- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 września 2018, 18:29
Hej dziewczyny, Czy macie jakieś sprawdzone sposoby na odstawienie cukru? Jestem 3 dzień na detoksie od cukru i dosłownie mnie nosi... Jestem strasznie rozdrażniona, niespokojna, boli mnie głowa. Próbuję ratować się herbatami i ciągłym zajęciem, ale myślę tylko o czekoladzie. Co Wam pomaga?
18 września 2018, 20:25
skoro Cie nosi to odstawiaj cukier powoli, stopniowo. A nie będzie Cie nosić i ciągnąć :)
18 września 2018, 20:25
Po prostu przetrwać, po tygodniu jest już całkiem spoko. Nie ma złotej rady niestety, a odstawiłam też owoce więc było naprawdę ciężko ;).
18 września 2018, 20:25
Jeszcze kilka dni i będzie spoko- uważam z owocami, ale myślę że pomogą
Edytowany przez Fattyola 18 września 2018, 20:27
18 września 2018, 20:40
ja piję wodę . Też mi ciężko z tym cukrem ale wiem , że jak zjem cokolwiek słodkiego to przepadnę
18 września 2018, 20:43
ja piję wodę . Też mi ciężko z tym cukrem ale wiem , że jak zjem cokolwiek słodkiego to przepadnę
Hmmm, dobrze wiedzieć, że nie tylko ja tak mam:) Od kostki czekolady przechodzę do stanu " i tak już zawaliłam to zjem jeszcze lody, ciastka i kebsa na deser"
18 września 2018, 21:26
Nie rozumiem po co masz w szafkach czekoladę skoro chcesz tego produktu nie jeść- a nie się umartwiać-powinnaś go wywalić w ogóle z domu skoro postanawiasz że od dziś nie jem. Mnie tez czasami nosi, ale skoro w domu nic nie ma to mogę tylko 7 razy otworzyć szafki i lodówkę i w końcu zjeść jabłko albo sucharka i zająć się czymś innym.Mam to samo! I też trzeci dzień. Straszne chce mi się czekolady, a wiem, że mam w szafkach. .
Bo nie mieszkam sama :) I to, że ja jestem na diecie nie oznacza, że mam wszystkim naokoło krzyczeć, że też mają być i koniecznie trzeba te czekoladę wyrzucić.
18 września 2018, 21:58
Przeszłam to. Wytrzymałam 30 dni, a było ciężko. Nie jadłam ani cukru ani miodu, ani suszonych owoców, ani słodyczy(nawet tych domowych-zdrowych), unikałam tez produktów, które mają w składzie cukier(typu zachcianka) lub właśnie suszone owce. Ratowały mnie owoce świeże np. z jogurtem czy w koktajlu. Jak miałam ochotę na czekoladę to dodawałam łyżeczkę gorzkiego kakao do serka/jogurtu. To pomaga serio+ poprawia humor, jak czekolada (przez magnez). Używałam też sporo cynamonu, unikałam dużej ilości kawy, bo zwiększa ochotę na słodkie i alkohol też. Dodałam bataty do diety-słodkie ziemniaki są super np. frytki!! No i właściwie, to nie wiem co jeszcze- piłam dużo wody z cytrynąi często ochota na słodkie przechodziła. Ewentualnie robiłam domowe soki z owoców i rozcieńczałam z wodą. Chyba tyle. WYTRWAŁOŚCI!!
18 września 2018, 22:24
Ja mam IO, na początku, gdy zrezygnowałam z jedzenia o wysokim indeksie, to faktycznie było mi ciężko. A też obcięłam tak radykalnie jak Ty. Oczywiście klasycznie nic tak nie motywuje jak lęk przed utratą zdrowia, ja zaczęłam jeść idealnie ze strachu przed cukrzycą. Gdy już nie mogłam wytrzymać z tęsknoty za słodkim, jadłam czekolady 70-80% kakao, czasem nawet całą na raz (z łakomstwa) i piłam kakao słodzone ksylitolem, Ale gdy jadłam już dłuższy czas według tych zasad IO, to jakoś mnie po prostu puściło. Chyba ta insulina już tak nie szalała. Nie miałam już takiej ochoty na słodkie. A teraz, jak już mam, to po prostu czasem zjem coś małego, słodkiego żeby nie oszaleć, niekoniecznie zgodnego z IO, ale i tak zwyczajnie wolę owoce. No i w głowie cały czas pojawia mi się lampka, że jak będę przeginać to znów zacznę tyć w dziwnym tempie, i, że będę zagrożona cukrzycą. Więc w domu słodkiego nie mam wcale. Na lody idę może raz czy dwa w sezonie, ale takie faktycznie bardzo, bardzo dobre, jak są urodziny czy imieniny to zjem jeden kawałek tortu, albo jak kogoś odwiedzę to kostkę czekolady, ale to tyle. Po takim długim detoksie od cukru (nie używam go wcale i skrupulatnie czytam składy, z ksylitolem też nie przeginam, nie wiem czy przez dwa lata zużyłam chociaż kilogram) słodycze smakują jakoś inaczej. Szybko zasładzają i coś mi w nich nie pasuje. No i przez to, że w IO tak bardzo unika się chemii, większość posiłków robi się samemu od zera, to sporo