągu ok. trzech miesięcy intensywnych ćwiczeń (3xsiłownia po 1,5 godziny, nie wiem w sumie czy to intensywne ;) zrzuciłam kilka kilogramów, ale przede wszystkim spaliłam trochę tłuszczu ;) (zeszłam do wagi 58-60 kg) - akurat na wakacje 2013 wyglądałam super (to znaczy, nie super, ale super w porównaniu do poprzednich lat mojego życia).

Wagę utrzymałam do września 2013 (mniej więcej). Od tamtego momentu, moje życie to jedno wielkie pasmo porażek... z 63 kg (październik 2013) zrobiło się... 76 (grudzien 2014).

Napisałabym, że nie wiem jak to się stało, ale przecież wszystkie domyślacie się jak... Czuję się jak potwór, cały czas jestem głodna, ciągle jem... Kiedyś (w 2013) jadłam dużo warzyw (jestem wegetarianką, więc w sumie zawsze jem ich sporo), chudego mleka, płatków, otrębów, twarożków... A teraz? Najchętniej zajadałabym się jakimiś ciepłymi "Obiadowymi" daniami... Na widok produktów, które wymieniłam chwilę temu, mam odruch wymiotny. W ogóle nie piję już mleka, nie mogę jeść twarożków, czy innych zdrowych rzeczy. Po prostu mnie skręca. Za słodyczami nie przepadam, jedynie owoce często jadłam, teraz też nie mogę. Wolę nie zjeść nic, niż miałabym zjeść np. jabłko... Na śniadanie - przykładowo, kanapki z serem pleśniowym i pomidorkiem, do tego jakiś gorący kubek. Obiady też "tłuste", tzn. smażone kotlety, sosy (jeszcze raz powiem, jestem wege, więc to wszystko roślinne, ale co z tego) pieczone ziemniaki. Wiem, że to może brzmi tak, jakbym kiedyś jadła tylko same te "zdrowe rzeczy", a teraz mogło mi się przejeść i dlatego tak reaguję, ale to nieprawda... Wtedy owszem - jadłam zdrowiej, aleczęsto pozwalałam sobie na jakieś przyjemności (np. ukochane chipsy/pizza raz w tygodniu)...

Nie wiem, nie wiem, co robić...Nie mieszczę się w żadne spodnie, nie mam ubrań po prostu.. Nie chcę kupowac nowych, bo wierze, ze to stan przejściowy (ale jest coraz gorzej zamiast lepiej)... 

Dziewczyny, prosze, powiedzcie, co sądzicie? Czy to, co napisałąm wyżej, o tym jedzeniu, to kwestia psychiki, czy naprawdę "coś się stało" z moim organizmem? Tak go "rozpuściłam"? Robiłam badania krwi, oprócz nadmiaru żelaza, wszystko ok..

Na siłownię na razie nie idę, bo nie mam pieniędzy (w 2013 roku też przestałam po tych 3 miesiącach, bo po prostu nie dawalam juz rady...), ale dostałam na Święta rower stacjonarny...Myślicie, że będzie dla mnie jakąś pomocą? Rozwiązaniem? Jak na tym ćwiczyć? To znaczy jak często? Z jakim obciążeniem? Czy to ewentualnie dziala tylko na nogi? Co z brzuchem?

Oglądam stare zdjęcia, tak bardzo chciałabym znów ważyć 60 kg... To chyba nie jest jakieś nieosiągalne przy moim wzroście, ani wygórowana ambicja.. Ale ja... naprawdę nie mogę. 

W czerwcu mam bardzo ważną imprezę rodzinną, ktoś bliski wychodzi za mąż.. Tak bardzo chciałabym odzyskać wagę..  Myślicie, że to możliwe? 

Pozdrawiam Was.

Rada jest jedna - rusz dupę, to schudniesz. Rozpasłaś się, to teraz z tym coś zrób. Żalenie się na forum nie spala dużo kalorii, w porównaniu np. do jeżdżenia rowerkiem. 

straszne

co jest straszne? moja gruba dupa, czy użalanie? ;>

do wesela się... zagoi (impreza)

ojjj, dziewczyny nie badzcie  złosliwe ! 

No koleżanko, pora wziąć się za siebie i to pożądnie,  jazda na rowerze jak  najbardziej wskazana ;)  moze jezdzij codziennie po 1h ? dołóż do tego bieganie, to nic nie kosztuje,  moze skakanka? po niej są naprawdę dobre efekty :) i życzę powodzenia! dasz rade ;)

gailycoloured napisał(a):

ojjj, dziewczyny nie badzcie  złosliwe ! No koleżanko, pora wziąć się za siebie i to pożądnie,  jazda na rowerze jak  najbardziej wskazana ;)  moze jezdzij codziennie po 1h ? dołóż do tego bieganie, to nic nie kosztuje,  moze skakanka? po niej są naprawdę dobre efekty :) i życzę powodzenia! dasz rade ;)

U mnie to żadna złośliwość. Wesele jest w czerwcu, przez 5 miesięcy można zgubić 10kg z palcem w pupie :D kolejne 5 na dokładkę. Wystarczy chcieć.

Ja mam 170 cm i ważę 57kg więc 60kg nie jest wygórowanym celem, zresztą sama wiesz że tyle warzyłaś więc wiesz że jest o co walczyć. No ale bez dobrej! diety się nie obejdzie. Diety MŻ często tak się kończą bo są niewartościowe. Twoje CPM wynosi 2200 przy niskiej aktywności, a więc żeby ZDROWO i TRWALE  schudnąć powinnać jeść w granicach NIE MNIEJ niż 1800-1900 kcal i do tego ćwiczyć. Rowerek oczywiście Ci pomoże - 1h co 2-3 dzień przy odpowiednim pulsie pomoże spalić tłuszcz pod warunkiem że będziesz dobrze jadła, no i do tego przydałoby się poćwiczyć siłowo, również co 2-3 dzień, żeby wzmocnić mięśnie i żeby w efekcie odchudzania nie zostać skinny fatem. Jesteś młoda więc bez problemu do wakacji się ogarniesz ;) Ale bierz się za to od razu!

Ja mam 173cm i obecnie 65kg, a zaczynałam z wagą prawie 80kg, którą to nie mam pojęcia jak osiągnęłam więc trochę wiem co czujesz ;) Rowerek jasne, że Ci pomoże ale musisz naprawdę dawać z siebie wszystko. Mi waga lawinowo ruszyła w dół właśnie po rowerkach. Zainwestuj w pulsometr to będziesz wiedziała czy jedziesz w odpowiednim do spalania zakresie, albo ewentualnie sama mierz puls choć to uciążliwe przy rowerze. 

Pasek wagi

No to poszalałaś, a teraz czas wrócić na dobre tory. Wsiądź rano na ten rower, popedałuj godzinkę, to ci sie odechce niezdrowego jedzenia. Myślę, że to objadanie się to u Ciebie kwestia psychiki. Pozbądź się tego, co niezdrowe, nieodpowiednie, zaciśnij zęby i walcz! I nie biadol że nie możesz, bo możesz i koniec.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.