ciastek, słodyczy, które kiedyś lubiłam jest dla mnie taka jakaś plastikowa. A, i dużo osób mówi żeby unikać owoców, że to przeszkadza w walce z IO, ale ja jestem innego zdania, po prostu nie można jeść wszystkich owoców. Banany i winogrona faktycznie są kiepskim wyborem. Ale śliwki, truskawki czy jeżyny to już coś innego. Nie przeszkodziły mi w poprawie wyników, a jem je codziennie, nie przeszkodziły mi w utracie kilogramów. Teraz ważę 66 kilogramów. Gdy zaczęłam walkę z IO ważyłam 80 kilogramów. Wyniki też mam lepsze. Właściwie moje wyniki poprawiają się z każdym kolejnym badaniem, a zmiana nawyków sprawiła, że z miesiąca na miesiąc dalej chudnę. Powoli, ale zawsze. Na początku jest ciężko, trzeba się zwyczajnie przemęczyć, po pierwszych dwóch tygodniach ciągłej cukrowej delirki jest wyraźnie lepiej. Po prostu trzeba czasu i trzeba być wytrwałym. No i trzeba dbać o indeks, jeśli nawet będziesz unikała cukru, ale będziesz jadła rzeczy o wysokim indeksie to nie ogarniesz insuliny i będziesz miała chęć na słodkie. Ja sama to widzę, pójdę na jakieś imieniny, zjem coś nie do końca takiego i następny dzień najchętniej bym wcinała czekoladę i batony, ale jak się tego dnia przemęczę to potem uczucie znika i jest już spoko, wcale nie mam ochoty i normalnie funkcjonuję.
18 września 2018, 22:37
Ja mam IO, na początku, gdy zrezygnowałam z jedzenia o wysokim indeksie, to faktycznie było mi ciężko. A też obcięłam tak radykalnie jak Ty. Oczywiście klasycznie nic tak nie motywuje jak lęk przed utratą zdrowia, ja zaczęłam jeść idealnie ze strachu przed cukrzycą. Gdy już nie mogłam wytrzymać z tęsknoty za słodkim, jadłam czekolady 70-80% kakao, czasem nawet całą na raz (z łakomstwa) i piłam kakao słodzone ksylitolem, Ale gdy jadłam już dłuższy czas według tych zasad IO, to jakoś mnie po prostu puściło. Chyba ta insulina już tak nie szalała. Nie miałam już takiej ochoty na słodkie. A teraz, jak już mam, to po prostu czasem zjem coś małego, słodkiego żeby nie oszaleć, niekoniecznie zgodnego z IO, ale i tak zwyczajnie wolę owoce. No i w głowie cały czas pojawia mi się lampka, że jak będę przeginać to znów zacznę tyć w dziwnym tempie, i, że będę zagrożona cukrzycą. Więc w domu słodkiego nie mam wcale. Na lody idę może raz czy dwa w sezonie, ale takie faktycznie bardzo, bardzo dobre, jak są urodziny czy imieniny to zjem jeden kawałek tortu, albo jak kogoś odwiedzę to kostkę czekolady, ale to tyle. Po takim długim detoksie od cukru (nie używam go wcale i skrupulatnie czytam składy, z ksylitolem też nie przeginam, nie wiem czy przez dwa lata zużyłam chociaż kilogram) słodycze smakują jakoś inaczej. Szybko zasładzają i coś mi w nich nie pasuje. No i przez to, że w IO tak bardzo unika się chemii, większość posiłków robi się samemu od zera, to sporo ciastek, słodyczy, które kiedyś lubiłam jest dla mnie taka jakaś plastikowa. A, i dużo osób mówi żeby unikać owoców, że to przeszkadza w walce z IO, ale ja jestem innego zdania, po prostu nie można jeść wszystkich owoców. Banany i winogrona faktycznie są kiepskim wyborem. Ale śliwki, truskawki czy jeżyny to już coś innego. Nie przeszkodziły mi w poprawie wyników, a jem je codziennie, nie przeszkodziły mi w utracie kilogramów. Teraz ważę 66 kilogramów. Gdy zaczęłam walkę z IO ważyłam 80 kilogramów. Wyniki też mam lepsze. Właściwie moje wyniki poprawiają się z każdym kolejnym badaniem, a zmiana nawyków sprawiła, że z miesiąca na miesiąc dalej chudnę. Powoli, ale zawsze. Na początku jest ciężko, trzeba się zwyczajnie przemęczyć, po pierwszych dwóch tygodniach ciągłej cukrowej delirki jest wyraźnie lepiej. Po prostu trzeba czasu i trzeba być wytrwałym. No i trzeba dbać o indeks, jeśli nawet będziesz unikała cukru, ale będziesz jadła rzeczy o wysokim indeksie to nie ogarniesz insuliny i będziesz miała chęć na słodkie. Ja sama to widzę, pójdę na jakieś imieniny, zjem coś nie do końca takiego i następny dzień najchętniej bym wcinała czekoladę i batony, ale jak się tego dnia przemęczę to potem uczucie znika i jest już spoko, wcale nie mam ochoty i normalnie funkcjonuję.
Wielkie dzięki za rady! IO mnie też przeraziła, ale jakoś powoli dam radę